Loco Motive - recenzja. Przygodowych gier czar wiecznie żywy!
Serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji przygodowej gry point-and-click, w retro graficznym stylu, kryminalnej komedii rozgrywającej się w szalonych latach 30-tych ubiegłego wieku. Dowiedźcie się co myślę o Loco Motive!
Z grami przygodowymi, bądź jak kto woli przygodówkami, których śmierć wróży się od bardzo, bardzo dawna, jest tak, że wciąż starają się utrzymać przy życiu, mniej lub bardziej udolnie. Spora ich część czerpie z klasyki przygodówek garściami, wcale się przed tym nie kryjąc, i robi to w tak uroczy i tak klasycznie przygodowy sposób, że nie ma możliwości tego nie chwalić. Studiem, które wiedziało co zaczerpnąć z klasyki i co dodać, by gra stała się wartościowym projektem jest niezależne Robust Games, które wraz z wydawcą Chusklefish pod koniec listopada oddało w ręce graczy Loco Motive. Miałam przyjemność zrecenzować grę dzięki uprzejmości GOG, za co serdecznie dziękuję.
Warto również przeczytać:
- 3 Minutes to Midnight - A Comedy Graphic Adventure - recenzja
- Mindlock - The Apartment - recenzja. Zabawa i terapia zarazem
- Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged - recenzja
Fabuła, coś co napędza grę, także przygodową
Przygodówka, szczególnie ta fabularna, czyli nie tylko skupiona na zagadkach i logice, opiera się na fabule, która niesie opowieść i sprawia, że gra jest zwyczajnie ciekawa, no i chce się w nią grać. A oto przecież jej autorom chodzi. Twórcy Loco Motive odrobili lekcję i wykorzystali fabularny potencjał, zanurzając graczy zarówno w kryminalną, jak i komediową opowieść, opowiedzianą z perspektywy trzech, skrajnie różnych bohaterów, w formie opowiadania, swoistej retrospekcji. Przeniesienie historii w jakże barwne i bardzo charakterystyczne lata 30-te ubiegłego wieku, i postawienie na śledztwo prowadzone przez trzy postaci niezależne, to strzał w fabularną dziesiątkę.
Historia rozpoczyna się, jak już wspomniałam w szalonych latach trzydziestych, na pokładzie parowego pociągu Reuss Express, którego właścicielką jest należąca do bardzo bogatej, i bardzo wpływowej rodziny Lady Unterwald. Pociąg jest pojazdem bardzo ekskluzywnym, z wszelkimi wygodami i atrakcjami, a podróżują nim bliscy i znajomi starszej pani, która na jego pokładzie ma odczytać swoją ostatnią wolę, swój testament.
Problem w tym, że podczas przemowy i oczekiwanego przez pasażerów odczytu, w momencie wjazdu pociągu do ciemnego tunelu, bogata dziedziczka została zasztyletowana. Najgorsze jest to, że ostatnia wola denatki znika w niewyjaśnionych okolicznościach, co budzi niepokój zebranych w pociągu, potencjalnych spadkobierców.
Podejrzenia padają od razu na jej prywatnego prawnika Arthura Arkhemana, który zostaje zatrzymany i poddany przesłuchaniu. My zaś wspomnianymi wracamy do rozgrywających się w pociągu wydarzeń, śledząc je, jak już wspomniałam z perspektywy trzech bohaterów, cofając się w czasie, poznając opowieść od przysłowiowego końca.
Śledztwo jakie gracz prowadzi przejmując kontrolę nad różnymi bohaterami wiedzie nas drogą wymienionego już Arthura Arkhemana, młodego prawnika, z zamiłowaniem do papierkowej roboty. Prowadzimy dochodzenie wcielając się także w pisarza kryminalnego Hermana, który stara się wmówić wszystkim, i samemu sobie, że jest świetnym detektywem. Poznajemy bieg wydarzeń oczami agentki specjalnej, szpiega w spódnicy, niejakiej Diany Osterhagen.
Opowieść zgłębiamy trojako, jednocześnie prowadzeni narratorem w postaci denatki, Lady Unterwald, która pragnie dowiedzieć się kto ją zabił. A podejrzanych dokonania mordu jest wielu, gdyż każda naszkicowana w mniej lub bardziej dosadny sposób postać gry, ma powód, by załapać się na miliony Unterwaldów. Poznawania fabuły i jej składowych elementów staje się wielką przyjemnością i zarazem przywilejem, na który musimy zapracować sami, poprzez mierzenie się z zagadkami, poprzez dochodzenie, przed dociekliwość i nasze przygodowe zaangażowanie w grę, o bardzo klasyczny stylu "wskaż i kliknij".
Klasyka, która wie jak czarować graczy
Loco Motive to gra w klasycznym stylu, jaki kochają miłośnicy przygodówek. Obsługujemy ją myszą, choć twórcy przewidzieli także możliwość sterowania postaciami za pomocą kontrolera. Obsługa gry odbywa się w sposób prosty i intuicyjny, bez dodatkowych utrudnień i interfejsowych komplikacji. Jest zwyczajnie prosto i klasycznie.
Tradycyjnie gracz wyposażony jest w ekwipunek, do którego trafia naprawdę sporo przedmiotów, na tyle dużo, że listę zebranych rzeczy musimy w pewnym momencie rozgrywki przesuwać za pomocą wbudowanego wskaźnika. Zebrane klamoty można ze sobą łączyć, i będziemy robić to dość często, ale można także rozbierać. Każdy przedmiot zostanie przez postać, w którą się wcielamy obejrzany i odpowiednio skomentowany.
Muszę przy okazji wspomnieć, że w zależności od postaci, w jaką się wcielamy, ikona inwentarza, znajdująca się w lewym, dolnym rogu wygląda nieco inaczej. Inne także są przedmioty, które dany protagonista wykorzysta.
Trzeba także nadmienić, że gra podzielona na siedem, w miarę długich rozdziałów przewiduje także współpracę między bohaterami, która sprawia, że zebrane do tej pory rzeczy wędrują między postaciami, i oczywiście ich kieszeniami, czyli przygodowymi inwentarzami.
Tytuł oferuje podświetlanie interaktywnych przedmiotów, aktywowane, tym razem nie za pomocą "spacji" do czego przyzwyczaiła nas większość gier, a przycisku "Tab", oczywiście, gdy gramy myszą, bo na niej skupiam się w recenzji. Używanie takiej formy pomocy jest w omawianej przeze mnie przygodówce dość ważne, gdyż przedmiotów do zebrania znajdziemy tu sporo, a barwność, szczegółowość i przedmiotowa obfitość gry, znalezienie danej rzeczy mogłaby utrudnić.
Kierowanie postaciami jest bardzo proste, bezproblemowe, a brak mapy i dwukliku, który powoduje szybkie przemieszczanie się, rekompensuje bieg. Każda z postaci, którą w owej przygodzie przyjdzie nam kierować potrafi biegać, i robi to bardzo szybko.
Retro piksele i zabawa formą
Recenzowany przeze mnie projekt to rodzaj grafiki za którą, nie będę kryć, nie przepadam, czyli pikseloza, w najczystszej postaci. Na szczęście nie aż taka, by nie móc znaleźć przedmiotu, czy nie dostrzec rozmywającej się z tłem postaci. Retro grafika w przypadku Loco Motive jest przyjemna dla oka, bardzo barwna i bardzo retro, pasująca do lat w jakich owa gra się toczy.
Rozmyte i niewyraźne tła, pikselowe postaci są tu bardzo wyraźne, czytelne i niemal namacalne, także w animacjach, których w grze nie brakuje. Feeria kolorów i blichtr luksusowego pociągu daje się odczuć i zauważyć, sprawiając, że komediowy wymiar gry w stylu klasycznego kryminału, jest mocno wyczuwalny.
Pikseloza przełamana jest nieco bardziej klasycznie rysunkowym ekwipunkiem, w którym każda z zebranych rzeczy jest mniej retro, a bardziej kreskówkowa, co bardzo mi się w tej grze podoba. Choć całość, niemal, rozgrywa się na pokładzie pociągu, sama gra, poprzez to, że wiele się tu dzieje, także graficznie, nie jest klaustrofobiczna i i teksturowo nudna, o czym już wspominałam przy okazji moich wrażeń z jej wersji demo.
Zagadki, nad którymi przyjdzie pomyśleć
O nudzie, w przypadku Loco Motive zdecydowanie nie można mówić. Twórcy postarali się, by gra była spójna fabularnie, by historia mogła się przenikać i łączyć poprzez sprawnie nakreślone wydarzenia, śledzone w różnym czasie, różnymi bohaterami.
Wspomniałam, że przyjdzie nam w niej współpracować między aż trzema postaciami, co w jednym z siedmiu rozdziałów staje się kluczowym zadaniem. Większość jednak rozgrywki sterujemy jednym z trzech protagonistów, radząc sobie z zagadkami przedmiotowymi, z lekko logicznymi, a także z dialogowymi.
Trzy czwarte zadaniowości w grze koncentruje się na typowych zagadkach przedmiotowych, w którym daną rzecz należy zebrać, po czym umieścić ją w odpowiednim miejscu, a czasami nawet z czymś połączyć. Nie są to jednak zadania banalnie proste. Skoro gra, jak już nadmieniłam na początku czerpie garściami z klasyki przygodowej, i skupia się na rozgrywce bardziej komediowej, niż kryminalnej, sposób poradzenia sobie z "przedmiotowym problemem" może czasami być zaskakujący, i nie oczywisty, przynajmniej zanim go nie rozwiążemy. Często musimy myśleć niesztampowo, stawiając na szalone rozwiązania, i przedziwne kombinowanie z przedmiotami.
Na szczęście twórcy mieli świadomość pracując nad grą, że pragną się z nią podzielić nie tylko z zagorzałymi fanami przygodówek, ale i początkującymi w tym gatunku graczami, którzy stawiają bardziej na płynną fabułę, a nie żmudne kombinowanie nad zagadkami, na klikanie wszystkim na wszystko. Dlatego też w grę wbudowany został ciekawy system podpowiedzi.
Otóż w pociągu znajdziemy telefon, który łączy nas z informacją, rodzajem bazy, w której po próbnym nagraniu właścicielki pociągu, połączyć możemy się z mężczyzną, którego poprosimy o podpowiedź w danej zagadce. Gdy utniemy skorzystanie z takiej, wieloetapowej podpowiedzi stanie się dla nas ratunkiem przed utknięciem w grze na dłużej niżbyśmy chcieli.
Loco Motive oferuje także kilka prawie logicznych zagadek, dotyczących na przykład otwarcia sejfu, ale także zadania dialogowe, w których musimy wybrać odpowiednie opcje naszej pogawędki. Gadaniny jest tu sporo, ale większość ścieżki rozmów staje się niezbędna dla popchnięcia fabuły do przodu.
Jednocześnie rozmowy mają nie tylko wielkie znaczenie dla wątku fabularnego, ale są przepełnione humorem, w który opisywana przeze mnie gra aż tryska. Znajdziemy w niej żart nie tylko dialogowy, ale także sytuacyjny, związany z niezwykle barwnymi i charakternymi postaciami. I mam na myśli nie tylko growych protagonistów, ale i postaci poboczne.
Rozgrywka miła dla ucha, choć mocno niezależna
Loco Motive jest grą niezależną, ale dostępną z pełnym angielskim dubbingiem. Wersji głosowej nie powstydziłyby się tu znacznie bardziej budżetowe gry. Każda postać, a muszę tu zaznaczyć, kilka z nich obsługuje jeden głosowy aktor, którego z pewnością słyszeliśmy już w innych przygodowym projekcie, jest zagrania doskonale. Odpowiednia modulacja głosu i jego tembr dobrany do danej postaci sprawiają, że osoby, które w grze poznajmy stają się autentyczne, bardzo ludzkie i bardzo na miejscu.
Jeśli troszkę miałabym się do czegoś dubbingowo przyczepić, to do postaci Hermana, detektywa pisarza, bądź pisarza/detektywa, który dla mnie za dużo wrzeszczał i był zbyt hałaśliwy. Jest to tylko moje subiektywne odczucie, gdyż osobiście nie lubię wrzeszczącej gadaniny i takiej formy dialogu. Rozumiem jednak, że aktor wcielający się w postać pana Mermana chciał zarysować jego nieco buńczuczną i samochwalczą osobowość.
W Loco Motive, co niestety nie jest już niczym dziwnym, nie zagramy po polsku. Gra posiada jedynie wspomnianą już przeze mnie pełną angielską wersję oraz niemieckie dialogi. Brak wersji PL spowodowany jest zapewne niskim budżetem gierki niezależnej, której cenę sprzedażową na szczęście nie wywindowano zbyt mocno w górę. Mam nadzieję, że za jakiś czas doczekamy się choćby jej nieoficjalnego spolszczenia, co zachęciło by do gry Rodaków, którzy w przygodę po angielsku grać nie chcą, albo nie mogą.
Loco Motive, gra warta świeczki, czyli podsumowanie recenzji
Nadszedł czas podsumowania mojego przydługiego tekstu, który, muszę przyznać, pisało mi się z wielką przyjemnością, gdyż sama gierka jest zwyczajnie przyjemna i bardzo wciągająca. Loco Motive ma nie tylko przemyślany, i nawet zabawny tytuł, który zgrabnie nawiązuje do fabuły, ale to także gra z przemyślaną, wartką i sprawnie poprowadzoną akcję.
Opowieść jaką podzielili się jej autorzy, czyli niezależne Robust Games, jest zabawna, klarowana i przede wszystkim ma sens, i całkiem zgrabne zakończenie. Komediowy kryminał śledzony oczami różnych, ale jakże sympatycznych bohaterów, przyjemnie jest odkrywać, stając się śledczym w przeróżny, bardzo indywidualny i perspektywiczny sposób.
Pomysłowe, i wcale nie łatwe przedmiotowe zagadki, trochę zadań logicznych, mnóstwo humoru dialogowego i sytuacyjnego, świetna angielska wersja językowa, dobra ścieżka dźwiękowa i miła dla oka, pikselowa, ale wyraźna i bardzo barwna grafika. Tym może się gra pochwalić.
Loco Motive broni się pomysłem na siebie, który twórcom udało się wykorzystać i spożytkować na tyle dobrze, że kilka ładnych godzin spędzonych na grze zdecydowanie nie można zaliczyć do straconych. Wręcz przeciwnie, to godna polecenia przygodówka, w którą zdecydowanie warto zagrać.
Moja ocena 9/10.
Zalety:
- Niezwykle wciągająca fabuła;
- Ciekawe, charakterne postaci, nie tylko pierwszoplanowe;
- Humor dialogowy i sytuacyjny;
- Wcale nie łatwe zagadki przedmiotowe;
- Możliwość grania trzema postaciami;
- Współpraca między postaciami;
- Miła dla oka grafika (choć nie przepadam za pikselozą);
- Mocno zarysowany klimat lat 30-tych ubiegłego wieku;
- Dobry angielski dubbing;
- Miła dla oka ścieżka dźwiękowa;
- Grywalność
Wady:
- Brak polskiej wersji językowej
Serdecznie dziękuję GOG za udostępnienie gry do recenzji.
Grałam w w wersję na platformę GOG.
Komentarze
Prześlij komentarz