Pine: A Story of Loss - recenzja. Chciałabym o grze napisać tylko dobrze, ale.....

 

Serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji dość nietypowej gry przygodowej, właściwie przygodowego doświadczenia o straci i bólu życia w samotności. Oto recenzja Pine: A Story of Loss, gry, która gra na naszych emocjach, albo przynajmniej się stara. 

Coraz więcej przygodowych projektów przestaje stawiać na fabułę skupiającą się na ratowaniu świata, magii, czy walki dobra ze złem, a jej twórcy budują opowieść na emocjonalnej, często osobistej tragedii, jakiejś życiowej traumie, wydarzeniu, która odbiło się na życiu i zaburzyło porządek i życiowy ład. Te gry mają poruszać i nakłaniać do zastanowienia się nad sensem ludzkiego życia. Mają zadawać pytania, nie dając jednocześnie jasnej odpowiedzi. Mają pobudzać emocje i opowiadać o życiu, i tym co jest jego częścią, czyli o śmierci. 

Warto przeczytać również:

Tematyka trudna, bolesna i nie łatwa do opowiedzenia w grze przygodowej. Odważyło się po nią sięgnąć studio Made Up Games, które wraz z wydawcą Fellow Traveller w grudniu zeszłego roku oddało w ręce graczy krótką przygodówkę w narracyjnej, interaktywnej formie, opowiadającą o żałobie, i trudności pogodzenia się z utratą bliskiej osoby. Gra nosi tytuł Pine: A Story of Loss i miałam ją przyjemność recenzować dzięki GOG, której to platformie serdecznie dziękuję. 

Pine: A Story of Loss - co to za gra? Fabuła i rozgrywka

Pine: A Story of Loss to krótka gra przygodowa, której przejście, jeśli się postaramy zajmie nam jedynie godzinę. To raczej przygodowe doświadczenia. Nazwałabym je interaktywnym, ale nie jest tak do końca, gdyż twórcy wprowadzili do narracyjnej, wizualnej opowieści także rodzaj przygodowej rozgrywki, skupiającej się na codziennych, monotonnych i powtarzających się czynnościach.

Przygoda została stworzona przez dwójkę przyjaciół, przez profesjonalnego ilustratora i autora książek dla dzieci Toma Bootha oraz współzałożycielkę Made Up Games Najati Imam. Jest zainspirowana osobistą podróżą Toma z żałobą, więc porusza trudny, ale i bardzo ludzki temat. 

Bohaterem recenzowanej przeze mnie gry jest stolarz mieszkający samotnie w domku na odludziu, który mierzy się z życiową traumę, ze stratą bliskiej mu osoby, domniemamy, że żony, która zmarła. Nasz bezimienny bohater żyje z dnia na dzień, i mierząc się z obowiązkami, jakie musi wykonać każdego jakże samotnego dnia, powraca wspomnieniami do chwil spędzonych z ukochaną. Ulotne momenty, pobudzane przez znaleziony przedmiot, bądź sytuacje zapamiętuje w rzeźbie utraconej kobiety, którą tworzy z kawałka drewna. 

Co jakiś czas wraz z naszym stolarzem podejmujemy się czynności rzeźbienia, i obracając kawałek drewna, posługując się siekierą, tworzymy rzeźbę. Trafia ona na półkę niezwykle skromnego, a nawet z czasem rozpadającego się domu protagonisty. 

Choć meritum Pine: A Story of Loss jest emocjonalna fabuła, która ma za zadanie poruszać gracza, i pobudzać jego emocje, są i w owej grze także czynności, które zaliczyć można do przygodowych. Opierają się one na posługiwaniu się myszą przy codziennych, powtarzających się czynnościach.

W omawianej przeze mnie przygodówce znajdziemy także kilka mini gier. Wśród nich ciekawą zagadkę muzyczną, zabawę w zakładanie warzywnika, czy w ustawianie drzew. Nadrzędnym elementem napędzającym opowieść jest jednak sama postać stolarza, i jego walka o każdy samotny, pełen bólu, żalu i pustki dzień. Przez dojmujący charakter rozgrywki, nie jest to tytuł dla każdego, zdecydowanie nie. 

Coś w tej grze się nie klei

To właśnie wspomniane powtarzające się czynności, ujęte w zadaniowej rozgrywce stanowią w grze spory problem. Gdyby tylko twórcy zechcieli skupić się jedynie na narracji, i wspomnieniach, które mocno podnoszą walory tej przejmującej gry, to byłoby cudownie. 

Niestety postarali się, by ich projekt nie był do końca li tylko produkcją interaktywną, i może nieświadomie, a może świadomie, zadziałali wbrew sobie, wbrew formule gry, wbrew, myślę, wcześniejszym założeniom. Dzięki powtarzalności, nudna przygodowa zadaniowość, dziwne przesuwanie myszkę, rąbanie drewna, jedzenie, naprawianie dachu i wszystko to co miało budować klimat samotności i monotonni, która została po straci ukochanej, zmienia sens i staje się przykrą koniecznością przejścia tych elementów, by zobaczyć co stanie się dalej.

Autorzy, którzy mieli piękny pomysł, niestety czerpany z życia, na równie piękną opowieść zatracili ją przez niepotrzebne, według mnie zbędne elementy nudnego gameplaya, który na dodatek, w moim przypadku, był jeszcze nafaszerowany błędami. 

Grafika, muzyka i udźwiękowienie

Ma szczęście irytacje z rozgrywkowej części Pine: A Story of Loss poprawiała muzyka, która idealnie podbija klimat tej smutnej, nawet czasami dołującej gry. Jeśli spojrzymy jedynie na fabułę, i odgrodzimy grubą kreską sam gameplay, to atmosfera przeżywania żałoby, smutku i bezsilności podkreślana jest w sposób niemal doskonały przez muzykę, idealnie do opowieści pasującą. 

Nie można niczego zarzucić także grafice, która choć jest zupełnie prosta, i surowa, to jednocześnie animowana i słodko-gorzka. Tak jak sama gra niesie ze sobą przesłanie utraconej miłości, straconego życia, utraconej części siebie. Jest urocza, ale i przejmująca. I choć można w niej dojrzeć kilka braków, jak choćby zmieniające się pory roku, a odzianie naszego protagonisty pozostające bez zmian, to całościowo idealnie pasuje do smutnej historii o radzeniu sobie z żałobą. 

Trzeba także zaznaczyć, że opowieść w Pine: A Story of Loss budowana jest jedynie przez dźwięki otoczenia, przez muzykę i grafikę. Jest to bowiem tytuł pozbawiony dialogów mówionych. 

Pine: A Story of Loss - podsumowanie recenzji

Jak w tytule tegoż artykułu, chciałabym o grze napisać tylko dobrze, ale niestety nie mogę. Dojmujący smutek po stracie bliskiej, ukochanej osoby jest w Pine: A Story of Loss pokazany w przemyślany, klarowny, prosty, ale i emocjonalny sposób. Ból życia i jego monotonia, przerywana pojawiającymi się wspomnieniami, na chwilę jedynie niosącymi ukojenie, znane jest wszystkim nam, którzy kiedyś stracili kogoś bliskiego. Doskonale wiemy jak to jest, pojmujemy stan stolarza, bohatera opowieści, wiemy, rozumiemy, że jest mu ciężko i źle. Wczuwamy się w jego narastającą samotność i współczujemy.

Emocjonalna strona gry została uchwycona należycie. Problem w tym, że przygodówka nie bardzo wie kim, albo czym chce być. Jeśli twórcy skupiliby się tylko na odkrywaniu kolejnych wspomnień, na przeżywaniu żałoby i na oddawaniu żalu w rzeźbieniu, byłoby spójnie, smutno, ale właściwie.

Problem w tym, że Made Up Games dodali do interaktywnej, poruszającej, narracyjnej opowieści rodzaj przygodowej rozgrywki, jej namiastkę, która zamiast urozmaicać grę, jak wspomniane rzeźbienie, zaczęła nudzić. Powtarzalne elementy, które miałby budować monotonię życia, sprawiały, że marzyłam o szybkim ich przeklikaniu i zakończeniu moich rozgrywkowych tortur. Ginęło gdzieś poczucie współczucia i żalu, a pojawiała się nuda i rezygnacja. Z pewnością nie o to twórcom chodziło.

Na dokładkę w mojej wersji gry mierzyłam się z kilkoma irytującymi błędami. A to kawałek drewna nie podawał się obróbce stolarza/rzeźbiarza, a to układane elementy wychodziły poza tekstury i nic nie dało się z tym zrobić. Ratowało tylko zakończenie gry i wczytania od nowa. A że jest to projekt, który zapisuje się automatycznie, należało ponownie przechodzić, często spory kawałek gry. 

Miałam mieszane uczucia, gdy zastanawiałam się nad oceną gry. Z jednej strony zauroczyła mnie piękna historia o wielkiej miłości i wielkim bólu po stracie. Podobała się część zadaniowa polegająca na rzeźbieniu, przypadła do gustu skromna, ale pasująca do wymiaru gry grafika. Pociągała i budowała klimat naprawdę dobra ścieżka dźwiękowa.

Niestety odrzucał gameplay i pojawiające się bugi, które sprawiały, że gra mnie jednocześnie irytowała, jak i nudziła. Prawdę mówiąc krótki tytuł, który powinnam pochłonąć w jedno popołudnie, bądź wieczór, zajął mi ponad miesiąc, z przerwą na dość długi mój brak chęci powrotu do tegoż tytułu. 

Moja ocena 6,5/10

Serdecznie dziękuję GOG za udostępnienie gry do recenzji! 


Zalety:

  • Emocjonalna opowieść o miłości i stracie;
  • Minimalizm grafiki, który pasuje do klimatu gry;
  • Wspomnienia i rzeźbienie;
  • Piękna ścieżka dźwiękowa;
  • Klimat zadumy nad życiem
Wady:
  • Dojmująca powtarzalność gry, która wieje nudą;
  • Brak spójności gry, które nie wie czy ma być filmem interaktywnym, czy przygodówką;
  • Brak logiki gry;
  • Bugi i błędy zniechęcające do zabawy

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

Lista recenzji i wrażeń z przygodówek, napisanych na blogu

Lista recenzji filmów i seriali napisanych na blogu