30 dni mroku - recenzja. Wampiry w swej prawdziwej naturze, bez ubarwiania

30 dni mroku, recenzja horroru dostępnego niegdyś na Netfliksie. Trzydzieści dni z krwiożerczymi wampirami w mieście na Alasce spowitym w ciemnościach. Wampiry, istoty nocy żywiące się ludzką krwią, mogą przerażać, ale mogą także wzruszać. O tym przekonują nas filmowi twórcy, który ten temat, skądinąd stary jak świat, chętnie wykorzystują. Istoty te pokazuje się zarówno mrocznie, jak choćby w serialu Drakula , filmie o tym samym tytule, bazujący na powieści Brama Stokera lub w innej produkcji Netflix o tytule Krwawe niebo . Możemy je oglądać również w ułagodzonej formie jak choćby w skasowanej już produkcji tej samej platformy Pierwsze zabójstwo , wszystkim znanej serii Saga „Zmierzch”, czy w serialu Pamiętniki wampirów lub Origins . Takie wampiry są ludzkie, potrafią się zakochać i znaleźć miłość w osobie takiej jak my, z krwi i kości. Warto przeczytać również: 28 dni grozy, eksperyment ze zjawiskami paranormalnymi od Netflix. Moja wrażenia z dokumentu Curse of the Witch...