Murder in the Abbey - recenzja, przygodówka inspirowana znaną powieścią

Znana powieść Umberto Eco miała swoje przeniesienie w filmie, ale także w produkcji przygodowej z roku 2008, o tytule Murder in the Abbey, na Steam znanej jako The Abbey. Gra miała swoje plusy, ale i minusy. A oto moja jej recenzja! 

„Imię róży”, kryminalna powieść Umberto Eco. Pamiętam z jakimi wypiekami na twarzy, ładnych parę lat temu, pochłaniałam tę książkę. Jakiś czas później, szarpana podobnymi emocjami, oglądałam ekranizację dzieła pisarza, wczuwając się w klimat średniowiecznego klasztoru, w którym ktoś pozbawia życia kolejnych zakonników. Dużo później, pochłonięta już bez reszty grami przygodowymi, zobaczyłam zwiastun gry „Murder In the Abbey” i już wiedziałam, że muszę ją zdobyć i zagrać, by przekonać się, czy wessie mnie tak, jak powieść, czy też film, czy raczej będę się czuła zawiedziona? Przekrój moich odczuć po przejściu gry, postaram się przedstawić w mojej recenzji, możliwie jak najdokładniej. Zaznaczam, że recenzja dotyczy pierwszej, podstawowej wersji gry. Tytuł dostępny jest również w wersji The Abbey - Director's cut.

Warto również przeczytać: 

Górska, wyboista ścieżka, wiedzie dwóch zakonników, doświadczonego, będącego w sile wieku Leonardo de Toledo i młodziutkiego, uczącego się być zakonnikiem chłopca, imieniem Bruno. Wędrowcy, próbują dostać się do położonego na uboczu klasztoru, gdzie Leonardo ma wyjaśnić, przyczynę tajemniczej śmierci jednego z mnichów, brata Anselmo. Przybycie na miejsce próbuje im udaremnić, zakapturzona postać, która zrzuca ze skarpy na dół, wprost pod osiołka,  na którym jedzie Bruno, olbrzymi głaz. Tylko dzięki niesłychanemu szczęściu oraz spostrzegawczości swojego mistrza, chłopiec uchodzi z życiem, a podróż naszej dwójki, może być kontynuowana. W końcu docierają do opactwa, gdzie z upływem czasu, na światło dzienne, wychodzą kolejne tajemnice, skrzętnie skrywane w klasztorze.

Tak pokrótce, przedstawia się fabuła gry, która zbliżona jest do literackiego pierwowzoru, ale zdecydowanie nie jest jej wierną kopią. Twórcy, hiszpańskie studio Alcachofa Soft, stworzyli dzieło mniej mroczne, z nowymi wątkami i postaciami, ale w całości nawiązujące do powieści „Imię róży” i na każdym kroku, budzące z nią skojarzenia.

„ Murder in the Abbey”, to klasyczna rozgrywka point&click, ze śliczną rysunkową grafiką. Wizualnie gra przedstawia się przepięknie. Animowane tła, z trójwymiarowymi postaciami, prezentują się doskonale, a wplecione w fabułę liczne animacje, nadają grze klimatu i tworzą graficznie spójną całość. Wspominając o sferze wizualnej, nie mogę w swym tekście, nie zwrócić uwagi na niezwykła dbałość twórców względem zmieniających się pór dnia i nocy. Przecudnie wygląda klasztor na tle zachodzącego słońca, w porze wieczornej, gdy chmury nabierają żółtawo- czerwonego koloru. Nocą usłane gwiazdami niebo, ma się ochotę dotknąć. Postacie stojące w świetle słonecznym, wpadającym przez okno, mają nim oświetlone twarze, na ich licach, odbija się blask palącego się ognia lub też tęcza barw przepływająca przez kolorowe szkiełka witraży, w oknach kościelnych. Efekt jest zadziwiający i dający poczucie rzeczywistości.

Animacje postaci, wykonane są poprawnie, zakonnicy poruszają się płynnie, podczas rozmów na ich twarzach rysuje się odpowiednia do sytuacji mimika. Podczas gdy my zajmujemy się grą, na przykład poszukujemy jakieś wskazówki, bohater czeka na nasz ruch i tak jak w przypadku brata Leonarda, porusza palcami stóp, obutych w sandały lub też macha nogą. Postaci gry przedstawione są w owej przygodówce niezwykle ludzko, i bardzo wiarygodnie. Każdy z zakonników, ma swój wyraźnie zarysowany charakter. Mamy więc żądnego bogactwa opata, służbistę Segundo, lenia i obiboka Egidio, czy też wyniosłego i świadomego swojej władzy inkwizytora Nazaro oraz wielu innych.

Kolejnym mocnym punktem gry, jest oprawa muzyczna. Podczas rozgrywki, cały czas towarzyszy nam muzyka sakralna. Chór, który wyśpiewuje psalmy i religijne pieśni, nadaje pozycji podniosły, średniowieczny klimat. Równie dobrze i realistycznie, brzmią dźwięki otoczenia, tworząc z muzyką spójną całość.

Poczynaniami bohaterów i całą resztą, kierujemy za pomocą myszy. Lewym jej przyciskiem, oglądamy przedmioty, osoby czy miejsca, a prawym przyciskiem myszy, zbieramy rzeczy, używamy ich w danym miejscu, a co najważniejsze, prowadzimy rozmowy. Tych jako, że jest to kryminał, jest ich niezwykle dużo. W większości przypadków, by gra ruszyła do przodu, należy z każdym o wszystkim porozmawiać, a czasami przeprowadzić dialog dwa razy. Niestety z czasem ich ilość nas zalewa i możemy poczuć lekką niechęć do przeprowadzenia kolejnej pogadanki i mieć wrażenie, że twórcy sztucznie wydłużali program.

Inaczej niż w większości gier przygodowych, wygląda ekwipunek i sposób jego używania. Aby go otworzyć, należy najechać gryzoniem na prawy, dolny róg , by na ekranie monitora, pojawił się inwentarz w postaci witraży okien kościelnych. Oprócz kolekcjonowania w schowku kolejnych przedmiotów, w prawym górnym rogu, znajdziecie również dziennik. Zapisywane w nim są ważne dla gry informacje i w razie kompletnej pustki w głowie, warto do niego zajrzeć. Przez cztery rozdziały, na jakie podzielona jest rozgrywka, gracz zwiedzi cały klasztor z jego poszczególnymi pomieszczeniami oraz oddalony nieco od opactwa, cmentarz. Poruszanie się po zakonie, ułatwi mapa, którą można wywołać, poprzez kliknięcia klawisza „M.” Po ukazaniu się na ekranie mapki, wystarczy, że dwa razy klikniemy na dany budynek, a staniemy tuż przed nim. Muszę jednak zaznaczyć, że owa pomoc nie działa w budynkach, ani też w nocy. Aby przejść z jednego miejsce, w drugie po zmroku, musimy zdać się na nasz zmysł orientacji w terenie, co na początku nie jest zadaniem najłatwiejszym, ale posunięciem dość ciekawym.

Na siebie i na swój intelekt, polegać też musimy jeśli chodzi o zagadki dostępne w tej pozycji. Wprawdzie większość z nich skupia się na umiejętnym prowadzeniu rozmów i odpowiednim łączeniu i używaniu przedmiotów, ale twórcy nie zapomnieli również o zadaniach czysto logicznych, których klika tu znajdziemy. Świetnym pomysłem jest zastosowanie elementu współpracy między Leonardo, a Bruno. Razem z młodym, niedoświadczonym zakonnikiem, przechodzimy szkołę życia, ucząc się z nim bycia dobrym i uczciwym duchownym.

Podsumowując, muszę stwierdzić, że „Murder in the Abbey”, jest pozycja dobrą, nie wybitną, ale dobrą, piękną graficznie z kilkoma zwrotami akcji, momentami śmieszną. Nie przyciąga klimatem, tak jak to się dzieje za sprawą powieści Umberto Eco, ale nie odstrasza. Skończywszy ją, nie czułam się zawiedziona i mogę ją spokojnie polecić fanom tego właśnie rodzaju gier. 

Moja ocena 7/10.

Recenzja powstała na bazie podstawowej, pudełkowej wersji gry. Zwiastun dotyczy wersji Director's Cut.


Zalety:
  • Miła dla oka grafika;
  • Ciekawa fabuła;
  • Dobre wizualizacje;
  • Zwroty akcji;
  • Elementy komediowe;
  • Klasyczna przygodowa rozgrywka

Wady:
  • Przegadana;
  • Za mało zagadek;
  • Za duża liniowość
  • Brak polskiej wersji językowej;
  • Zbyt krótka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

3 Minutes to Midnight - A Comedy Graphic Adventure - recenzja

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged - recenzja