Pan Wilk i Spółka. Bad Guys - recenzja. Jak z łobuza stać się porządnym obywatelem
Recenzja animacji Pan Wilk i Spółka. Bad Guys, zabawnej pełnej zwrotów akcji animacji od DreamWorks, dostępnej obecnie do obejrzenia na platformie Netflix.
Ostatnio niezbyt często sięgam po animacje, choć nie znaczy to, że ich nie lubię. Po prostu nie ma takowych, które uznałabym za godne uwagi. Nie mam także dzieci w wieku szkolnym, albo w przedszkolnym, więc do kina na takowe kreskówkowe produkcje także nie chodzę. Nie miałam zatem okazji zobaczyć na wielkim ekranie Pan Wilk i spółka. Bad Guys, która to animacja miała swoją premierę kinową pod koniec maja 2022 roku. Okazja na nadrobienie animacyjnej zaległości nadeszła wraz z premierę filmu na platformie SkyShowtime, która na start zaoferowała właśnie ten tytuł. Obecnie film można obejrzeć na platformie Netflix.
Warto również przeczytać:
- Coco - recenzja. Czarujący, wzruszający, mądry i niewiarygodnie śliczny film animowany
- Co w duszy gra - recenzja animacji. Uroczy film z przesłaniem
- Wyfrunięci - recenzja animacji SkyShowtime, zabawna opowieść z przesłaniem
Pan Wilk i Spółka. Bad Guys to opowieść, której bohaterami jest paczka wyjątkowych przyjaciół, zwierzaków, z których każdy ma swoje indywidualne zdolności, które skutecznie, od długiego już czasu wykorzystuje, żeby… kraść. Na czele bandy, która dorobiła się już sporego majątku, głównie drogich przedmiotach, stoi tytułowany Pan Wilk, a towarzyszą mu Pani Tarantula, Pan Pirania, Pan Rekin oraz Pan Wąż. Banda jest znana, nieuchwytna i właśnie obrała sobie nowy cel.
Tym razem grupa ma dokonać brawurowego skoku na jedną z najbardziej cennych statuetek, którą na balu dobroczynnym ma dostać największy filantrop i darczyńca, a jednocześnie, żeby było zabawnie, przysmak Pana Węża świnka morska, czyli profesor Marmolada. Skok wydaje się być jedynie formalnością, gdyż każdy krok został przez Pana Wilka i jego przyjaciół, skrzętnie zaplanowany. Ale jak to w życiu bywa, nie wszystko toczy się zgodnie z planem, i jak się zapewne domyślacie, nasi przestępcy zostają schwytani. Ale otrzymują drugą szansę i możliwość poprawy nie tylko życia, ale i samych siebie, co w gruncie rzeczy się im podoba. W ich przemianę wierzy także nowa burmistrz miasta Diane Foxington. Problem w tym, że zło miesza się z dobrem, a dobro wcale nie jest takie oczywiste. Nasi bohaterowie będą zatem musieli udowodnić gdzie leży prawda, i kto tak naprawdę ma rację.
Opisywana przeze mnie animacja to produkcja komediowa, czerpiącą garściami z bestsellerowej serii powieści graficznych Aarona Blabeya, pod tym samym tytułem. Komiksowy styl pierwowzoru jest w filmie mocno widoczny, nie tylko poprzez formę rysunku, ale także dzięki przerywnikom, które potęgują i tak już szybko toczącą się akcję. Ekran zostaje wtedy podzielony, a my śledzimy poczynania naszej bandy jednocześnie, w tym samym czasie. Taki styl tworzenia filmu nie tylko przyspiesza akcję, która chwilami pędzi jak szalona, ale także mocno wpisuje się w styl komiksów.
O komiksowości i charakterze tejże opowieści stanowią także postaci, które podobnie jak w innych produkcjach DreamWorks, tak i w tej są bardzo charyzmatyczne i charakterystyczne. Autorzy Shreka, Kung fu Pandy czy Kotach w butach, czy kinowej nowości Dziki Robot, słyną z nietuzinkowych bohaterów, postaci, które mają coś co powiedzenia, nie są ani na wskroś złe, ani krystalicznie, aż do przesady dobre. Choć często, podobnie jak w przypadku Pan Wilk i Spółka. Bad Guys, są zwierzętami, to mają ludzkie, niejednoznaczne osobowości i charaktery, a to powoduje, że są wiarygodni, prawdziwi i szczerzy.
W recenzowanej przeze mnie animacji mamy bowiem do czynienia z Panem Wilkiem stawiającym na bycie przywódcą, pomysłowym, zapobiegawczym i przyjacielskim, którego z założenia należy się bać, a który na dobro reaguje w nieoczekiwany dla siebie sposób, a kieszonkowy fach ma w jednym palcu. Pan Wąż, gburowaty, nie lubiący się niczym dzielić, ale słodki gadzi włamywacz jest przeciwwagą do Pana Rekina, który choć wielki i przerażający, z łagodności słynie. Kompanię wzbogaca urocza Pani Tarantula, spec od komputerów i wszelakich zabezpieczeń i szybki i nad wyraz sprytny, wyposażony w ostre ząbki Pan Pirania, który choć mały, niczego się nie boi.
Oprócz charakternych postaci głównych, reżyser, a jest nim Pierre Perifel (Le Building i Bilby) i scenarzysta Etan Cohen (Madagaskar 2, Faceci w czerni 3, Echo) nadali innym, drugoplanowym bohaterom równie ciekawego stylu, pokazując ich w rożnym świetle. I tak burmistrz lisica ma coś za uszami, bowiem skrywa pewną tajemnicę, a świnka morska, Pan Marmolada pokazuje w pewnym momencie zaskakującą drugą twarz.
Ciekawostką jest to, że twórcy postanowili w niezwykle kolorowej, jak już wspominaliśmy przypominającej komiks animacji, która jest bardziej szorstka w rysunku, bardziej „dorosła” i przypominająca film akcji, z elementami przygody, umieścić obok postaci zwierzęcych, także ludzi. Powstał z tego dość dziwaczny miks, w którym burmistrzem miasta przewodzącym ludziom, jest lisica. Czy taka mieszanka się Wam podoba? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami, gdyż ja nie jestem w stanie określić jednoznacznie, czy taki stan rzeczy mi się podoba, czy raczej nie. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jest to produkcja dla widzów najmłodszych, taki połączenia nie są niczym dziwnym.
Jak każda opowieść z przeznaczeniem dla najmłodszych, tak i ta to klasyczna walka dobra ze złem, ale pokazana od zupełnie innej strony. To w niej ci źli stają się dobrymi, a przynajmniej mocno się starają, by takimi się stać. Oprócz klasycznej formy baśniowości, film nie stroni od nutki moralizowania. Ale w tym wypadku nie jest to nic złego, a wręcz wyznacza całkiem wyraźną i właściwą linię między tym co fikcyjne, wymyślone, a tym z czym mierzymy się w codziennym życiu.

To co wyróżnia pozytywnie ten animowany film, to dynamiczna akcja, której towarzyszy równie dynamiczna ścieżka dźwiękowa, w której znajdziemy wiele kawałków z lat 60-tych. I mnóstwo znanych motywów muzycznych, w nowych i ciekawych aranżacjach.
Nie należy zapominać o grze aktorskiej. W oryginalnej wersji w obsadzie znalazło się kilka znanych nazwisk. W rolę Pana Wilka wcielił się głosowo Sam Rockwell (Zielona mila, Patrz jak kręcą), jako Pan Wąż Marc Maron (Joker, GLOW), w roli Pani Tarantuli Awkwafina (Renfield, Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni), zaś w postać Pana Rekina wcielił się Craig Robinson (Biuro, Mr. Robot), a Panem Piranią stał się Anthony Ramos (Narodziny gwiazdy, Hamilton). Nie musimy jednak oglądać owej animacji w oryginale, gdyż film jest w pełni zdubbingowany, i jak to z polskimi dubbingami w animacjach bywa, jest jak zwykle świetnie.
Podsumowując Pan Wilk i Spółka. Bad Guys to bardzo przyjemna, lekka i pełna zwrotów akcji animacja, nie tylko dla maluchów, ale i dla każdego widza, który lubi dobrą zabawę, charakterne postaci i pogodny, komediowy klimat. Świetnej zabawie, wypełnioną prostą, acz pokręconą fabułą, towarzyszy przyjemna rysunkowa otoczka, wiele wstawek filmowych, w komiksowym stylu. Wszystko ubarwia świetna ścieżka muzyczna i dźwiękowa i jakże udany dubbing.
Moja ocena 8/10.
Pan Wilk i Spółka. Bad Guys można obejrzeć za pośrednictwem platformy Netflix.
Komentarze
Prześlij komentarz