Brassheart - recenzja. Kolorowy świat alternatywnych lat dwudziestych XX wieku

 

Serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji polskiej przygodówki, zatytułowanej Brassheart, na którą przyszło nam czekać siedem lat. Czy było warto? O tym dowiedziecie się w moim tekście.

Ostatni miesiąc to wyjątkowo dobry czas dla fanów klasycznych, ręcznie rysowanych przygodówek. Kilka godnych uwagi już zadebiutowało na growym rynku, jak choćby westernowe Rosewater czy komediowe i pełne przygód Elroy and the Aliens. Jeszcze w tym miesiącu swoją premierę będzie mieć zabierające nas w podróż w czasie Old Skies. W kwietniu, zupełnie nieoczekiwanie doczekaliśmy się także premiery polskiej przygodówki Brassheart, o której długo nic nie słyszeliśmy, i której premiera mnie osobiście wydawała się być stracona. Tymczasem 4 kwietnia zadebiutowała, a ja dzięki uprzejmości GOG miałam przyjemność w nią zagrać, dzieląc się z Wami o niej przemyśleniami.

Warto przeczytać również:

Przygodowa niespodzianka, czekaliśmy i czekaliśmy, aż się doczekaliśmy 

Brassheart to jedna z przygodowych niespodzianek jaką zrobili nam twórcy gier, i to na dodatek Rodacy. Przygodówka, o której długo nie było nic słychać, na tyle, że na moim blogu trafiła ona do cyklu "zapomniane, porzucone?" , dla wielu niespodziewanie, bo twórcy nie byli dość wylewni w informacjach o niej, została nagle zapowiedziana z debiutem, a warszawskie Hexy Studio ogłosiło jej rychłą premierę.

Na mediach społecznościowych Tomasz Bar napisał pod koniec marca, że gra ma pojawić się w przeciągu tygodnia. Słowa nie zostały rzucone na wiatr, bo już 4 kwietnia bieżącego roku gierka pojawiła się na platformach z grami, debiutując na Steam oraz na GOG, zaskakując wielu graczy, który w platformy społecznościowe i związane z nimi grupy, nie są zaangażowani. 

I tak z początkiem kwietnia mogliśmy się po wersji demo, którą można było testować już jakiś czas temu, zanurzyć się w pełną wersję przygód młodej córki sławnego wynalazcy, który wpadł w sidła własnego wynalazku. 

Alternatywne lata 20-te ubiegłego wieku, inspirowane dieselpunkiem 

Brassheart to przygodówka point-and-click, w której przeniesiemy się w lata 20-te ubiegłego wieku. Nie są to jednak takie czasy o jakich zwykle mówi się czy pisze, jakie się pokazuje, choćby w książkach, filmach czy serialach. Gra jest bowiem inspirowana barwnym stylem lat dwudziestych, ale przekazuje jego obraz w rzeczywistości do niego alternatywnej. Wkraczamy w niej we wspomniane lata w historii świata, ale w diselpunkowym stylu, czyli nurcie w naukowej fantastyce, w którym prym wiodą wynalazki, nowoczesność, i zmiany, który są bardzo pożądane, i które niosą nadzieję po wojennych zawirowaniach. 

W grze śledzimy losy Apolonii Zagórskiej, znanej jako Pola, która pewnego dnia otrzymuje wiadomość od swojego ojca, który prosi ją o przybycie do rodzimego Sulisławia. Zapracowany rodzic, znany wynalazca Józef Zagórski ma dla córki ważne informacje, związane z wynalazkiem nad którym od dawna pracował.

Szybko okazuje się, że dzieło Zagórskiego, znane jako Walkiria zaczęło żyć własnym życiem, i pod dowództwem dawnego współtwórcy i przyjaciela ojca Poli, stworzyła armię, która postanowiła podbić świat, zaczynając od ukochanego Sulisławia. 

Wkrótce twórca wynalazku zostaje porwany przez zbuntowaną maszynę. Przed tym jednak udaje się mu zostawić córce ważne informacje dotyczące zatrzymania dominujących zapędów Walkirii. Lekiem na zbuntowany wynalazek ma być inne dzieło Józefa Zagórskiego. Niewielki wynalazek zwany Brassheart, serce które umieszczone w wojowniczej maszynie może zatrzymać jej działanie.

Problem w tym, że to niewielkie urządzenie zostało podzielone na części, które ukryto w różnych, mocno oddalonych od siebie miejscach. Zadaniem Poli, której towarzyszy sympatyczny robot zwany Pascalem, również dzieło zdolnego ojczulka, jest udanie się w podróż, której celem jest odnalezienie wszystkich elementów serca, uratowania ojca i, jak to w przygodówkach bywa......., także świata. 

Rodzime studio postawiło na klasykę 

Brassheart to jak już wspomniałam klasyczna przygodówka, która zrealizowana jest w rozgrywce "wskaż i kliknij", z prostą obsługą za pomocą komputerowego "gryzonia". Obsługa gry odbywa się za pomocą lewego i prawego przyciska myszy, z klasycznymi jak dla przygodówek ikonami "oka", "dłoni" czy "dymku". One pozwalają graczowi na przyjrzenie się miejscu, przedmiotowi czy osobie, na zabranie, bądź użycie, a także na rozmowę. 

Klasyka to nie tylko typowy adventure interfejs, ale również klasyczny ekwipunek, który twórcy zlokalizowali na górze ekranu. Aktywowany jest po najechaniu na to miejsce kursorem myszy. Zebrane rzeczy w inwentarzu można obejrzeć, słuchając i czytając o nich odpowiedni komentarz, a każda rzecz jest nazwana. Klamoty, które nosi ze sobą Pola można również łączyć, tworząc z nich nową, bardzo użyteczną rzecz.

Muszę nadmienić, że łączenie ze sobą dwóch czy więcej przedmiotów odbywa się w dość charakterystyczny, animowany sposób, co nadaje przygodówce zabawnego stylu, miło spajającego się z kreskówkową formą opisywanej przeze mnie gry. 

Gdy nasza zdolna protagonistka, która z mechaniką, naprawieniem i pilotowaniem samolotów jest za pan brat, łączy ze sobą to co znalazła, i z czego ma nadzieję stworzyć coś przydatnego, my na ekranie widzimy animację w postaci tumanów białego kurzy, obłoczków, które mają za zadanie obrazować działanie jakim poddawane są przedmioty. 

Bohaterka tejże opowieści wyposażona jest również w dziennik, w którym spisuje wydarzenia z jakimi miała do czynienia, zbierając jednocześnie do dość przydatnego narzędzie przygodomaniaka, także artykuły z gazet i notatki.

Brassheart to gra z możliwością ręcznego zapisywana rozgrywki, choć autorzy wprowadzili również automatyczny zapis. Miejsc na sloty zapisu, nie jest jak choćby w wyżej wymienionym Elroy and the Aliens nieograniczona ilość, a jedynie kilka, niemiej swobodne zapisywanie rozgrywki mnie osobiście cieszy, tym bardziej, że gra stawia na zagadki, minigry i zadania przedmiotowe. 

Hexy Studio postawiło także na podświetlanie aktywnych miejsc w lokacjach. W przeciwieństwie jednak do większości gier aktywacji takiej dokonujemy nie za pomocą "spacji", a  klawisza "Tab". Wtedy to na ekranie podświetlone zostaną i zaczną migać przedmioty, które są dla rozgrywki ważne, z którymi coś możemy zrobić, bądź które możemy zabrać.

Recenzowana przeze mnie przygodówka, choć nie jest tytułem trudnym i zbyt wymagających, to zagadek przedmiotowych i minigier ma dość sporo. O nich jednak napiszę niebawem. Teraz zaś skupię się nad pewnym rozwiązaniu, na jakie w grze możemy się natknąć.

Nadmieniłam już, że Pola to osóbka, która w swoją zadaniową podróż mającą na celu uratowania ojca i powstrzymanie Valkirii wybiera się z niewielkim, latającym i gadającym robotem Pascalem. Ów mechaniczny osobnik to nie tylko towarzysz podróży i przyjaciel, ale i growa pomoc, forma podpowiedzi, i to często dość precyzyjnej (choć nie zawsze).

Otóż po kliknięciu na Pascala prawym przyciskiem myszy Pola poprosi go o pomoc. Wtedy na ekranie ujawnione zostaną opcje dialogowe, dzięki którym zdobędziemy wskazówki dotyczące lokalizacji, czyli danej lokacji w której się znajdujemy. Robot zasugeruje nam, a nawet powie dość szczegółowo czy w danym miejscu możemy lub nie, i co mamy zrobić. Od niego, dzięki tej formie podpowiedzi, możemy również uzyskać informacje o kolejnych zadaniach, celach jakie jeszcze przed nami. Mechaniczny towarzysz posłuży również jak system podświetlania hotspotów, dzięki wbudowanemu w nim skanerowi. O takowe skanowanie możemy go bowiem poprosić. 

Pomocą posłużą nam również growi przyjaciele panny Zagórskiej, mechanik Manfred czy malarka, projektantka i artystka Tamara, a także postaci poboczne, od których, dzięki dialogom, które są ważnych elementem rozgrywki, możemy się wiele dowiedzieć. 

Barwny świat z równie barwnymi postaciami

Brassheart to niezwykle barwny świat, który stworzony został w stylu jaki kocham w przygodówkach, czyli w ręcznie rysowanym 2D. Kreskówkowa forma dotyczy zarówno teł, które przedstawiają się ślicznie jak animacja, ale także barwnych postaci, które w grze narysowano w sposób bardzo charakterystyczny, choć nie przerysowany.

Postaci gry, osadzone w urokliwym malowanym środowisku, w miejscach o różnych klimacie, związanym z różnymi zakątkami świata, jakie Pola z Pascalem odwiedza, są narysowane w sposób dość zabawny, mający z pewnością na celu podkręcenie komediowego klimatu tejże przygodówki, której humor nie jest nachalny, a raczej delikatny, szczególnie ten dialogowy.

Uwydatnia się on w sposobie narysowania temperamentnych, bardzo "jakiś" postaci, którym nadano specyficzne cechy, jako choćby monokl, w który, choć nie potrzebuje, zapatrzony jest lokaj. Postaci mogą też budzić skojarzenia nie tylko z funkcją czy stylem życia jakie wiodą, ale również z innymi grami. Jest bowiem w grze taki moment, w który roboci towarzysz Poli, sympatyczny Pascal może przywieść na myśl inny automat, niejakiego Oscara z kultowej Syberii. Czy jest to zamierzone działanie deweloperów, tego nie wiem, ale kojarzyć się może, mnie tak, bardzo jednoznacznie. 

Wracając jednak do grafiki i tak zwanej wizualnej otoczki owej przygodówki, to z całym przekonaniem mogę napisać, że jest cudnie. Jest kolorowo, bardzo szczegółowo, kreskówkowo, zwyczajnie mile dla oka. Ręcznie malowany, dopracowany położony w Polsce Sulisław, z jego urokliwym pałacem i okolicami, miasteczko w Himalajach czy pełne przepychu Monte Carlo, sprawiają, że przygoda żyje kolorowych przepychem i klimatem klasycznych, malowanych przygodówek. 

W przeciwieństwie do dość barwnych i pełnych detali lokacji, które odwiedzamy w niezbyt długiej grze, przewidzianej na kilka godzin zabawy, przerywniki dzielące kolejne rozdziały, są już bardzo stateczne i mniej kolorowe. Obrazowane są w postaci książkowej, będąc rodzajem rozwinięcia dziennika Poli i formą książkowego opowiadania, bez dialogów, narratora i przygodowej akcji. W tym momentach oraz w bardzo sporadycznych animacjach widać dobrze, że jest to projekt niezależny, stworzony przez nieduże studio.

Polska gra na szczęście z polską wersją, ale......

Za grę odpowiedzialne jest polskie Hexy Studio, z siedzibą w Warszawie. Twórcy na szczęście zdecydowali się zlokalizować swój projekt w ojczystym języku. Nie jest to jednak gra dostępna w pełnej polskiej wersji językowej, a w kinowej wersji, czyli z napisami.

Otrzymaliśmy zatem przygodowy projekt, w który możemy grać w pełnej angielskiej wersji, z angielskim dubbingiem i z polskim tekstem, którego w grze jest naprawdę sporo. Oprócz dialogów, które prowadzić będziemy z licznymi w całej grze postaciami, do czytania mamy również szereg notatek, wycinków z gazet i artykułów.

I to właśnie w owych tekstach możemy dopatrzeć się problemów, jakich gra niestety nie zdołała uniknąć. Sporo tekstów w dzienniku ma problem z polskimi znakami, których zwyczajnie brakuje, przez co tekst staje się mało czytelny i absurdalnie komiczny. 

W dialogach oraz we wspomnianym notatniku natkniemy się również na niemieszczącą się na stronach notatkę, która wychodzi poza stronę, a dialogi i słowne notatki nie stronią od literówek. Kwestia rodzimej językowej lokalizacji wymaga zatem poprawy. 

Udźwiękowienie i warstwa muzyczna. I znów mam jakieś ale..... 

Pewne ale mam również do warstwy dźwiękowej gry, nie do samego udźwiękowienia, które jest dobre, a przynajmniej poprawne, ale do systemu jaki został w niej wprowadzony. Już śpieszę z wyjaśnieniem o co właściwie mi chodzi.

Brassheart posiada w ustawieniach gry możliwość regulacji poziomu głośności muzyki oraz efektów dźwiękowych. Nie ma natomiast opcji ustawiania poziomu głośności dialogów. Tym sposobem muzyka często zwyczajnie zagłusza aktorów głosowych. Gdy niemal całkowicie nie wyciszymy muzyki (która i tak o dziwo jest mocno słyszalna), nie usłyszymy aktorów głosowych. Dźwięki muzyki zupełnie ich zagłuszą.

Niezależność, i wyraźnie mniejszy growy budżet widać oprócz braku animacji, także w angielskiej głosowej wersji opisywanej tu przygody. Choć w większości przypadków nie można narzekać na angielski dubbing, który jest bardzo przyzwoity, to są momenty, w których jest nieco dziwnie. Zdarza się bowiem, że męskie postaci mówią głosami kobiet, co jest nieco śmieszne, ale i troszkę irytujące. 

Nie można przyczepić się również do ścieżki muzycznej, która w tym projekcie może nie wybija się ponad przeciętność, i z czasem jest dość powtarzalna, ale pasuje do podróżniczej, odkrywczej i nieco mechanicznie-futurystycznej przygody z zagadkami. 

Zagadki przedmiotowe i minigry, na to postawili twórcy 

Tych jest w grze, której przejście zajmuje około 6-7 godzin sporo i są to nie tylko zadania typowo przedmiotowe, choć tych jest najwięcej, ale i minigry, zagadki logiczne, także słowne. 

Prym wiodą w Brassheart zagadki związane z odpowiednim używaniem wcześniej zebranych przedmiotów. Zwykle zadania te nie należą do bardzo złożonych i wyjątkowo trudnych, ale są chwile, że nad danym rozwiązaniem trzeba się nieco dłużej zastanowić. 

Nie zabrakło także zagadek logicznych, stawiających na nieco bardziej logiczne myślenie, w tym zagadki słownej, w której poznany tekst, będący pewną przypowieścią, pomóc ma nającą ustawić modlitewne dzwonki. Są i zadania z ustawianiem trybików czy ze zmianą ustawieniem Valkirii. 

Jednak największą część stanowią minigry, niestety mocno powtarzalne. Jako, że jesteśmy w grze nastawionej na mechanikę i wynalazki, a nasz robot/towarzysz, mimo profesjonalnych ustawień, będzie potrzebować naszej pomocy, co jakiś czas mierzyć się będziemy z minigrą polegającą na odpowiednim poprzestawianiu kolorowych kabelków, tak by wszystkie łączyły się ze sobą odpowiednimi kolorami. 

Osobiście uważam, że ilość takich samych zadań w jednej przygodówce jest za duża, z czasem stając się nudną. Jeśli twórcy nie chcieli, bądź nie mogli wprowadzić innych zadań, innych rozwiązań, to choć, szczególnie dla graczy, którzy chcieliby skupić się li tylko na fabule, a nie zatrzymywać się na nużących zadaniach, powinni wprowadzić opcję pominięcia zagadki. Tych samych minigier w postaci kabelków, jest tu zwyczajnie za dużo. 

Brassheart - całkiem przyzwoita przygodówka, która wymaga małej poprawy

Brassheart to gra przygodowa, która kazała na siebie długo czekać, a czekanie to, w pewnym momencie wydawało się bezcelowe. Projekt, który zdawało się został odłożony na półkę, jednak wydano i całościowo stanowi całkiem porządną grę, w którą zdecydowanie warto zagrać. 

Polska przygodówka z fajną, lekko komediową fabułą, która wiedzie gracza przez wiele lokacji w kilku miejscach świata, w której nie brakuje przedmiotowych zadań, puzzli i minigier, a grafika stanowi wizualną radość dla oka. Kolorowe tła i równie barwne postaci, które nie mówią w ojczystym języku, ale sama gra posiada polskie napisy. To rzecz jasna przygodowy plus. 

Ciekawy system wbudowanej podpowiedzi, którą uzyskamy od Pascala, i system podświetlanie aktywnych miejsce w lokacjach, jak i możliwość ręcznego zapisywania rozgrywki, co dla mnie mocno się liczy, sprawiają, że zabawa toczy się płynnie, bez większych fabularnych przestojów.

Niestety projekt nie uniknął drobnych niedociągnięć, najmocniej widocznych w niedopracowanej polskiej lokalizacji, w której momentami brakuje polskich znaków, a literówki nie są niczym dziwnym. Na minus zaliczyłam także powtarzalne minigry z kabelkami, które z czasem zaczęły mnie nudzić i irytować.

Słabo wypadają także animacje, których jest w grze niewiele, i które mocno zaznaczają, że jest to tytuł niezależnego, niewielkiego studia, które powinno popracować również nad systemem głośności w grze,  i nad muzyką, która zagłusza to co mówią postaci gry.

Pomijając te niedociągnięcia, które, przynajmniej w części, tej językowej można poprawić, Brassheart to całkiem ciekawa, klasyczna przygodówka, z uroczą grafiką i charakternymi postaciami. To gra z klimatem, który łączy w sobie przeszłość z przyszłością, atmosferę lat 20-tych, z science-fiction, które na naszych oczach staje się rzeczywistościach. Możemy liczyć się bowiem, i jest takie ryzyko, że maszyny, roboty, technologia i AI przejmie władzę nad ludzkością. Tematyka buntu maszyny/wynalazku, jaka została poruszona w grze jest zatem wyjątkowo na czasie, więc tym mocniej polecam w nią zagrać.

Moja ocena 7,5/10. 

Serdecznie dziękuję GOG za udostępnienie gry do recenzji.

Grałam oczywiście w wersji na PC - GOG

Zalety:

  • Ciekawa fabuła;
  • Klimat diselpunku;
  • Prześliczna grafika, bardzo miła dla oka;
  • Ciekawy system wbudowanej podpowiedzi;
  • Różnorodne, charakterystyczne postaci;
  • Ręczny sposób zapisywania gry;
  • Możliwość zagrania w języku polskim (co wcale nie jest takie oczywiste);
  • Dobra ścieżka dźwiękowa;
  • Zagadki i zadania

Wady:

  • Niestety błędy w polskiej wersji językowej;
  • Powtarzalność minigry z kabelkami;
  • Słabo wypadające animacje;
  • Problem z dźwiękiem w grze (muzyka zagłusza aktorów)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

Lista recenzji i wrażeń z przygodówek, napisanych na blogu

Lista recenzji filmów i seriali napisanych na blogu