The Book of Unwritten Tales: The Critter Chronicles - recenzja

 

Znany filozof Arystoteles twierdził, że istnieją różne rodzaje przyjaźni, idealna, będąca wartością samą w sobie oraz taka, która ma spełniać pewien cel, służący  przyjemności czy też użyteczności. Taka idealna przyjaźń może zrodzić się między dwojgiem na pozór nie pasujących do siebie osób, także między podróżnikiem i awanturnikiem Nate'em Bonnetem, a różowym stworem zwanym Critterem, ukazanej w grze przygodowej noszącej tytuł The Book of Unwritten Tales: The Critter Chronicles.

Warto również przeczytać:

Po sukcesie w naszym i nie tylko naszym kraju, gry The Book Unwritten Tales  i moich "ochach" i "achach" na temat jej pozycji, byłam w siódmym niebie, gdy szczęśliwym zbiegiem okoliczności, w moje łapki trafił jej prequel. Z pełnym uśmiechem na twarzy zasiadłam do gry, wiedziona przekonaniem, że będę się równie dobrze bawić, a może i nawet lepiej. Niestety już wkrótce miałam się przekonać, że w porównaniu z jej poprzedniczką The Critter Chronicles, wygląda nieco blado.

Jak już wcześniej nadmieniłam bohaterami dzieła niemieckiego studia King Art Games są Nate Bonnet i Zwierzak Critter. Tego pierwszego poznajemy w trudnym momencie  życia. Właśnie dzięki hazardowi, stał się posiadaczem statku powietrznego o dumnej nazwie Mary i zamierza ruszyć w nieznane, gdy na jego drodze staje zawzięta łowczyni nagród, Ogrzyca imieniem Ma'Zaz. Dzięki sprytowi i zdolnościom graczy, Nate zdoła uwolnić się od zielonej prześladowczyni, jak się okaże później, nie na długo. Niestety jego statek rozbija się i spada gdzieś w lodowej krainie, zwanej Northland, zamieszkałej chwilowo przez różowe, włochate stwory, którym dokucza Troll, czarownik imieniem Munkus. Ten okrutny mag kradnie "różowym" kryształ zwany sercem. W zamian za pomoc w naprawie powietrznego statku, wietrząc przy okazji prywatny interes, Nate godzi się odebrać kamień Munkusowi. Obok niego staje dzielny Critter, pragnący zadowolić swoją ukochaną.

Tak pokrótce przedstawia się fabuła gry, rozgrywając się podobnie jak w poprzedniej części, przez pięć rozdziałów, które w całości tworzą zabawę zajmująca nam zdecydowanie mniej czasu niż w The Book Unwritten Tales. Całkowity czas gry, to zaledwie 7 do 8 godzin. 

Ciekawą opcją jest wybór stopnia trudności. Twórcy zdecydowali się wprowadzić do rozgrywki dwa poziomy: normalny i trudny. Ten drugi różni się od pierwszego dodatkowymi czynnościami, dotyczącymi zagadek przedmiotowych oraz utrudnionym sposobem rozwiązywania zagadek logicznych. Gra w tym wypadku jest trudniejsza, wobec tego, co mnie się bardzo spodobało, oprócz klawisza spacji, podświetlającego, tak jak w poprzedniczce aktywne miejsca, pojawia się także podpowiedź słowna, w której wyraźnie określono zadanie, które w danej chwili należy wykonać. 

Niestety lokacji w których przyjdzie nam się borykać z grą, jest niewiele. Do dyspozycji mamy statek Nate'a, polarne pustkowie, siedlisko Yeti, siedzibę Zwierzaków, statek podwodny Markusa, czy posiadłość Arcymaga.  Najlepiej pod względem graficznym, fabularnym, czy logicznym (spora ilość przeróżnych zadań), wypada te ostatnie miejsce.

Na swej drodze, w porównaniu do poprzedniej gry, spotkamy również zdecydowanie mniej postaci, które nie są  już takie wielobarwne i charakterystyczne. Ekolożka Petra, schizofreniczny naukowiec ukrywający się pod przebraniem Yeti, a także różowi mieszkańcy, czy też czarownik Munkus wraz ze swymi strażnikami i żądna zysku Ogrzyca, to trochę za mało, by w starciu z The Book Unwritten Tales, odnieść zwycięstwo. 

Blado wypada również muzyka, której znikoma ilość słyszalna jest podczas rozgrywki. Nieco lepiej przedstawiają się dźwięki otoczenia. Szczególnie dobrze słychać to w Galerii, w mieszkaniu Arcymaga, w której to stukot butów Nate'a roznosi się echem po całym pomieszczeniu. 

Graficznie pozycja  przypomina jej poprzedniczkę i nie ustępuje jej  pod żadnym względem. Nieźle wypadają  animacje postaci, choć autorzy troszkę moim zdaniem "przekombinowali", wprowadzając pewne ulepszenie. Otóż w poprzedniczce nasi bohaterowie nie biegali, co spowolniało rozgrywkę, zważywszy, że lokacji i miejsc do zwiedzenia było sporo. W The Critter Chronicles opcję tą zmieniono, dzięki temu Nate porusza się zdecydowanie szybciej, ale ma to swoje wady. O ile w większych lokacjach jest to fajne, to wbieganie Bonneta w drzwi, szczególnie na pokładzie łodzi podwodnej, jest co najmniej dziwne, a nawet irytujące.

Ponieważ jest to typowa gra point&lick, to sterowanie odbywa się za pomocą myszy. Nią to oglądamy przedmioty, zabieramy, czy też klikamy, by prowadzić rozmowy. Należy pamiętać, by owe dialogi toczyć z każdą napotkaną postacią,  a nawet z wieloma,  jak się sami przekonacie, czasami wielokrotnie. Przyznam się, że pomysł aby do niewielkiego zwierzaczka zagadać trzy razy, by uzyskać od niego śrubokręt, wydał mi się nietrafiony. 

Sporą zaletą gry jest oczywiście humor, który dominuje w owym tytule, a wszelakie skojarzenia do gier, filmów, czy znanych postaci, wywołują niejednokrotnie uśmiech na twarzy. Naturalny, potrafiący się wściekać, przeklinający (słyszymy oczywiście tylko pikanie) Nate, wesoły, sympatyczny i nie wydobywający z siebie żadnego zrozumiałego słowa Critter, to dodatkowa porcja pozytywnego humoru, poprawiająca nastrój niejednemu graczowi.

Zdecydowanie najmocniejszą stroną dzieła są zagadki, których w grze jest szereg. W większości są to zadania typowo przedmiotowe, niełatwe, czasami bardzo trudne. Pojawiają się także zadania typowo logiczne, jak otwieranie małego sejfu, czy zamka za pomocą wytrychu, a także ustawianie kamiennego dysku.

The Book of Unwritten Tales: The Critter Chronicles  nie jest grą wybitną, słabszą niż jej poprzedniczka, niemniej jednak godną uwagi, choćby ze względu na humor i zagadki. Przyjemnie śledzi się poczynania dwójki bohaterów, obserwując jak wraz z upływem kolejnych rozdziałów, człowiek o wątpliwej reputacji, przechodzi swoistą przemianę, zyskując tym samym prawdziwego przyjaciela.

Moja ocena 7/10.


Zalety:
  • Humor;
  • Ciekawe zagadki i zadania przedmiotowe;
  • Barwne lokacje;
  • Równie barwna grafika;
  • Możliwość powrotu do znanych bohaterów;
  • Liczne nawiązania

Wady:
  • Zbyt krótka;
  • Niewielka ilość lokacji';
  • Mała ilość bohaterów pobocznych

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

3 Minutes to Midnight - A Comedy Graphic Adventure - recenzja

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged - recenzja