Karma: The Dark World - recenzja. Nie bardzo wiem co mam o tej grze myśleć
Serdecznie zapraszam do przeczytania mojej recenzji psychologicznego thrillera w klimacie horroru, debiutanckiego dzieła chińskiego Pollard Studio, zatytułowanego Karma: The Dark World. Miłej lektury!
Nie często, a właściwie niezmiernie rzadko sięgam po growe horrory. Mimo tego, że oglądać filmowe straszydła bardzo lubię, i niewiele jest w stanie mnie w nich wystraszyć, za graniem w produkcje grozy nie przepadam. Poczucie ciągłego napięciu zdecydowanie w rozgrywce mi nie pomaga, więc taką zabawę zwykle sobie odpuszczam. Z grą Karma: The Dark World od chińskiego Pollard Studio, w którą to grę zagrałam dzięki GOG, za co serdecznie dziękuję, jest nieco inaczej. Przygodowy horror jest bowiem bardziej thrillerem niż klasyczną grozą, nie stawia na walkę i przeciwników, a twórcy wpletli do rozrywki także wyzwania natury logicznej. Niby gra w moim klimacie, niby wszystko wydaje się być na miejscu, a jednak to tytuł, o którym nie bardzo wiem co myśleć. Ale po kolei....
Warto przeczytać również:
- Black Sails - The Ghost Ship - recenzja. Krótka, acz klimatyczna historia
- Dark Fall: Lost Souls - recenzja. Jest strasznie, jest i zadaniowo!
- The Lost Crown: A Ghosthunting Adventure - recenzja horroru o duchach
Fabuła surrealizmem przesiąknięta, aż do przesady
Karma: The Dark World to historia, która przenosi gracza w alternatywne lata 80-te, a dokładnie do roku 1984, do wschodnich Niemiec, zaczynając opowieść od wielkiego znaku zapytania. Otóż gracz wciela się w postać, która budzi się w szpitalu, ośrodku badawczym, czy czymś w tym rodzaju, i przechodząc kolejne etapy kalibrowania samego siebie, przenosi się tak naprawdę do właściwiej rozgrywki.
A ta koncentruje się na wędrownym agencie Biura Myśli Lewiatana, władzy ostatecznej i niepodważalnej, mającej pełną kontrolę nad ludźmi, którą steruje Matka, niejakim Danielu McGovenie. Zadaniem mężczyzny, szkolonego na poddanego władzy agenta od dziecka jest dzięki rozwiniętej technologii zanurzanie się w umysłach ludzi, którzy oskarżeni są o przeróżne zbrodnie.
Stała inwigilacja każdego obywatela to chleb powszedni. Korporacyjna kontrola w państwie, w którym panują złożone zasady klas społecznych, narkotyki wpływające na umysł i posłuszeństwo, którego obietnicą jest Utopia. To wszystko choć trudne, ale w jakiś sposób piękne, to tylko przygrywka dla przerażających postępów Lewiatana i jego pracowników, którzy jak Daniel, badając wypaczone umysły oskarżonych zaczynają tracić granice między rzeczywistością, a surrealizmem.
Opowieść, która kieruje gracza na mocno rozgałęzione ścieżki fabularne, w której wraz z Danielem zajmować się będziemy sprawami kilku osób, które złamały panujące w państwie zasady, ma niestety problem ze spójnością i mocno miesza graczowi w umyśle, stawiając na surrealizm, aż do przesady.
Ni stąd, ni zowąd zostajemy wrzucani ze spokojnej, stonowanej i powiedziałam śledczej narracji w wątek surrealizmem przesiąknięty w rozgrywkę na tyle, że kompletnie nie można się w niej odnaleźć. Poznając grę miałam wrażenie, że uczestniczę w spektaklu, dosłownie i w przenośni, w takim z manekinami i lalkami, którego kompletnie nie rozumiem, i właściwie nie wiem czy chcę zrozumieć.
Zanurzanie się w umyśle oskarżonych, ich emocje i stany, w tym lękowe, problemy, śmierć, samobójstwa, kalectwa, a nawet wyroki śmierci. Wszystko to oczywiście wpisuje się w klimat gry grozy, ale przesadne kierowanie rozgrywki ku niewiedzy i dziwactwom, które trudno zrozumieć, to już chyba dla mnie za wiele.
Symulator chodzenia z nawiązaniami i podobieństwami
Surrealizm i mnóstwo, ale to mnóstwo znaków zapytania, właśnie z tą kwestią związane zamknięte jest w psychologicznym horrorze, który dziwnością i brutalnością, wypowiedzianą i niewypowiedzianą stoi. Zagadkowa to gra, co jest jej zaletą i wadą zarazem. Nie wszyscy się w niej odnajdą, a szczególnie nie ci gracze, które od tegoż tytułu oczekują mnóstwa akcji i rozgrywkowej wielorakości.
Nic z tych rzeczy. Twórcy postawili bowiem na rozgrywka określaną jako symulator chodzenia, w którym próżno szukać walki, skakania, licznych zwrotów akcji, pomijając oczywiście wrzucanie nas w czysty, często zagmatwany do granic możliwości surrealizm. Ta gra nie ma zamiaru dosłownie nas straszyć. Owszem, pewne momenty przestrachu i coś w rodzaju wrogów, siedzących bardziej w umyśle Daniela, w grze znajdziemy. Ale meritum rozgrywki stanowi eksploracja, zbierania notatek, czytanie, dokładne badanie lokacji, odtwarzanie nagrań i tym podobne czynności.
Karma: The Dark World nawiązuje do znanych dzieł, o czym jej autorzy jawnie wspominają. Inspiracje filmami Nolana, dziełem niedawno zmarłego Davida Lyncha, szczególnie klimatycznym Miasteczkiem Twin Peaks widać i czuć. W sposób niemal dosłowny, jak na tacy podany dostajemy nawiązanie do George'a Orwella, w tym ciągłą kontrolę i Wielkiego Brata, który w grze znany jest jako Matka.
Dodatkowo recenzowana przeze mnie gra swoją fabularną formą wnikania do ludzkich umysłów i wyciągania z nich wspomnień przywodzi na myśl inne growe produkcja, takie jak choćby polski Observer, ale i nieco Czarne lustro, które żywo obrazuje wpływ korporacji i technologii na społeczeństwo, grozę tym budując w całkiem ciekawy, i przerażający zarazem sposób.
Nie bez powodu ludzie pracujący w korporacjach przedstawieni są w opisywanym przeze mnie tytule jako postaci z telewizorami zamiast głów. Treści z ekranu przenoszone są dosłownie do życia i niejako stają się ludźmi, żyją w nią, samoistnieją. Dystopijne science-fiction pokazana jest tu w zaskakująco dobry sposób, bardzo wymownie, bardzo dosadnie i bardzo obrazowo
Karma: The Dark World to tak naprawdę interaktywny horror narracyjny, który strach buduje opowieścią i obrazem, który potrafi przemówić i pobudzić emocje równie mocno, co niejeden klasyczny horror.
Coś z tymi zagadkami jest nie tak
Pollard Studio postanowiło przemówić do graczy także zadaniową częścią rozgrywki, czyli zagadkami. Psychologiczny thriller w klimacie horroru, w symulacyjnym, eksploracyjnym stylu, jest również przygodówką, w której znajdziemy chwilę na ruszenie szarymi komórkami.
Niby większość z nich ma logiczne rozwiązania i prędzej czy później na takowe wpadniemy, ale są również takie, do których wskazówki zdecydowanie trudno wpaść, a może bardziej pasowało by tu powiedzieć, trudno trafić. Poszukiwanie ukrytych gdzieś kodów do drzwi staje się za bardzo skomplikowane i zbyt czasochłonne.
Nagle płynność rozgrywki zostaje skutecznie zaburzona, a zadania, przed którymi stawia nas owa przygoda zbyt surrealistyczne, by można je było w pełni zrozumieć. Niektóre zagadki są zwyczajnie za trudne, zbyt dziwne, by je odgadnąć i..... nielogiczne.
A jeśli do tego gra przeskakuje od płynności do przesadzonego surrealizmu, każąc nam na przykład wchodzić w drzwi kierując się tym co mówi ktoś w słuchawce telefonu, i logiki w tym próżno szukać, to można poczuć się jak przysłowiowe dziecko we mgle, albo jak zwykły głupiec. A nie jest to miłe uczucie, i chyba zupełnie niepotrzebne.
Gra narracyjna z polską wersją
Karma: The Dark World to debiutanckie chińskiego studia, którego wydaniem zajęło się Wired Productions, studio mające na swoim koncie kilka docenionych tytułów przygodowych, jak choćby Martha Is Dead, Deliver Us The Moon czy The Town of Light.
Podobnie jak w przypadku wspomnianych wyżej gier, tak i ta gra otrzymała polską kinową wersję językową, w formie napisów. Tekstów do czytania jest tu zdecydowanie więcej niż mówionych dialogów. Przygoda bazuje na wszelakich notatkach, listach, wiadomościach i oficjalnych urzędowych pismach, których jest sporo.
Tekstu pisanego dużo, ale błędy w polskiej wersji też się zdarzają. Czasami są to literówki, czasami nieprzetłumaczony tekst tu czy ówdzie.
Graficznie i muzycznie może się podobać
Zdecydowanie mocno stroną, która przyciąga uwagę jest związana z tekstem pisanym gadanina. Gra dostępna jest w pełnej angielskiej wersji językowej, i jest ona bardzo dobra. Szereg emocji, które w grę wkładają głosowi aktorzy jest tu mocno widoczna, mocno odczuwalna, co potęguje pozytywne wrażenia z rozgrywki.
Radość, tym razem nie uszom, a oczom przynieść może również grafika, która stworzona na najnowszym silniku graficznym prezentuje się bardzo szczegółowo, i bardzo realistycznie. Wrażenia z rozgrywki pobudza klimatyczna ścieżka dźwiękowa, która buduje atmosferę grozy, którą ów tytuł miał być przesiąknięty, choć właściwie nie jest.
Karma: The Dark World - podsumowanie recenzji. Gra nie dla każdego
Podsumowując Karma: The Dark World to gra, o której właściwie nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony podoba mi się niewymuszony i narracyjny klimat grozy, napędzany metaforą korporacji, która zmienia ludzi, czyniąc z nich niewolników, chodzące ekrany.
Z drugiej nie pasuje mi niespodziewane rzucanie mnie na głęboką wodą surrealizmu, który trudno zrozumieć. Niespójne, nielogiczne i co tu kryć zbyt wydumane zagadki sprawiają, że płynność rozgrywki stawiającej na klasyczny symulator chodzenia gdzieś znika.
Gra może podobać się graficznie, cieszy polska wersja językowa, która mimo błędów, dobrze że jest. Gdyby recenzowana przeze mnie przygodówka nie posiadała polskiej lokalizacji, myślę, że bym się na nią nie zdecydowała, nawet mimo tego, że klimatem, dobrą angielską wersją i świetną ścieżką dźwiękową, może do siebie przyciągnąć jak magnes.
Moja ocena 7/10.
Serdecznie dziękuję GOG za udostępnienie klucza do recenzji!
Grałam w wersję na PC - GOG.
- Ciekawa fabuła, z wieloma odniesieniami;
- Pomysłowa metafora korporacji;
- Styl symulatora chodzenia, który mi pasuje;
- Polska wersja językowa;
- Dobry angielski dubbing;
- Miła dla oka grafika
- Za dużo surrealizmu;
- Zbyt wydumane zagadki;
- Błędy w polskiej wersji językowej
Komentarze
Prześlij komentarz