Nisser - recenzja. Fantasy-horror w świątecznym, skandynawskim klimacie

Recenzja duńskiego serialu Netflix Nisser, fantasy-horroru w świątecznym, skandynawskim klimacie, bazującego na mitach i legendach. Miłej lektury! 

Elfy, leśne skrzaty, atmosfera świąt Bożego Narodzenia i świąteczny wypad z rodziną. Musicie przyznać, że brzmi kusząco i niezwykle słodko. Nic z tego! W duńskiej serialowej propozycji od Netflix, wyżej wymienione elementy składają się na przedświąteczny horror. Nisser, znane także tako Elves w atmosferę magicznego Bożego Narodzenia tchnął nieco grozy i zrobił to opierając się na sprawdzonej już formie. 

Warto przeczytać również:

Historia, którą twórcy opowiedzieli podczas sześciu, dość krótkich odcinków, bo około dwudziestominutowych to opowieść o czteroosobowej duńskiej rodzinie Svane, mieszkającej na co dzień w Kopenhadze, zabieganej i mającej dla siebie zdecydowanie za mało czasu, przez co mocno się od siebie oddalającej. Żeby to jakoś zmienić, jako, że czas Bożego Narodzenia łączy wszystko i wszystkich swoją magią, znajdują uroczy domek na jednej z duńskich wysp, fikcyjnym miejscu zwanym Aarmand. Tam zamierzają wspólnie i tradycyjnie spędzić nadchodzące święta.

Podróż przebiega raczej niespokojnie, a nawet z problemami, bowiem podczas jazdy leśną drogą, mającą na celu skrócenie podróży, w coś uderzają. Dziwna czarna maź na zderzaku auta wydaje się być zagadką nie do rozwiązania, a miejscowy, który nagle się pojawia….gburem i dziwakiem. Rodzina Josefine nie ma jednak zamiaru zrezygnować ze świąt na wyspie. Miejsce wydaje się na czas świąteczny idealnie wyciszone, tylko nastolatkę zaczyna gnębić ogrodzenie, które widziała w lesie i dziwna ciemna ciecz na aucie.

Krnąbrna dziewczyna, która, jak się dowiadujemy, często pakuje się w kłopoty, wymyka się nocą z domku i idzie pod dziwne ogrodzenie, które dzieli miasteczko od wielkiego, prastarego lasu. Tam, wśród traw znajduje pewną istotę, zwierzątko, które jest ranne. To właśnie ono zostało potrącone przez nich na drodze przy lesie. Zabiera je zatem ze sobą, umieszczając w szopie przy domu. Ma zamiar je opatrzyć, a nawet nadzieję na przyjaźń ze zwierzakiem. Problem w tym, że znaleziona przez nią istota to dziecko leśnych skrzatów, które nie są i nigdy nie były przyjemne, a wręcz krwiożercze i bardzo niebezpieczne. Z dala od ludzi trzyma je tylko ogrodzenie pod prądem i ofiary, jakie dostają od mieszkańców, w których życie Josefine i jej rodzina wprowadzi niebawem wiele zamętu, przeradzając świąteczny czas w walkę o przetrwanie.

Nisser to serial rozgrywający się tuż przed świętami Bożego Narodzenia lecz z klimatem, no może poza ozdobami świątecznymi i ubieraniem choinki, nie ma nic wspólnego. To klasyczny horror fantasy, który z niewiadomych dla mnie przyczyn otrzymał na Netflix status serialu dla nastolatków, 13+. Hmm…..być może ja jestem nieco staroświecka i nie mam świadomości tego co obecnie oglądają dzieciaki, ale kolejne odcinki pokazują, że nie jest to słodka opowieść o przyjemnych skrzacikach, tutaj elfach, co sugerowałby duński tytuł tejże produkcji. W serialu jest śmierć i przemoc, mnóstwo krwi i potwory, a nie urocze i przyjemne świąteczne elfy. To, że bohaterką jest nastolatka, raczej nie czyni tego serialu produkcją dla dzieciaków. 

Ale zostawmy tę kwestię i wróćmy do samego serialu, który, jak już wspomniałam bazuje na sprawdzonej i znanej już wielu z nas formule. Otóż wzorem dla twórcy, a jest nim Stefan Jaworski, który jest także autorem scenariusza, stały się skandynawskie mity i legendy. Jak zapewne już wiecie mitologia Skandynawii, w tym wypadku oparta na elfach i skrzatach, to temat „rzeka”, wykorzystywany i wałkowany przez wielu, zarówno twórców ze świata filmu/seriali czy gier. Wykorzystano go między innymi w uroczej, acz smutnej przygodówce Röki.

W Nisser powraca w swej bardziej przerażającej formie, mającej za zadanie straszyć, ale jednocześnie uświadamiać zależność i równowagą między światem ludzi, a pradawnością, pokazując, że człowiek, istota marna jest tylko cząstką większej całości. Przypadkiem zaburzona równowaga, i niebezpieczeństwo na jakie naraziła mieszkańców wyspy ciekawska i żyjąca nieco na własnych zasadach nastolatka, jest mimo wszystko początkiem zaskakującej przyjaźni. Zakończenie tej dość krótkiej opowieści, bo zamykającej się w nieco ponad dwóch godzinach, mogłoby jednak sugerować, że doczekamy się kontynuacji serialu, choć na razie nic o niej nie wiadomo. 

Można jednak z całym przekonaniem stwierdzić, że mimo pewnych niespójności i dużej fantazji twórców, klimat serialu, poprowadzenie i zapewne to, że odcinki są krótkie, Nisser ogląda się całkiem przyjemnie. Jeśli oczywiście przyjemnością można nazywać zatapianie się w produkcji grozy. Akcja kolejnych odcinków jest poprowadzona dość szybko, umiejętnie wplata rodzinne problemy z wycofaniem i szorstkością mieszkańców skupionych na religijności i prastarej tradycji. Potrafi nieco zdenerwować krnąbrnością głównej bohaterki i raczy urokiem elfa tudzież skrzata, którego Jozefine przygarnęła i uratowała. Nie jest to dzieło lotów wysokich, ale ma coś w sobie, że powodując, że z przyjemnością zostajemy do końca. 

Trzeba jednak zauważyć, że w tle wydarzeń, pewnego fanatyzmu względem zachowania tradycji, braku odstępstw, twardych zasad jakim hołduje jedna z bohaterek tejże serialowej produkcji, Karen, ktoś na wzór burmistrz tego niewielkiego miasteczka, rozgrywają się dramaty rodzin. Jest śmierć, u której podstaw są prastare istoty mieszkające w lesie. Jest tajemnica i izolacja, na jaką godzą się niektóre osoby. To także, mimo wylewającej się z serialu, grozy, opowieść o niemal niemożliwej przyjaźni. W głowie pojawiają się bowiem pytania jak można się przyjaźnić z istotą, która wprawdzie będąc malutka, wydaje się słodka, ale kiedyś stanie się jedną z tych krwiożerczych istot? Czy taka znajomość ma sens? Czy to przypadkiem nie za duża fantazyjna brawura twórców serialu? Otóż, zapewne tak. Ale serial należy traktować nieco mniej poważnie, jak każdą opowieść grozy, w tym wypadku jeszcze ubarwioną fantasy i mitami z chłodnej, tajemniczej Skandynawii. 

Jeśli zatem lubicie grozę i skandynawskie legendy i mity, a słodkie świąteczne opowieści tuż przed grudniem i Bożym Narodzeniem już się Wam na Netfliksie przejadły, to Nisser, serial noszący także angielski tytuł Elves, może Was zainteresować. Nie spodziewajcie się jednak „ochów” i „achów”, a mrocznej, w miarę fantazyjnie poprowadzonej opowieści, która mimo niedoskonałości potrafi wciągnąć. Mini-serial na jeden wieczór, dla zabicie jesiennej nudy? Tak, Nisser świetnie się do tego nadaje. Pisząc tę krótką recenzję, równie krótkiego serialu, zastanawiałam się jaką ocenę mogłabym serialowi przyznać? 

Myślę, że 6.5/10 to dobre jego ocena. 

Nisser dostępny jest na platformie Netflix.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

Lista recenzji i wrażeń z przygodówek, napisanych na blogu

Lista recenzji filmów i seriali napisanych na blogu