The Manor - recenzja. Horror w domu spokojnej starości

The Manor, recenzja gotyckiego filmu grozy od Amazon Prime Video rozgrywającego się w domu spokojnej starości. Gotyk, celtyckie wierzenia i oblicza starości.

Zjawiska nadprzyrodzone są czymś co najbardziej ciekawi mnie w horrorach, i na co najpierw zwracam uwagę wybierając sobie film do obejrzenia. Nadrabiając zaległości ze świata streamingu przypomniałam sobie o pewnym horrorze, mającym na swoim karku już kilka lat, który można oglądać na platformie Amazon Prime Video. Film nosi tytuł The Manor i jest produkcją amerykańską, wyreżyserowaną przez Belgijkę Axelle Carolyn. Jest to produkcja z roku 2021, która powstała w ramach Welcome to the Blumhouse

Warto przeczytać:

The Manor to film grozy, przy którym pracowali producenci Paranormal Actiity, Naznaczonego czy Sinister, produkcja, która, choć nie będzie Was za bardzo straszyć, to zbuduje napięciu, tworząc klimacik niczym z gotyckich horrorów, a te mają swój niepowtarzalny urok. Dość nieoczywiste, a nawet nieoczekiwane zakończenie, które być może nie wszystkim się spodoba, wynika z fabuły tej opowieści, pragnień bohaterki, i stylu w jaki film został zrealizowany, i także ma swój urok, i uzasadnienie. Ale po kolei…

The Manor to historia siedemdziesięciolatki, byłej tancerce baletowej, która w dzień swoich urodzin doznaje lekkiego udaru. Bojąc się tego, że jej stan się pogorszy, i martwiąc o najbliższych, córkę oraz nastoletniego wnuka Josha, trzy miesiące po udarze mózgu, Judith Albright postanawia zamieszkać w domu spokojnej starości zwanym Słoneczny Dwór. Ośrodek znajduje się w pięknym gotyckim domu, położonym w malowniczym parku, i na pierwszy rzut oka wydaje się Judith przyjaznym lokum, zapewniającym jej pomoc w zmaganiu się ze starością.

Niestety kobieta szybko przekonuje się, że panują tu przykre zasady. Niemal od razu traci komórkę, i możliwość kontaktowania się z ukochanym wnukiem, a w pokoju, który dzieli z niedołężną staruszką, zaczynają nocami dziać się dziwne, nadprzyrodzone rzeczy. Jej przerażona współlokatorka nawiedzana jest przez jakąś dziwną istotę, a niebawem okazuje się, że dom spokojnej starości kryje pewną tajemnicę, którą przekonana o swej racji Judith, zamierza odkryć.

Problem w tym, że nikt jej nie wierzy. Z początku przychylny personel traktuje ją z czasem jak kolejną pacjentkę z demencją starczą, a stale i sukcesywnie oddalająca się od niej córka, pogłębia swój dystans. Już nawet wnuczek zaczyna wierzyć w postępującą starczą chorobę babci, a przyjaciele, których poznała w Słonecznym Dworze, mają przed nią coś do ukrycia. To co ujawni śledztwo naszej bohaterki wstrząśnie nie tylko ją samą, ale i jej wnuczkiem. 

Zaletą opisywanej produkcji nie jest przerażenie, na jakich bazuje większość produkcji grozy. Tu u podstaw leży dobrze poprowadzona fabuła, która zwyczajnie ciekawi. Niczym w godnym uwagi thrillerze śledzimy liczne zwroty akcji, i poplątane koleje losu. Zmiany klimatu filmu przechodzą niezauważalnie od produkcji z dreszczykiem, opowieści kryminalnej, bo nieco baśniowy, a raczej celtycki horror. Nie ma miejsca na strach jako taki, a jest czas na zadumę, zagadki i tajemnicę, które są przecież podstawą dobrego filmu, mającego na celu zwyczajnie nas bawić. 

Tak, The Manor bawi się formą i stylem, a jednocześnie porusza jakże ważne tematy, które będąc ludźmi młodymi, zwyczajnie odrzucamy, nie starając się z nimi utożsamiać i je zrozumieć. To horror rozgrywający się w domu starości, pokazujący jak ta może być problematyczna i trudna, nie tylko dla najbliższych, ale i dla samych staruszków. Reżyserka Axelle Carolyn (Zejście, Zejście 2, Psychosis), która jest także scenarzystką tejże produkcji, pokazuje samotność starszych ludzi, lęk o jutro, a w końcu stan, w którym żyjąc w swoim własnym świecie, są poza społeczeństwem, żyją gdzieś między życiem a śmiercią, i tak właściwie nic dobrego już ich nie czeka.

Groza łączy się w The Manor z dramatem, bezsilnością, ale i z walką o siebie. W filmie doskonale pokazano chęć życia i świadomość tego, że wiek to nie tylko wygląd, ale też stan ducha i poczucie jak czujemy się w swoim ciele. O ten stan ducha i świadomość siebie walczy charyzmatyczna i pełna pasji woli życia i poczucia sprawiedliwości Judith Albright, w którą wcieliła się Barbara Hershey (Paradise Lost, 9 kul, Dawno, dawno temu), ale i postaci drugoplanowe, ale jakże tu istotne. Roland żwawy staruszek wiedzący co chce w życiu, grany przez Bruce'a Davisona (Naznaczony: Ostatni klucz, Creepshow, Alone), otwarta i szczera do bólu Trish, grana przez Jill Larson (Wyspa tajemnic, Opętana, Sztorm), czy pogodna i skupiona na sobie Ruth, w którą wcieliła się Fran Bennett (Klątwa Jessabelle, Nowy koszmar Wesa Cravena, Śmiertelne przewinienie). Wszystkie postaci napisane są na tyle poważnie i na tyle wielowarstwowo, że w żaden sposób nie pomyślimy słuchając ich rozmów i widząc sposób bycia, że są nijakie… że są jak każdy inny staruszek, nudni, zwykli i schorowani. 

Podsumowując The Manor, jedna z czterech produkcji grozy wchodzących w skład Welcome to the Blumhouse, serii filmów grozy Amazon Prime Video to typowe kino mające sprawiać, byśmy przed ekranem po prostu dobrze się bawili. Jednocześnie z dobrą zabawą, nutą grozy, celtyckiej baśniowości i zaskakującym zakończenie, odwołującym się do starości i chęci życia, otrzymujemy także obraz życia i przemijania czasu, z którym czasami trudno się pogodzić.  Bo kto z nas nie chciałby żyć wiecznie, a przynajmniej bardzo długo, ciesząc się dobrym zdrowiem? 

Moja ocena 8/10.

The Manor dostępny jest do obejrzenia na Prime Video. 

Komentarze

  1. Nooo muszę przyznać, że zaciekawiłaś mnie. Chętnie obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ;) A film naprawdę polecam. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

3 Minutes to Midnight - A Comedy Graphic Adventure - recenzja

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged - recenzja