Zaułek koszmarów - recenzja. Del Toro w nieco innym, bardziej psychologicznym stylu

Zaułek koszmarów - recenzja filmu będącego dramatu kryminalnego. Zdobywca dwóch Oscarów Guillermo Del Toro w nieco innym, bardziej psychologicznym stylu. 

Trzy lata minęły od polskiej kinowej premiery kolejnego dzieła od wszystkim znanego reżysera i scenarzysty meksykańskiego pochodzenia, zdobywcy najważniejszych nagród filmowych, Oscarów, Guillermo del Toro, filmu Zaułek koszmarów. Mistrz dziwności i ludzkiego studium, opowiadający widzom historie na pograniczu grozy, baśniowości i psychologii, w opisywanej przeze mnie historii postanawia tym razem zabrać widza w nieco inne klimaty.

Może zainteresuje Cię także:

Razem z nim udajemy się w podróż po pewnym lunaparku, by opowiedzieć bardzo ludzką, i bardzo zwyczajną historię o decyzjach i wyborach, które doprowadziły bohatera filmu do finału jakiego nie chciał oczekiwać. Jakiego? Tego zdradzać nie mogę. Mogę natomiast opowiedzieć Wam nieco o filmie, zapraszając do mojej kolejnej recenzji. 

Opowieść o poszukiwaniu swego miejsca i niekoniecznie dobrych wyborach 

Zanim przejdę do opisywania fabuły filmu winna jestem Wam wyjaśnienie dlaczego sądzę, że Zaułek koszmarów jest zupełnie innym tworem filmowym, i zmienia obraz twórcy i dzieł Guillermo del Toro, w sposób dość znaczący. Po pierwsze nie jest to historia na pograniczu baśniowości, jak nagrodzony Oscarem Kształt wody. Nie jest to również epicka i magiczna opowieść, choć jak w przypadku Hobbita, także bazująca na powieści, w tym wypadku na książce Williama Lindsaya Grashama, pod tym samym tytułem. Nie znajdziecie w filmie grozy, horroru czy elementów dreszczyku, lub fantasy, jak w przypadku Labiryntu Fauna, filmu Wiedźmy czy serialowej antologii Netfliksa Gabinet osobliwości Guillermo del Toro. Nic z tych gatunków nie będzie pasować do opisywanej przeze mnie produkcji, gdyż jest ona klasycznym dramatem kryminalnym, a jednocześnie filmem bardzo wyraźnie zahaczającym o psychologiczny thriller, ale nie takim, który wbije was w fotel i od początku do końca będzie trzymać w napięciu, a tym co to wolno buduje klimat, a w finale prezentuje klasyczny, acz zaskakujący morał. 

Bohaterem filmu rozgrywającego się w latach 30-tych ubiegłego wieku jest Stan Carlise, którego poznajemy w momencie, gdy chowa zawinięte w prześcieradło ciało w dziurze w podłodze, podpala dom i ucieka. Los wiedzie go do pewnego lunaparku, który właśnie rozbił się w mieście do jakiego Stan dotarł. Mężczyzna nie ma grosza przy duszy, więc szybki zarobek, i ciepłe jedzenie jest czymś, co chętnie przyjmie. Wkrótce staje się członkiem cyrkowej ekipy, gdzie wykonuje przeróżne prace, a przy okazji szkoli się pod okiem borykającego się z alkoholizmem mentalisty Pete’a, który opracował metodę oszukiwania ludzi, w seansach czytania w myślach. Stając się coraz lepszym w tym co robi, Stan postanawia opuścić trupę cyrkowców, i wraz ze swoją ukochaną Molly Cahill, wyjechać i zacząć samotną karierę jasnowidza. 

Pewnego dnia, podczas jednego z występów poznaje kobietę, która zarzuca mu kłamstwo, i która wydaje się wkrótce zdemaskować oszusta. Ale Stan jest sprytny, i jakoś wychodzi cało z opresji, a niebawem poznaje kobietę bliżej. Jest nią Dr Lilith Ritter, z którą wchodzi w romans, i zarazem układ, który ma pozwolić im obojga mocno się wzbogacić, wykorzystując przy tym informacje, jakimi dysponuje pani doktor, i spryt oraz talent oszusta Stana. Ma to jednak swoje konsekwencje. 

Klimat filmu i styl wyraźnie podzielonej fabuły 

Opowieść w Zaułku koszmarów została wyraźnie podzielona na części. Początek pozwala nam myśleć, że czeka nam pełna napięcia jazda bez trzymanki, gdyż zaczyna się od ciała, pożaru i ucieczki. Jednak w dalszej części szybkość akcji spada, a my z wolna poznajemy Stana, oglądamy jego przemianę i uczymy się. Nauka poznawania życia w cyrkowym świecie i budowanie kłamstwa, na jakim bazuje rzeczywistość nie tylko cyrkowców, ale i naszego filmowego protagonisty to jednak tło czegoś więcej. Ta niespieszność narracji i stopniowe odkrywanie kart pozwala nam bowiem płynnie przejść do kolejnej części filmu, w której z brzydkiego kaczątka, a raczej zwykłego, choć zdolnego ucznia, oszust Stan staje się mistrzem w swoich fachu. Ale…, reżyser daje nam do zrozumienia, że nic nie jest nam dane na zawsze, a duma, pycha i chciwość staje się wkrótce wyznacznikiem i początkiem końca. 

Psychologiczny aspekt kryminalnej opowieści, albo kryminał w psychologicznym stylu. Gatunki w filmie skutecznie pomieszano, wplatając w historie o oszuście i oszukiwaniu wątek parapsychologii. Ale nie wyobrażajcie sobie, że natkniecie się w filmie na duchy. Co to, to nie… To zabawa w cyrkowca, który opracował metodę robienia ludzi w przysłowiowego „balona”, dając im przez moment przeświadczenie, że jest coś poza naszą rzeczywistością, poza naszym wymiarem postrzegania. 

I oto poprzez budowanie kryminału, ale bez ścielących się gęsto trupów, a przez atmosferę i kłamstwo, wnikamy w świat tajemnicy, zagadek i ludzkiej osobowości, która nie radzi sobie ze śmiercią, nie pogodziła się z własnymi decyzjami, i z przeszłością, albo zwyczajnie lubi odmianę. Film zatacza koło i właściwie w finale wraca do początku opowieści, pokazując widzowi dość specyficzny morał, ale jakże wymowny. 

Zaułek koszmarów to nie jest trzymająca w napięciu historia, to niezwykle dobrze zbudowana, zamknięta w pięknej otoczce, zrealizowana w urokliwym stylu słodko-gorzka opowieść, w której potwory są ludzkie i siedzą niemal w każdym z nas, choćby z chęci zysku, bycia zauważonym czy docenionym. Film skutecznie obrazuje także władzę jednego człowieka nad drugim, śledząc obraz klasycznego lunaparku, w którym dziwność jest kluczem do sukcesu, a w którym musi być ktoś będący atrakcją widowni, nawet jeśli jest udawana i niestety dręczona. 

Gwiazdorska obsada, dzięki której warto poświęcić filmowi czas

Nie ma co się oszukiwać, Zaułek koszmarów nie zachwyci akcją, nie będzie gnał jak szalony i nie zaoferuje Wam wielu zwrotów akcji. To z wolna budowana adaptacja książkowa, w której istotą jest człowiek i jego wady oraz złe decyzje. To właśnie postaci są istotą filmu, który jest godny polecenia, ale zupełnie nie taki jak reszta dzieł reżysera. Ale jak większość jego filmów, broni się obsadą aktorską i kunsztem jaki za nimi stoi. 

Cokolwiek możemy o filmie powiedzieć nieprzychylnego, a braki, między innymi dłużyzny, są tu wyraźne, nie można zarzucić tej produkcji złej obsady aktorskiej i licho napisanych postaci. Śmiem napisać, że każda z postaci, tych ważnych bardziej, i mniej, jest w filmie nie tylko istotna, ale stanowi o jego klimacie. 

Na pierwszym planie stoi oczywiście Bradley Cooper (Narodziny gwiazdy, Przemytnik, seria Kac Vegas), który jako Stan Carlise przechodzi na naszych oczach swoistą przemianę, przeobrażając się z biedaka i zwykłego mężczyzny z tajemnicą, w rasowego oszusta w dystyngowanym stylu. Potrafi być zarówno czuły, kochający i romantyczny, jak i bezwzględny, nastawiony na łatwy zarobek i pewny siebie, choć nie widać tego na pierwszy rzut oka. Bohater w czasie seansu dojrzewa na naszych oczach, zmienia się, niekoniecznie na dobre.

W filmie postawiono na wyraźnie dobre postaci, jak choćby Molly Cahill, w którą wcieliła się Rooney Mara (Dziewczyna z tatuażem, Maria Magdalena), jak i na mające tajemnice i coś za uszami, na postaci z przeszłością, jak Zeena Krumbein grana przez Toni Collette (Dziedzictwo. Hereditary, The Power, Układanka), Pete Krumbein, w którego wcielił się David Strathairn (Nomadland, W imię diabła, Gdzie śpiewają raki).

Są i te mniej pozytywne, skupione na sobie i swoim dobru. Wśród nich gotowy więzić ludzi dla zarobku szef lunaparku Clem Hoatley grany przez Willema Dafoe (Wiking, Siberia, The Legend of Ochi), czy bogacz wykorzystujący kobiety, i nie mogący sobie poradzić z przeszłością Ezra Grindle, w którego wcielił się Richard Jenkins (Dahmer Potwór: Historia Jeffreya Dahmera, Stacja Berlin) i w końcu psychiatra Dr Lilith Ritter zagrana przez Cate Blanchett (Nie patrz w górę, Tar, Thor: Ragnarok). 

Zaułek koszmarów – podsumowanie recenzji filmu 

Styl i klimat lat trzydziestych, który uwielbiam w kinie, urokliwa wizualnie opowieść, prosta i psychologiczna kryminalna historia w gwiazdorskiej obsadzie, a jednocześnie film, który nie do końca pasuje do mistrza tajemnicy, mroku i ludzkiej osobowości Guillermo del Toro. Nie, bo jest opowieścią w nieco innym stylu, bez uniesień i jawnej dziwności. Jest po prostu klasycznym dramatem kryminalnym o szukaniu swojego miejsca na ziemi, zaistnieniu i godzeniu się z przeszłością.

Zaułek koszmarów nie każdemu może się podobać i nie każdy odnajdzie w nim samego del Toro, bo nie jest to jego kolejne mroczne dzieło, które ma za zadanie przerażać, ani nie epickie fantasy. Ale jeśli wnikanie w ludzką naturę, jest tym co potrafi Was zainteresować, i lubicie filmy w niespiesznym stylu, powoli, ale skutecznie budujące atmosferę to ta propozycja jest dla was odpowiednia. 

Moja ocena 8/10.

Zaułek koszmarów obejrzycie na Disney+.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

Lista recenzji filmów i seriali napisanych na blogu

3 Minutes to Midnight - A Comedy Graphic Adventure - recenzja