Broken Life - recenzja. Gra tworzona w grozie wojny

 

Bardzo serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji niezależnej przygodówki "wskaż i kliknij", stworzonej przez ukraińskiego, solowego twórcę, gry zatytułowanej Broken Life. Miłej lektury!

Wojna to coś co niszczy, odbiera, odziera z radości, sprowadza smutek, często stany lękowe, wrzuca w  depresję. Z takimi uczuciami, o czym sam wspominał, mierzył się twórca recenzowanej przeze mnie przygodówki Broken Life, gry której scenariusz powstawał wśród dźwięku alarmów, zamętu i strachu związanego z inwazję Rosji na Ukrainę, czyli ojczystego państwa tegoż dewelopera. Broken Life, którą to grę miałam przyjemność recenzować dzięki uprzejmości Kostiantyna Reusa, na Steam, gdzie jest dystrybuowana, znanego jako IKKOSAMA, za co bardzo dziękuję, możecie sami sprawdzić, bo ostatniego dnia kwietnia trafiła do sprzedaży. Ja tymczasem mam o niej coś do powiedzenia, a raczej napisania w poniższej recenzji.  

Warto przeczytać również:

Fabuła napędzana wojenną traumą

O Broken Life, niezależnej przygodówce point-and-click dowiedziałam się w zeszłym roku, rozpoczynając z nią podróż od sprawdzenia wersji demonstracyjnej, z której wrażeniami oczywiście się z Wami podzieliłam. Wtedy gra zaintrygowała mnie na tyle, że zechciałam się jej bliżej przyjrzeć, poznając los growego bohatera.

A jest nim Leo, postać antropomorficzna, czyli kot o ludzkich cechach, żołnierz, który wraca do niedawno wyzwolonego miasta nękanego wojną. Wraca do domu, w którym swojej rodziny nie zastaje, a jedynie zniszczenia i szczątki wspomnień dawnego życia, które, czego jest świadom, już nie powróci. Badając to co stało się z jego domem, w którym mieszkał z żoną i sześcioletnią córką, Leo zmaga się nie tylko z psychicznym, niemal fizycznym bólem i bezsilnością, ale jest również świadkiem dziwnych, niepokojących zdarzeń, których, jak się zdaje nie zamierza brać na poważnie, traktując jako wymysł własnej wyobraźni i powojenną traumę. 

Poradzenie sobie z okropnościami jakich doświadczył, zabliźnienie ran, które zrobiła wojna, okazuje się dla byłego żołnierza nie lada wyzwaniem. Szybko przekonuje się, że pusty dom, w którym nie ma już radosnego życia, śmiechu córki i miłości żony, skrywa wiele mrocznych sekretów, które stopniowo, wraz z Leo będziemy odkrywać. 

Przygodówka w klasycznym stylu, z nutą parapsychologii

A nie zrobimy tego już w teraz wydanej grze, która jest przygodówką we wczesnym dostępie, przewidzianą na więcej niż jeden rozdział, który aktualnie został udostępniony. Na skończenie historii Leo, napędzanej naszymi wyborami, z których żaden nie jest tym złym, a jedynie tym, który kształtuje opowieść, poczekamy jeszcze trochę. 

A zagramy w grę w klasycznym stylu "wskaż i kliknij", z bardzo prostą obsługą za pomocą jednego kliknięcia komputerowym gryzoniem. Klasyka widoczna jest w nie tylko bardzo mocno uproszczonym sterowaniu, które nie utrudni życia także początkowym graczom, ale również w innych aspektach tej niezależnej przygody.

Istotą rozgrywki jest tu oczywiście eksploracja, która nawiązuje, podobnie jak fabuła do dramatycznych wydarzeń wojennych, obrazując dom Leo przed wybuchem wojny i po. Zwiedzanie lokacji, zarówno na ulicach miasteczka, jak i w samym domu wiąże się ze zbieraniem przedmiotów, które pozwalają na poradzenie sobie z przeszkodą, czy to zamkniętymi drzwiami, czy zagadką, a takich w grze znajdziemy wiele. 

Zebrane przedmioty trafiają do klasycznego ekwipunku, który zlokalizowany jest na dole ekranu, i znajduje się w żołnierskim plecaku Leo. Zebrane rzeczy można użyć od razu na miejscu, w danej lokacji, ale można również, jak to w tradycyjnych przygodówkach bywa, ze sobą łączyć. Ekwipunek protagonisty przeładowany nie jest, a każdy z przedmiotów posiada opis tego czym właściwie jest.

Twórca nie zapomniał także o podświetlaniu aktywnych miejsc w lokacjach, co ja akurat bardzo sobie w grach cenię. Funkcję takową aktywujemy przyciskając klawisz "Q" na klawiaturze. Wtedy to na ekranie podświetlone zostaną, tą samą ikoną interfejsową, wszystkie interaktywne miejsca. Gra posiada również możliwość ręcznego zapisywania rozgrywki. 

Broken Life została przez Kostiantyna Reusa określano na Steam jako psychologiczny horror. Dla mnie jest uleczenia traum i radzeniem sobie z żalem i tajemnicą tego co stało się z rodziną Leo, emocjonalnym, psychologicznym wyzwaniem, z domieszką elementów parapsychologicznych. 

Dziwne wydarzenia, tajemnicze czerwone kropki, obrazy przeszłości, a może wytwory wyobraźni. Projekcja pokaleczonego wojną umysłu, czy też wyjątkowe zdolności protagonisty. Nie wiemy co tak naprawdę skrywa dom Leo, jakiej tajemnicy, jakich sekretów się doszukamy, i to one stanowią o mroku tejże przygody, która straszyć nas w sposób dosłowny, nie ma najmniejszego zamiaru. 

Krótka, ale treściwa rozgrywka, która ma mieć ciąg dalszy

Jak już wspomniałam Broken Life to gra we wczesnym dostępie, której wydana 30 kwietnia cześć, jest pierwszym rozdziałem. Jej autor planuje całość opowieści zamknąć w trzech rozdziałach, które zamierza ukończyć do jesieni tego roku. Wczesny dostęp ma na celu zebranie opinii o grze, poprawienie jakości rozgrywki, ale i spojrzenie na to jak ów projekt będzie odbieramy. A wiemy doskonale, że niewielkie, niezależne gry nie mają łatwo, a dotarcie do większej liczby graczy nie jest niestety zadaniem łatwym. 

Broken Life w rozdziale pierwszym jest może gierką krótką, bo ponad godzinną, ale jest jednocześnie tytułem bardzo treściwym, bo oprócz emocjonalnej narracji, związanej z wojną, jej brutalnością i niemocą, ma do zaoferowania także liczne, całkiem zgrabnie wplecione w rozgrywkę zagadki i minigry. 

Zadań czysto przygodowych jest tu sporo, i zwykle nie wymagają one wielkich zdolności przygodowych, spokojnie każdy, nawet początkowy gracz tegoż gatunku, z nimi sobie poradzi. Mamy puzzle, mamy przesuwanki, powtarzanie dźwięków, mamy zagadki słowne i wiele innych.

Autor wbudował do rozgrywki także proste elementy, które można określić jako czasowo-zręcznościowe, polegające na kliknięciu w odpowiednim momencie. Nie są one zbyt wymagające, co potwierdza osoba, która takowych elementów w przygodówkach zwyczajnie nie cierpi. 

Pewną niedogodnością, z mojego oczywiście punktu widzenia jest brak opisów, objaśnień na czym owa zagadkami, nimigra, czy zadanie polega. Właściwie jesteśmy w zagadkę wrzuceni, nie do końca rozumiejąc co autor miał na myśli. Szczególnie mocno odczułam to w zadaniu z łączeniem rur, w którym miałam nieodparte wrażenie, że muszę wykorzystać wszystkie części, a na dodatek umieścić jej na znajdujących się na polu czerwonych kwadratach. Mniemam, że tak również można było zadanie wykonać, ale okazało się, że rozwiązanie zadania może być banalnie proste. 

Mam świadomość, że twórca projektu wspominał, że jest to gra, do której można podejść w różny sposób, przygoda nie stawiająca na liniowość, także zależna od decyzji i wyborów graczy. I to jest oczywiście jej wielka zaleta, tym bardziej, że niezbyt długi tytuł, można sobie wydłużyć przechodząc go dwa, a może trzy razy...., jak wolimy.

Mimo wszystko jednak uważam, że opisy do zagadek, określające co w danym wyzwaniu należy zrobić, jak najbardziej powinny być do owej gierki dodane. To mocno ułatwiłoby, szczególnie początkującym fabularnym graczom zrozumienie celu, do jakiego w zagadce dąży. 

Ręcznie rysowana opowieść z słodko-gorzkim przesłaniem 

Broken Life to gra niezależna, i tę niezależność widać w prostej obsłudze gry i w stylu graficznym w jakim ów tytuł został stworzony. Nie jest to jednak gierka banalna, i nie jest to również, co stało się nad wyraz modne, projekt w pikselowym stylu. To klasyczne, ręcznie malowane 2D, z rysunkowymi tłami i takimi też postaciami. 

W pierwszej części nie znajdziemy tych postaci za wiele, widząc na ekranie Leo, czyli protagonistę gry, a we wspomnieniach jego żonę i jego córkę. Są i tajemnicze majaki, jakieś głosy, jakieś wizje. Całość została zamknięta w prostej, acz bardzo emocjonalnej, słodko-gorzkiej oprawie. Buduje ona kontrast między dawnym życiem, w którym dom Leo wygląda bajecznie, spokojnie, i kolorowo, szczególnie pokój córki, a tym co nasz bohater zastał po powrocie z wojny. 

Gra wiele odniesień do brutalności wojennego czasu ma nie tylko dzięki grafice, która mocno to zarysowuje, pokazując propagandowe plakaty, wycinki z gazet, leżące na ulicach bomby, zniszczone domy czy osierocone misie. 

Grafika choć prosta, acz dość szczegółowa, ma na celu budowanie narracji mrocznej i nastrojowej, która miesza dobro, ze złem, prawdę z kłamstwem, rzeczywistość z przeszłością. W grze ta mieszanina jest mocno, bardzo mocno widoczna. 

Udźwiękowienie i wersja językowa, także polska 

Nutę mroku, tajemnicy, ale i żalu słychać również w udźwiękowieniu gry, i mam tu na myśli dźwięki otoczenia, które dobrze wtapiają się w klimat tejże opowieści. Nie mogło, jak to w horrorze bywa (a ta gra jest traktowana), zabraknąć burzy, która przecież może niszczyć, i deszczu, który jako woda, daje życie. Emocjonalnych nawiązań znajdziemy w opisywanej przeze mnie przygodzie z pewnością wiele. Przemyślenia na ich temat warto jednak wyciągnąć w momencie przejścia growej całości, a na to musimy jeszcze poczekać.

Nie musimy jednak czekać na polską wersję językową, w którą gra została zaopatrzona. Tytuł posiada wiele wersji językowych, co jak wspomina twórca ma pozwolić dotrzeć do większej ilości graczy. Broken Life to także gra w pełnej angielskiej, bądź pełnej ukraińskiej wersji językowej. 

Angielski dubbing, który wybrałam dla swojej wersji rozgrywki jest raczej poprawny, a dopatrzeć się w nim możemy owej niezależności i działania jakże popularnej ostatnio technologii AI. Sztuczna inteligencja pozwala graczom cieszyć się pełnym udźwiękowieniem, co dla graczy, którzy, jak choćby ja, nie przepadają za pozbawioną dialogów mówionych rozgrywką, jest pewnym ułatwieniem i rodzajem growej radości. W pełnej wersji recenzowanej przeze mnie przygodówki każda postać ma dostać dubbing, który, jeśli tylko chcemy można w opcjach gry zwyczajnie wyłączyć. 

Co do polskiej wersji językowej, czyli spolszczenia kinowego, to większość tekstu, a wcale nie jest jego w gierce mało, wypada bardzo poprawnie. Są jednak momenty, w których pojawiają się drobne błędy w tłumaczeniu, bądź tekst wychodzi poza ramkę dialogową. 

Broken Life - podsumowanie recenzji. Początek większej, tajemniczej opowieści 

Nie odważę się podsumować gry w pełni, dopóki ta nie została wydana w całości, a jak mówiłam Broken Life zamknąć się ma w trzech rozdziałach. Mogę jednak już teraz napisać, że gra potrafi przyciągnąć nie tylko klimatem, który niestety opiera się na wojennej traumie, ale również mnogością zadań i minigier, sprytnie wplecionych w fabułę. 

Opowieść mimo tego, że nie należy do najdłuższych, i dostępna jest we wczesnym dostępie, więc zapewne ulegnie zmianie, już teraz może spodobać się miłośnikom przygodowej klasyki, osobom, które lubią w grach zadaniowość, a nie akcję i przemoc. Choć recenzowany tytuł do owej przemocy nawiązuje, obrazując ją zniszczeniami wojennymi i rodzajem parapsychologicznych wizji, brutalności nie propaguje, przemocy nie pochlebia. 

Broken Life to można powiedzieć rodzaj growego manifestu przeciwko trwającej, jakże blisko nas wojnie. To także rodzaj radzenia sobie twórcy z tym co trudno zaakceptować. Całość gry ma mieć mocny wydźwięk emocjonalny, smutny, czego przedsmak dostajemy w właśnie udostępnionej pierwszej jej części.

Wciągająca fabuła, bazująca na smutnej teraźniejszości, i radosnej przeszłości, całkiem fajne zagadki, dobra ścieżka dźwiękowa, i możliwość zagrania również po polsku, sprawiają, że warto w ów tytuł zagrać. Tym bardziej, że jest to gra w bardzo przystępnej cenie, której daję mocną siódemkę, czekając na więcej. Kto wie, może finalnie ocena będzie wyższa. Zobaczymy! 

Moja ocena 7/10

Bardzo serdecznie dziękuję twórcy IKKOSAMA (Kostiantyn Reus) za udostępnienie gry do tej recenzji! 

Grałam w wersję na komputery PC - Steam

Zalety:

  • Ciekawa fabuła, która wciąga;
  • Emocjonalna opowieść, która póki co jest wielką zagadką;
  • Zagadki, których nie brakuje, i są sprytnie wplecione w fabułę;
  • Dobre udźwiękowienie gry;
  • Miła dla oka grafika (w końcu nie piksele);
  • Możliwość zagrania z polskimi napisami

Wady:

  • Brak opisu zagadek, nie bardzo wiadomo o co w nich chodzi;
  • Drobne błędy w polskiej wersji

Komentarze

  1. Kupiłam ostatnio tę grę, ale na razie musi poczekać na swoją kolej. W tej chwili wolę odpalić coś lżejszego tematycznie. P.S. komentarz pod Best Served Cold jest mój - był problem z zalogowaniem, a zapomniałam się tam podpisać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe.... domyśliłam się i dziękuję za niego. Wracając do Broken Life, tak, mam klimat raczej ciężki, ale gra się w nią dość przyjemnie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

Lista recenzji i wrażeń z przygodówek, napisanych na blogu

Lista recenzji filmów i seriali napisanych na blogu