Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged - recenzja

 

Serdecznie zapraszam Was do spędzenia ze mną trochę czasu i przeczytania kolejnej mojej recenzji, tym razem odnowionej wersji pierwszej odsłony serii Broken Sword, klasycznej przygodówki Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged. Miłej lektury!

Są takie gry, których przedstawiać graczom, bez względu na to czy są miłośnikami przygodówek, czy też nie, specjalnie nie trzeba. Do ich grona zalicza się Broken Sword - Shadow of the Templars, która ponownie zyskała nowe życie i przede wszystkim nową jakość. Recenzja, którą czytacie powstała dzięki uprzejmości GOG, za co serdecznie dziękuję 😊.

Przeczytaj również: 

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged - fabuła bez zmian

Żeby w pełni zrozumieć sformułowanie jakie pojawił się w akapicie powyżej, a przynajmniej tę część "fabuła bez zmian", należy znać Broken Sword - Shadow of the Templars, bądź w pierwszym wydaniu, bądź w odsłonie Broken Sword: Shadow of the Templars - The Director's Cut. Miłośnicy przygodówek z pierwszym "Brokenem" są niewątpliwie za pan brat. Zatem opis fabuły Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged będzie w tym wypadku skierowany bardziej w stronę graczy, którzy nie znają gry, bądź nie bardzo ją pamiętają.

Opowieść stworzona przez Revolution Software rozpoczyna się w jesienią, w Paryżu, w ostatnich miesiącach roku i końca stulecia. Tam też wakacje spędza amerykański turysta George Stobbart. Siedząc przed jedną z paryskich kawiarenek staje się świadkiem, i jednocześnie uczestnikiem zamachu bombowego. Odpowiedzialnym za ten czyn jest tajemniczy klaun, których wchodzi do kawiarni, podkłada bombę w akordeonie, zabiera walizkę tajemniczego starszego mężczyzny, po czym ucieka.

Zamach w kawiarni rodzi zgliszcza, ale jest również powodem śmierci wspomnianego wyżej dojrzałego mężczyzny, który jak wkrótce sprawdza George, nie posiada przy sobie żadnych dokumentów. Żywo zaangażowany w sprawę Stobbart, postanawia dowiedzieć się kim jest zabity i jaką rolę, prócz zamachu, pełni ów klaun zabójca.

Niebawem na jego drodze, przed kawiarnią, pojawia się dziennikarka, Nico Collard, która zdaje się wiedzieć o klaunie zamachowcu nieco więcej. Wspólnymi siłami, przy drobnej pomocy znawcy antyków i staroci, niejakiego Andre, nasi bohaterowie stawiają czoła tajemnicy, która kieruje ich w stronę zagadki Templariuszy i pewnego skarbu. Śledztwo w tej sprawie staje się także początkiem ich przyjaźni, którą śledziliśmy w kolejnych grach w serii, i poznawać będziemy również w Broken Sword - Parzival's Stone, przygodzie która wciąż nie ma swojej daty premiery. 

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged - sterowania i growa otoczka

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged to, podobnie jak jej poprzednie wydania, oryginał i Director's Cut, klasyczna przygodówka. Ale w tym wypadku otrzymaliśmy oprócz kierowania postacią George'a za pomocą myszy, tylko nim tu sterujemy, także możliwość działania padem. Prawdę powiedziawszy nie sprawdzałam jak się owym narzędziem w grze działa. Przynajmniej nie zrobiłam tego do czasu napisania tejże recenzji, ale z pewnością taką możliwość również przetestuje, wciąż walczę bowiem z osiągnięciami, których niestety nie zdobyłam w stu procentach, więc do gry powrócę.  To jak się kieruje kontrolorem, pewnie do recenzji wkrótce dopiszę. 😏

Na początku rozgrywki zostaniemy zatem poproszeni o wybór sterowania - mysz lub kontroler. Przyjdzie nam ustalić styl gry, który stanowi o poziomie trudności rozgrywki. Mocno widać zatem, że twórcy, wspomniane już brytyjskie studio Revolution Software, postawili także na nowych graczy, którzy z Broken Sword jeszcze nie mieli do czynienia, nie są przyzwyczajeni do przygodówek, albo zwyczajnie zaczynają z nimi przygodę. Myślę, że to dobry ruch, szczególnie w kontekście tego, że od wielu lat mówi się o śmierci klasycznych przygodówek, które skutecznie wypierają wszelakie zmiksowane dziwy, czyli przygodowe gry akcji z elementami platformowymi, symulacją, RPG i nie wiadomo z czym jeszcze.

W trybie "Story", który stanowi mocno ułatwioną rozgrywkę, możemy poczuć się jak uczestnicy interaktywnej rozgrywki. Interaktywne miejsca będą się nam podświetlać, a przedmiot, który w danym miejscu mamy użyć, by posunąć rozgrywkę do przodu, będzie w ekwipunku migać. W tym trybie zabawa jest zatem łatwa, lekka i przyjemna, i z pewnością w niej nie utkniecie. 

Dla tych, którzy jednak gatunek znają, a tym bardziej nie obca im jest przygoda Broken Sword - Shadow of the Templars, no i nie zamierzają być prowadzeni za rączkę, deweloperzy zaproponowali tryb "Classic", w którym musimy sami odkrywać meandry fabularne, mierzyć się z zagadkami przedmiotowymi, a do podpowiedzi dotrzemy jedynie sami o nie prosząc, po najechaniu na górę ekranu i wybraniu ikony "Game help", czyli pomocy. Tu do dyspozycji będziemy mieć kilkustopniową podpowiedź, a także zwięzłe podsumowanie wydarzeń. Na kolejne stopnie podpowiedzi, aż do konkretnej odpowiedzi na nasz problem, będziemy jednak musieli poczekać kilka chwil, parę minut.

Skoro jesteśmy na etapie wyjaśniania co znajduje się na górze ekranu, po najechaniu tam myszą, to pragnę donieść, że znajdziecie tam także menu oraz ikonę, która informuje jakie klawisze odpowiadają za dane czynności interfejsowe jakie chcemy w grze dokonać. 

"Escape" pozwala nam wejść do menu, "spacebar" przenosi do ekwipunku, "baskspace" dotyczy dialogów. Opcja ta pozwala na zobaczenie po raz kolejny wszystkich dialogów jakie w grze przeprowadzimy. Należy pamiętać, że Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged, tak jak i jej poprzedniczka to gra, która daje możliwość poprowadzenia pewnych rozmów w dwojaki sposób. Możemy bowiem mówić prawdę, albo kłamać, i tym sposobem uzyskać więcej informacji, ale również stracić życie. Przygodówka, podobnie jak opisywane już przeze mnie Black Mirror ma wbudowany system śmierci bohatera, która dokonuje się na różne sposoby, zależy od naszych pochopnych decyzji, a w Broken Sword stanowi integralną, powiedziałabym, zadaniową część rozgrywki. Zgon George'a kończy się zakończeniem gry i koniecznością wczytania ostatniego zapisu. 

Przygoda została podzielona na rozdziały, a jest ich aż dziewięć. Co ciekawe i bardzo satysfakcjonujące, można je sobie powtórzyć, oczywiście po zakończeniu rozgrywki. W opcji menu możemy bowiem wybrać dany rozdział, i zmierzyć się z nim po raz kolejny, bez konieczności wyszukiwania zapisu. Te oczywiście możemy robić ręcznie, co jest wielkim plusem, choć są i zapisy automatyczne. 

W grze wbudowano oczywiście inwentarz, czyli klasyczny ekwipunek, który w przypadku wersji Reforged przedstawiony została jako plecak. Znajdują się w nim zebrane przez nas przedmioty, które można ze sobą łączyć, a także wykorzystywać dla popchnięcia fabuły. Pojawiają się tam również dialogi, a dokładnie ikonki, które pozwalają nam poprowadzić dialog, często na bardzo nieistotne tematy.

Możemy bowiem wiele razy i z każdą osobą poruszać te same kwestie dialogowe. W większości przypadków nie wnoszą one nic nowego do fabuły, i są jedynie do niej dodatkiem, a także znacznym wydłużeniem, i tak wcale nie krótkiej rozgrywki. Niektóre jednak nie tylko pchają fabułę do przodu, ale dają nam możliwość zdobycia osiągnięcia, których w grze jest sporo. Dają również okazję do zmierzenie się z danym wyzwaniem, w tym z zagadkami, głównie przedmiotowymi. 

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforge - zagadki jakie dobrze znamy

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged nie znajdziemy li tylko zagadek skupionych na przedmiotach, ale również klasyczne zadania logiczne. Podobnie jak fabuła, która względem oryginału nie uległa zmianie, tak samo nie zmieniono zagadek, niczego w tym przypadku nie dołożono, nic do poprawiono, czy rozbudowano.

Mamy zatem do czynienia z tą samą rozgrywką, która łączy w sobie rozmowy - istotną część fabularnej zabawy oraz zagadki przedmiotowe, podczas których nie tylko musimy znaleźć przedmiot, ale i go z czymś połączyć, a później właściwie użyć i logiczne. 

W przeciwieństwie do klasycznego Broken Sword - Shadow of the Templars, który przedstawiony nam był w nieco bardziej retro stylu (co możemy w każdej chwili porównać, wybierając "tab"), w odnowionej wersji Reforged same przedmioty, a w szczególności system ich użycia stał się bardziej trójwymiarowy. 

Musimy najechać na daną rzecz kursorem myszy, by została podświetlona żółtą łuną, a potem użyć na danym miejscu, ale tylko wtedy, gdy na ekranie pojawi się również żółte podświetlenie. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to muszę nadmienić, że z sięganiem po przedmioty bywa problem. Ich umiejscowienie blisko siebie sprawiało, że czasami zdarzało mi się nie trafiać we właściwą rzecz, podświetlając przedmiot, który wcale nie chciałam podświetlić. Nieco irytujące stało się także celowanie na interaktywne, podświetlone miejsca, w którym moja rzecz miała być użyta. Może to moje "czepialstwo", ale sposób używanie przedmiotów znacznie bardziej odpowiadał mi jednak w oryginale. 

Zmianie nie uległy zagadki, które stanowią kopię pierwszego wydania gry i skupiają się na powtórzeniach zadań przedmiotowych, no i logicznych. Nie są one zbyt wymagające, a przy pomocy wbudowanego systemu podpowiedzi, zapewne poradzą sobie z nimi nawet początkujący gracze. 

Trzeba tu od razu nadmienić, że wszystkie zadania, zarówno te polegające na przedmiotach, a także te czysto logiczne, także te związane z odpowiednimi w grze interakcjami, są niezwykle przemyślane i dobrze wpasowane w rozgrywkę, która staje się przez to mocno angażująca, i zwyczajnie ciekawa, szczególnie jeśli nie pamięta się za bardzo fabuły, albo, czego zazdroszczę, gra się po raz pierwszy. 

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforge - grafika, czyli najbardziej istotna zmiana

Wspomniałam, że zmianie nie uległ ani wątek fabularny, ani sama rozgrywka, w tym jej część zadaniowa. Znacznie jednak zmieniono wygląd gry pod względem jej grafiki. Ten aspekt przygodówki, którą kocha tak wiele fanów przerobiono całkowicie.

Dzięki przeniesieniu grafiki na wyższy poziom, w postaci 4K Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged nie tylko wpisuje się w nową graficzną epokę, ale wygląda jak animowany film, który zachwyca barwami i graficznym, rysunkowym przepychem.

Nie można oczywiście powiedzieć, że oryginał, czyli Broken Sword - Shadow of the Templars to gra brzydka. Nic z tych rzeczy. Zważywszy na czas, kiedy powstała, czyli lata 90-te ubiegłego wieku, graficznie plasuje się na wyższej półce, mając swój niepowtarzalny klimat, do którego, my, przygodomaniacy, lubimy wracać. Przypominam, że możemy zrobić to także, za pomocą jednego przycisku, w Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged.

Opisywana przeze mnie przygodówka to po prostu inny wymiar graficzny, inne życie, inne odczucia wzrokowe, zupełnie inny, bardziej dopracowany, bardziej płynny i bardziej rzeczywisty styl rysunkowy, który przedstawia się naprawdę imponująca. 

Jesień w Paryżu jest urokliwa kolorystycznie, katakumby mroczne, Irlandia sielska, Syria gorąca i piaszczysta, zaś postaci pełnowymiarowe, barwne i dopracowane. Mocno zmieniono także animacje, które teraz nie tylko są pełniejsze, ale i bardziej realne, bardziej kolorowe i bardziej współczesne, bardziej AI. 

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforge - udźwiękowienie 

W odnowionej wersji starego dobrego "Brokena" zmianie uległo także udźwiękowienie, w którym znalazła się niesamowita ścieżka dźwiękowa autorstwa światowej sławy kompozytora Barringtona Phelounga. Muzyka oczywiście nie została zmieniona na tyle, że nie będziemy jej poznawać. Nic z tych rzeczy. Wciąż bowiem towarzyszyć nam będzie jakże rozpoznawalny motyw muzyczny, i dźwięki, które tak dobrze znamy. 

Znów usłyszymy znajomy głos, jakże kojarzący się z naszym Amerykaninem, którego przygoda rozpoczęła się w grze w lat 90-tych i trwa do dziś. W roli Georga Stobbarta bowiem Rolf Saxon, który ma powrócić także w  6, choć aktor ma już swoje lata. 

Niestety Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged nie doczekała się polskiej wersji językowej. Gra dostępna jest w wieli językach, w tym również po czesku. Niestety nie zagramy w nią w naszym ojczystym języku, a jedynie w pełnej angielskiej wersji językowej, w której powracają znane nam postaci, w tym Nico Collard. Nią jednak w grze nie pokierujemy. 

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforge - czy odnowienie odnowionego ma sens? Podsumowanie recenzji

Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged to jak zapewne wiecie nie pierwsza wersja growego klasyka, który już został ulepszony w Broken Sword - Shadow of the Templars: Director's Cut. Rodzi się zatem pytanie, takie ktoś mi ostatnio zadał, czy jest sens odnawiać coś co już odnowione zostało. Ja wprawdzie w Director's Cut jeszcze nie grałam, choć mam to w planach, ale sądzę, że nadawanie grze nowego wymiaru i przenoszenie jej na wyższy poziom, to nic złego.

Po pierwsze nie każdy z graczy lubi grać w retro przygodówki, z grafiką, co tu kryć, nie wpisującą się już we współczesne klimaty. Po drugie, nie każdy chce mierzyć się z wyzwaniami logicznymi i przygodowym kombinowaniem, a ulepszona i dająca możliwość pomocy gra, załatwia sprawę problematycznej rozgrywki i pozwala na dobrą zabawę nawet początkującym graczom.

Możliwość grania kontrolerem, z jednoczesnym ułatwieniem rozgrywki wprowadza Broken Sword - Shadow of the Templars na nieco inną ścieżkę, na drogę interaktywnej rozgrywki, podczas której możemy zasiąść na kanapie i odprężeni delektować się opowieścią, nie skupiając się na klikaniu w klawiaturę i nie stopując na zagadkach. 

Zremasterowana grafika 4K, ulepszony dźwięk, ulepszone i dopracowywane oryginalne przerywniki filmowe, przeniesiona z 480p do oszałamiającego 4K, z funkcją przełączania pozwala graczom nie tylko na delektowanie się wątkiem fabularnym, ale poprzez przełączanie się między oryginalnym Shadow of the Templars a Shadow of the Templars: Reforged, na bliższe poznanie zmian w niej dokonanych.

Co zatem z nowej wersji starego i nowszego Broken Sword mogą wyciągnąć gracze już obeznani z opowieścią, tacy jak ja? Otóż pomijając przypomnienie sobie bezkonkurencyjnej fabuły, która wciąga maksymalnie mocno, nie skupiając się na zagadkach, które dają satysfakcję, a które po prostu możemy pamiętać, mamy, my znający już opowieść, możliwość zobaczenia jak piękny i jak barwy jest świat stworzony przez Revolution Software, ile sentymentu ze sobą niesie historia George'a i Nico, i ile radości sprawia usłyszenie po raz kolejny głosu pana Stobbarta. Klasyka nawet przeniesiona na inny poziom, zawsze się obroni, i zawsze, mimo upływu lat, i mimo graficznych i dźwiękowych zmian, klasyką będzie.

Szkoda tylko, że jak zwykle zostaliśmy jako Polacy potraktowani trochę po macoszemu i gra, mimo posiadania naprawdę wielu lokalizacji językowych, po polsku dostępna niestety nie jest. 

Nie mniej jednak wszystkich, którzy w Broken Sword - Shadow of the Templars, może dawno, a może nie, już grali, a także tym, którzy przygodę z tym fabularnym gatunkiem, dopiero zaczynają, serdecznie polecam jej ogranie. Jestem przekonana, że będziecie się naprawdę dobrze bawić. 

Recenzja gry Broken Sword - Shadow of the Templars: Reforged postała na bazie wersji na GOG.

Serdecznie dziękujemy GOG za udostępnienie gry do recenzji. 

Moja ocena 8/10.

Zalety:

  • Klimat serii i pierwszego Broken Sword;
  • Zagadki i zadania;
  • Możliwość wyboru trybu rozgrywki;
  • Klasyka przygodowa;
  • Piękna grafika;
  • Ścieżka dźwiękowa, która budzi wspomnienia;
  • Głos Stobbarta;
  • Długość gry;
  • Możliwość grania kontrolerem;

Wady:

  • Brak polskiej wersji językowej;
  • Pewne problemy interfejsu;
  • Śmierć bohatera (bo nie lubię)



Komentarze

  1. Ja również nie mam nic przeciwko takim odświeżeniom, bo niektórzy właśnie będą woleli sięgnąć po dany tytuł w nowszych szatach. Jednak jednocześnie też uważam, że stara grafika też cieszy oczy. Swoją drogą, kosmetyczny bonusik w postaci przełączania pomiędzy starą a nową grafiką jest ok - w odnowionych Małpich Wyspach (cz. 1 i 2) też takie coś było i choć nie korzystałam z tego często, to było to dla mnie miłą nostalgiczną ciekawostką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. crouschynca ;)

      Usuń
    2. W pełni się z Tobą zgadzam. I akurat w Brokenie często się w to przełączanie bawię, by zobaczyć jak duża jest to różnica, i jak ładnie wygląda również oryginalny Broken Sword, mający przecież na karku już prawie trzydzieści lat ;) Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

3 Minutes to Midnight - A Comedy Graphic Adventure - recenzja