Kler - recenzja. Trudna tematyka, duża oglądalność
Wojciech Smarzowski, reżyser znany z filmów poruszających tematy kontrowersyjne, rzekłabym mało popularne. W swoich produkcjach wytyka ludzkie wady i ułomności, odwołuje się do przykrych momentów w historii naszego kraju, bezpardonowo wywala na wierzch to co często inni starają się ukryć.
Kler to jedna z jego filmowych produkcji przyciągnęła do kin tłumy widzów, osiągając spektakularny sukces kinowy. Film, który zadebiutował na wielkim ekranie 28 września 2018 roku obejrzało miliona Polaków, co jest jego dużym osiągnięciem. Z pewnością motorem napędowym tej produkcji stał się żywy i bolesny i do niedawna, nie tylko w naszym kraju ukrywany temat tabu, Kościół i jego grzechy. Czy Kler jest atakiem na duchowną instytucję czy po prostu pokazaniem ukrywanej rzeczywistości? Nie jest to film łatwy, ale nie można i nie powinno się oceniać jego treści bez zmierzenia się z nim osobiście, do czego oczywiście zachęcam, jednocześnie zapraszając do lektury niniejszej recenzji.
Przeczytaj również:
- Pan Samochodzik i Templariusze - recenzja. Kolejny polski koszmarek Netfliksa
- Maudie - recenzja. Wyjątkowe, kameralne kino dla wymagającego widza
- La La Land – recenzja. Musical z przesłaniem
Jak już zapewne wiecie Smarzowski w opisywanym przeze mnie filmie swoją opowieść snuje w środowisku kościelnym, przedstawiając historię trzech duchownych, z zupełnie różnych parafii i kościelno – społecznych hierarchii. Trójkę łączy przyjacielska znajomość, która świętowana jest w rocznicę cudownego ocalenia z pożaru, alkoholowymi libacjami. Już na wstępie zostajemy wrzuceni na jedną z takich zakrapianych imprez, ale nie wątek pijaństwa jest w filmie wiodący, zdawałoby się płytka, nieco komiczna opowiastka, nabiera z czasem innego, bardziej złożonego, dramatycznego wyrazu, a napędzają ją świetnie wykreowane postaci, które coś w widzach poruszają.
Ksiądz Andrzej Kukuła (Arkadiusz Jakubik), człowiek mocnej wiary, prowadzący parafię w, której nie brakuje problemów – przemoc, alkoholizm, mocno zaangażowany w swoją kapłańską posługę, mierzy się z oskarżeniem o pedofilię i demonami własnej przeszłości, które chwieją podwalinami jego wiary. Ksiądz Leszek Lisowski (Jacek Braciak), pracownik kurii, żyjący dostatnio, przedsiębiorczy intrygant, marzący o wyjeździe do Watykanu. Niestety przeszkodą w rozwoju księdza Leszka jest arcybiskup Mordowicz (Janusz Gajos) kościelny zwierzchnik nie stroniący od przepychu, luksusowego życia, trzymający w ręku cały polityczny polski światek, który ma mu umożliwić zbudowanie najokazalszego sanktuarium w Polsce. Ksiądz Tadeusz Trybus (Robert Więckiewicz), rozdarty między miłością do Boga, a uczuciem do kobiety, borykający się z problemem alkoholizmu, samotnością i pewnym odizolowaniem.
Wszystkie te osoby łączy nie tylko wypadek losowy, z którego cudem uszli z życiem, ale i bolesna przeszłość. Każdy z nich ma coś za uszami, każdy boryka się z minionymi i obecnymi problemami i każdy próbuje sobie z nimi poradzić na swój własny, czasami pokrętny sposób.
Kler nie boi się otwarcie pokazywać zła, które zakorzeniło się w kościele, wprost mówi o molestowaniu nieletnich i pedofilii, pokazując pewną butę kleryków i hierarchów kościelnych, przedstawiając rzeczywistość zarówno od strony ofiar, borykających się z bezsilnością, jak i ludzi w te czyny związanych. Nie jest to jednak film li tylko o złych duchownych. Ten, kto tak myśli, nie ma racji, bowiem to opowieść przede wszystkim o ludziach, o tragedii, z którą się mierzyli i mierzą dalej, o ignorancji i zadufaniu, ale i o wyrzutach sumienia, przebaczaniu i wyborach i przede wszystkim o grzechu.
Trudny, kontrowersyjny i dzielący społeczeństwo temat filmu, który jedni chwalą, drudzy od razu potępiają, obrazowany jest przez rewelacyjną obsadę aktorską, sprawdzoną u Wojtka Smarzowskiego.
Przede wszystkim rewelacyjny w swej roli, Arkadiusz Jakubik jako ksiądz Andrzej. Postać tak autentyczna, ludzka i rzeczywista, wypełniona skrajnymi emocjami, smagana oskarżeniami, szarpana okrutną przeszłością, targana wątpliwościami i zwątpieniem w sens swojej posługi. Zupełnie inną, ale równie doskonałą kreację aktorską funduje widzom Jacek Braciak grający człowieka z równie dramatyczną przeszłością, księdza Leszka, pragnącego kariery, umiejętnego intryganta, z jednej strony pomagającego innym, z drugim raniącego. Jest i niezły w swej roli Robert Więckiewicz, jako ksiądz Tadeusz, którego samotność pcha w ramiona alkoholizmu a czułe ręce kobiety, nie dają prostych odpowiedzi, stawiając przed jego życiową, duchową drogą duży znak zapytania. Nie można także zapomnieć o doskonałej roli Janusza Gajosa, który wcielił się w postać arcybiskupa Mordowicza. Jest on niczym Ojciec Chrzestny liderem swojej zamkniętej kościelnej grupy, umiejętnie pociągającym za polityczne sznurki, mającym nie mało grzeszków na sumieniu.
Kler to kolejny film Wojciecha Smarzowskiego, który budzi wiele zarówno pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Ale czy coś o czym nie mówimy przestanie istnieć? Nie, nie przestanie, więc może warto się nad problemem pochylić. Zrobił to Kler pokazując dramatyzm sytuacji panującej w Kościele z różnej perspektywy, dając widzom sporo wolności w interpretowaniu i zrozumieniu jej powagi.
Produkcja warta obejrzenia, której daję mocne 7/10.
Komentarze
Prześlij komentarz