Telefon pana Harrigana, recenzja horroru Netfliksa, który horrorem nie jest

Zapraszam do kolejnej recenzji nowej produkcji od platformy Netflix. Tym razem Telefon pana Harrigana, horror, który horrorem niestety nie jest. 

Nie wiem czy tylko mnie się tak wydaje, czy stało się już faktem mistrzostwo Netfliksa w robieniu produkcji grozy, które nie zamierzają nas straszyć? Jakiś czas temu recenzowała serial  Klub północny, który horrorem do końca nazwać nie można, ale jednocześnie myślę, że jest wart uwagi. Teraz zaś postanowiłam przyjrzeć się filmowej produkcji Netfliksa, o tytule Telefon pana Harrigana, bazującej na opowiadaniu Stephena Kinga, które znalazło się w książce o tytule "Jest krew...", którą, ze smutkiem muszę napisać, niestety nie warto oglądać.

Przeczytaj również:

To kolejny horror, jednocześnie nim nie będący. Ba…. to nawet nie jest thriller, a coś pomiędzy dramatem, dziełem dla młodzieży i reklamą telefonów, w tym wypadku iPhone’ów. Dziwny to film, muszę przyznać, który można obejrzeć, ale wcale nie trzeba. Nie zanudzi, nie wystraszy, ale i nie szczególnie zaciekawi. Ot przeciętniak jakich wiele. 

Recenzowane przeze mnie filmowe dzieło, jak już wyżej wspomniałam bazuje na krótkim opowiadaniu Kinga, mistrza grozy, którego zarówno jego, jak i jego syna dzieła, często wykorzystywane są w filmowych adaptacjach, także na Netfliksie. Muszę się jednak przyznać, że dzieła literackiego na jakim bazuje film Telefon pana Harrigana, nie czytałam, więc nie mam bladego pojęcia na ile film Netfliksa jest jego kopią, a ile własnym scenariuszowym pomysłem.

Niemniej jednak historia skupia się na nastolatku imieniem Craig, który mieszka wraz z ojcem, który nie pogodził się ze śmiercią ukochanej żony, w małym miasteczku, w którym wszyscy się znają. Mieszkańcem tego miasta jest także żyjący na odludziu, stroniący od towarzystwa, niezmiernie bogaty staruszek, tytułowy pan Harrigan. Pewnego dnia zatrudnia on Craiga, będącego jeszcze wtedy dzieciakiem, by dwa razy w tygodniu przychodził do jego wielkiej posiadłości i czytał mu książki. 

Czas mija, a Craig staje się nastolatkiem, zmieniającym szkołę i myślącym o dalszej przyszłości, która z przyczyn majątkowych jego rodziny, nie wydaje się być różowa. Chłopak dalej uczęszcza do starszego mężczyzny, a nawet się z nim zaprzyjaźnia. Pewnego dnia, wygrywając dość sporą sumę pieniędzy, kupuje panu Harriganowi telefon, wspomnianego wyżej iPhone’a. Niestety starszy mężczyzna umiera, a gdy Craig wkłada jego telefon do trumny denata, z przerażaniem odkrywa, że może się z nim kontaktować zza grobu. 

I to, że może rozmawiać ze zmarłym zza światów oraz to, że ów zmarły ma na sumieniu pewne grzeszki, to jedyna straszniejsza część tego, co to dużo mówić nudnego filmu o niczym. Właściwie przez większość część seansu mamy do czynienia z dramatem chłopca, który przeżywa śmierć matki, żyje nieco na uboczu szkolnego społeczeństwa, a jego stan majątkowy nie pozwala na pełnoprawne uczestniczenie w nastoletnim życiu.

Bo oto okazuje się, że Telefon pana Harrigana to historia wyjęta rodem z klasycznych tytułów dla młodzieży, ale skupiona na ich miłości do świata, ani nawet nie do siebie wzajemnie, a do telefonów, im droższych, tym lepiej. Ech….momentami nowa produkcja Netfliksa jest tak absurdalnie głupia, że aż śmieszna, choć śmiać się tu z pewnością nie powinniśmy, bo John Lee Hancock, który jest reżyserem filmu, dotknął spraw dramatycznych, poważnych i trudnych. Reżyser poruszył takie tematy jak śmierć, samotność, odrzucenie, jednocześnie pokazując, że przyjaźń, podobnie jak miłość nie ma ograniczeń wiekowych i nie zagląda w metrykę. Wszystko fajnie…., ale w jedynym filmu jest tego zwyczajnie za dużo. 

To co wydaje się wartościowe w opisywanym przeze mnie filmie to przede wszystkim ładnie pokazana przyjaźń i w miarę dobre aktorstwo. Zaznaczę tylko, że w rolę Craiga wcielił się Jaeden Martell, który znany jest Wam zapewne bardziej z horroru To i To: Rozdział 2 oraz filmu Na noże. Panem Harringanem został zaś bardzo znany i ceniony aktor Donald Sutherland, mający na swoim koncie mnóstwo filmowych ról, między innymi w serii Igrzyska śmierci, czy serialu HBO Od nowa. Obsada aktorska, to jak mniemam coś co zapewne zachęciło niejednego posiadacza Netfliksa do zapoznania się z filmem. 

I choć aktorstwo nie jest w tym wypadku wybitne, w żadnym razie nie można mu niczego zarzucić. Momenty, w których siedzimy w bibliotece wielkiej posiadłości, a Craig czyta staruszkowi przeróżne książki są może banalne i nudnawe, a często nawet przydługie i nie wnoszące do fabuły za wiele, ale świetnie obrazują rodzącą się między dwójką różnych przyjaźń. Nie oczekujcie jednak po tej opowieści poczucia grozy, bo dreszczyk emocji będziecie w stanie poczuć jedynie pod koniec filmu, ale niewątpliwie nie będzie to klasyczne straszenie, jakiego spodziewamy się po horrorach.

Stało się tak poprzez zatracenie klimatu, gdyż do filmu upchnięto tyle przeróżnych ludzkich dramatów, i sytuacji, że trudno na jednej z nich mocniej się skupić. Twórcy postarali się zobrazować uzależnienie od telefonu, czyli chorobę współczesności. Postanowili pobawić się żałobą, robiąc to jednocześnie dość nieudolnie. Pokazali przyjaźń, która sięga aż zza grób, w zaświaty. Problem w tym, że żadnym aspekt filmu nie jest na tyle angażujący, i nie na tyle ciekawy, by móc widza przy sobie zatrzymać. Dodatkowo pobawiono się znaną młodzieżową formą serialowo-filmową, pokazując dzieciaka, który nie przystosował się do nowej szkolnej sytuacji, jest przez innych średnio lubiany a i sam trzyma się z dala. Cóż, to wszystko już widzieliśmy, to już było. Nie jest to już ani ciekawe, ani zachęcające i nowatorskie, a wręcz odtwórcze i banalne. 

Telefon pana Harrigana to smętna opowieść o niczym. Nie ma tu nic innowacyjnego, nic czego już byśmy gdzieś już nie widzieli. Nie ma ten grozy, ani klimatu, który rozmył się gdzieś wraz z napakowaniem do filmu zbyt dużej ilości treści. To nudny film, o nudnym, ponurym i smutnym życiu. I tylko przyjaźń niesie nieco tę produkcję….no ale i ona, niestety, też się nagle w filmie kończy. I choć wtedy zaczyna się nieco bardziej mroczna opowieść, to nie potrafi się ona niczym obronić. Potencjał był, ale nie został w tym wypadku dostatecznie i prawidłowo wykorzystany. 

Jeśli chcecie film obejrzeć, to proszę bardzo, tylko miejcie na uwadze, że to kolejny przeciętniak w bibliotece Netfliksa. Moja jego ocena to 6/10. 

Film do obejrzenia na platformie Netflix. 

Komentarze

  1. Całkiem fajny film. Muszę się pochwalić, że najpierw czytałem opowiadanie Kinga. King zawsze na plus, chociaż czasem głupkowaty.

    No mało się tu dzieje. :) Taki obyczajowy horror.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat średnio się podobał, co widać w recenzji ;) Znam lepsze ekranizacje jego prozy ;)

      Usuń
  2. Tak to już jest czasem z tą klasyfikacją gatunkową. Zdarzało mi się np. trafić na komedie, przy oglądaniu których nie było z czego śmiać i którym zdecydowanie bliżej było do dramatów niż komedii. :( /crouschynca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się zdarzało na taką trafiać, i to wcale nie tak sporadycznie. Miałam tak z filmem Dalej jazda. Zdecydowanie bliżej mu do dramatu niźli do komedii, jaką jest określany. No ale może ja zwyczajnie mam inne poczucie humoru ;)

      Usuń
  3. Świetna recenzja. Skutecznie zniechęciłaś mnie do obejrzenia tego filmu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że się podoba. Ale, hmm..... nie wiem czy to zniechęcenie leżało w mojej gestii ;) Recenzja jest obrazem mojej subiektywnej oceny filmu ;) Zdarzało mi się inaczej oceniać przez kogoś słabo ocenioną produkcję, więc kro wie, może Ty miałabyś o tej ekranizacji zupełnie inne zdanie :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

Lista recenzji i wrażeń z przygodówek, napisanych na blogu

Lista recenzji filmów i seriali napisanych na blogu