Black Mirror, recenzja kultowego przygodowego horroru

 

Zapraszam serdecznie do przeczytania kolejnej mojej recenzji jaka pojawiła się na blogu. Tym razem pierwszej odsłony niezwykle popularnej serii Black Mirror, która rozpoczęła się w roku 2003, a zakończyła na rebbocie z roku 2017. Miłej lektury! 😏

Zastanawialiście się kiedyś co kryje się za fenomenem popularności Black Mirror od nieistniejącego już czeskiego studia Future Games i Unknown Identity? Dlaczego przygodówka, która nie jest pozbawiona wad, a grając w nią po latach widzi się ich jakby więcej, jest tak przez nas kochana? Ponieważ powiedziałam A, w postaci poradnika/solucji Black Mirror, przyszedł czas na powiedzenie B, i podzielenia się z Wami recenzją tegoż przygodowego horroru, udolnej, bądź mniej udolnej próby odpowiedzi na pytanie dlaczego pierwsza Black Mirror była, wciąż jest i zapewne będzie taka popularna. 

Przeczytaj także: Muzyka z The Black Mirror i innych gier Future Games w zremasterowanej wersji i nadchodząca kampania Black Mirror: Blood Bond

Black Mirror - fabuła, która pochłania bez reszty

Historia, którą czescy twórcy zechcieli nam w przygodówce opowiedzieć koncentruje się wokół  Gordonów, rodziny której korzenie sięgają średniowiecza. Arystokratyczna familia, a przynajmniej jej  część mieszka w ogromnej posiadłości, w tytułowym zamku Black Mirror. 


W grze podzielonej na sześć dość rozbudowanych rozdziałów śledzimy losy jednego z członków owej rodziny, najmłodszego z męskiego rodu, który wiele lat temu, po tragicznym pożarze, w którym stracił żonę, opuścił domostwo, odcinając się od rodziny. 

Po latach do Black Mirror przyciąga go kolejna rodzinna tragedia, zagadkowa śmierć nestora rodu, jego dziadka, Williama Gordona, który wypadł z zamkowej wieży. Samuel Gordon, nie wierzący w to, iż dziadek mógł dobrowolnie zakończyć życie, popełniając samobójstwo, postanawia zagłębić się w jego tajemnicę, próbując odkryć co stało za postępującym szaleństwem głowy rodu. 

W toku jego prywatnego śledztwa odkrywa mroczną rodzinną tajemnicę, która sięga początków rodu. Niedługo po jego przybyciu zamkiem i jego okolicą zaczynają wstrząsać tajemnicze śmierci. Na jaw wychodzi rodzinna klątwa Gordonów, którą Samuel postanawia raz na zawsze zakończyć. 


Mocną stronę Black Mirror jest właśnie tajemnica i ciężki, mroczny klimat gotyckiego horroru, odczuwalny, namacalny i obecny w każdym zakamarku zamku Black Mirror,  i po za nim. Sekretny mrok czerpany z czytanych przez nas kronik, listów i notatek, czy wyłaniający się z obrazów przodków staje się niepodważalną zaletą opisywanego przeze mnie tytułu, nie porównywalną chyba z żądną inną przygodówką. 

Odkrywanie meandrów fabuły, która wpisuje się w klasyczny, ale jednak styl grozy, sprawia największą frajdę każdemu miłośnikowi przygodówek. To właśnie przez ów klimat i nastrój, jaki się nam udziela, kocha się Black Mirror, mimo tego, że przygodówka posiada spore braki, niedoróbki i w żadnym razie nie można o niej powiedzieć, że jest grą doskonałą. 


Śledzenie historii Samuela, szczególnie jeśli robimy to po raz pierwszy (takim osobom szczerze zazdroszczę) jest przyjemnością samą w sobie. Tajemnica goni tajemnicę, trup ściela się gęsto, sekrety wychodzą na światło dzienne, a zakończenie, które, jak wiemy, nie wszystkim się podoba, jest ostatecznym zwieńczeniem spójnej historii o klątwie, przeznaczeniu i rodzinnym przekleństwie. 

Black Mirror - styl graficzny, który choć mocno się zestarzał, wciąż zachwyca 

Na dodatek fabuła ubrana jest w grafikę, która choć mocno się już zestarzała, wciąż może zachwycać, i wciąż pięknie wyglądać na zaprezentowanych przeze mnie zrzutach z ekranu. Aż dziw, że minęło ponad trzydzieści lat od premiery owej przygodówki, a ona wciąż, mimo upływu lat zaciekawia fabułą, i zachwyca grafiką.

Szczególnie majestatycznie, jak oczywiście na te czasy prezentuje się tytułowy zamek Black Mirror, z dostojnością, podniosłością i arystokratycznym blichtrem. I choć nie jest przepełniony ludźmi, bo zamieszkuje go raptem kilka osób, to jednak żyje życiem przodków, obrazami, biblioteką, i tajemnicą starego skrzydła, o którym prawdę powiedziawszy nie mówi się w grze za wiele.


Jednak najbardziej urokliwe w swoim mrocznym klimacie są wiszące na ścianach obrazy członków rodziny Gordonów. Pamiętam jak grając w Black Mirror po raz pierwszy, wiele lat temu, zatrzymywałam się przy obrazach, by jeszcze raz na nie popatrzeć. Nie wiem jak Wy, ale ja niczym zahipnotyzowana chłonęłam mrok jednego z obrazów, który poprzez niesamowitą wizję graficzną, i rozbrzmiewającą w tle muzykę, sprawiał, że miałam ciarki na ciele, i niemal dosłownie widziałam zło ukryte w portrecie. 


Przygodową, graficzną podróż toczymy oczywiście nie tylko w zamkowym gmaszysku. Przyjdzie nam wędrować po bardzo różnych lokacjach, które skąpane zostały nie tylko w barwnych kolorach jesieni, jak choćby w Walii, ale także w strugach deszczu, przy akompaniamencie grzmotów burzy. 


Kolorystycznie gra utrzymana jest zarówno w klasycznie jesiennych barwach,  brunatno-czerwonych,  jak i w barwach szarości, zgniłej, smętnej i mokrej zieleni. Kolorystyka, wraz z udźwiękowieniem, o którym wspomnę poniżej, w połączeniu z tajemnicą, która nam stale towarzyszy, sprawia, że klimat grozy, choć nie dosłowny, jest w grze mocno odczuwalny. 

Black Mirror - zagadki, klucz do sukcesu czy bolączka graczy? 

Tajemnicza, szczególnie dla początkujących graczy przygodowych może być rozgrywka i cała otoczka interfejsowa i typowo zadaniowa. Otóż Black Mirror nie jest grą banalnie prostą, a powiedziałabym raczej trudną, przy której wiele razy można się zastopować. Dzieje się tak dlatego, że oprócz klasycznego klikania lewym przyciskiem myszy, w wielu momentach graczowi przyjdzie posługiwać się ppm. Tylko przyjrzenie się jakiejś rzeczy, miejscu czy osobie klikając prawym przyciskiem komputerowego gryzonia może posunąć rozgrywkę do przodu. 

Black Mirror to tytuł obsługiwany zatem za pomocą muszy. Nie znajdziemy tu ani samouczka, ani podpowiedzi. Nie ma notatnika bohatera, więc cele też nie są nigdzie zapisywane, co sprawia, że jest możliwość zagubienia się w rozgrywce. 


Mamy za to klasycznie wyglądający ekwipunek, który znajduje się na dole ekranu. Podczas gry, która jak wspominałam obejmuje aż sześć rozdziałów, do inwentarza trafi sporo przedmiotów, z których część można ze sobą łączyć. Dodatkowo po kliknięciu na konkretny, noszony przez Samuela klamot ppm Samuel dany przedmiot stosownie opisze. 

Black Mirror nie jest tytułem najłatwiejszym, nie tylko z powodu licznych zagadek przedmiotowych, nie tylko poprzez stawianie na uważność i pamiętanie o używaniu prawego przycisku myszy, ale przede wszystkim przez sporą ilość zagadek logicznych. 


Trzeba przyznać, że są one w grze dobrze przemyślane, i świetnie wplecione w fabułę, ale jednocześnie stanowią mocne wyzwanie dla naszego umysłu. Gracz stanie przed koniecznością mierzenia z zagadkami słownymi, układankami, puzzlami, czyli poskładaniem podartego listu lub zdjęcia, z ustawieniem planet układu słonecznego na globusie, znaków zodiaku czy z labiryntem.

Dodatkowo w grze czekają nas także momenty śmierci bohatera, które kończą się definitywnym zakończeniem rozgrywki. A że ta nie oferuje automatycznego zapisu, a jedynie ręczne, radzę często zapisywać rozgrywkę, by nie musieć przechodzić raz jeszcze sporego fragmentu owej gierki. 


Pomocna, oprócz możliwości ręcznego, opisowego zapisywania gry jest również mapa. Gracz zyskuje ją niemal na początku rozgrywki, mając możliwość szybkiego przenoszenia się między lokacjami, co w grze odbywa się dość często. 

Black Mirror - muzyka, która zapada w pamięć i wywołuje dreszcze 

Mocną stroną Black Mirror, oprócz grafiki, wciągającej fabuły i dobrych, angażujących zagadek jest muzyka. Szczerze powiedziawszy nie przypominam sobie przygodówki, która równie mocno wryłaby mi się muzycznie w pamięć. 

Melodia z menu, która towarzyszy nam przez całą rozgrywkę, bardziej lub mniej słyszalna, jest tak przenikliwie spójna z klimatem, że zanim rozpocznie się zabawę chce się nią jeszcze trochę podelektować, trochę dłużej z nią poobcować, nieco mocniej ją poczuć. 


Black Mirror to muzyczna uczta dla ucha, która mimo lat trzydziestu, jakie ma już na karku, wcale się nie zestarzała. Mimo wszystko Zdenek Houb, współtwórca jej scenariusza, jak i kilku innych gier od Future Games postanowił ją przerobić, ruszając z kampanią na remaster utworów z gier nieistniejącego już studia. Zbiórka zaowocowała sporym sukcesem, co z pewnością nikogo nie dziwi. 

Wspominając o muzyce, warto także wspomnieć o udźwiękowieniu, które jest równie dobre, jak i melodię jakie nam towarzyszące. Należy także napisać o wersji językowej. Otóż tytuł dostępny jest na Steam i GOG w polskiej wersji językowej, w formie napisów. 

Black Mirror - kultowa przygodówka nie bez wad

Tę jednak, mimo oczywiście radości z możliwości zagrania w ojczystym języku, zaliczyć można do podstawowych, nadrzędnych wad tegoż projektu. Ci z Was, którzy grali, albo wciąż grają w niepoprawioną, dostępną w oryginale wersję polską, wiedzą doskonale, że jest ona wręcz fatalna. 

Część dialogów nie jest wcale przetłumaczona, zdarzają się literówki i braki w tekście, a powtarzanie linijek dialogowych nie jest tu niczym dziwnym. Istnieje także duży problem ze spójnością w tłumaczeniu zebranych przez protagonistę przedmiotów, a także nazywaniem postaci. Samuel zwracając się do bliskich mu osób, babci czy wujka raz zwraca się do nich po imieniu, raz per pani. 


Nie podobać mogą się także animację, które mocno odstają od jakości graficznej. Postacie poruszają się w zwolnionym tempie, są ślamazarne i dość brzydkie. 

Pewne ale mam również do zbyt dużej liniowości w grze, która sprawia, że często rozdział, który powinien się zakończyć, wciąż się nie kończy, bowiem okazuje się, że z kimś jeszcze, o czymś zdawałoby się banalnym, nie pogadaliśmy.

Dziwnym motywem jest także konieczności czekania, czyli upływania czasu, który kompletnie nie wiadomo jak w grze płynie. Tu w przeciwieństwie do większości przygodówek, nie wystarcza wyjście i wrócenia. Żeby posunąć grę do przodu trzeba włóczyć się to tam, to tu, by móc uzyskać od danej postaci istotną dla nas informację. 

Black Mirror - podsumowanie recezji

Tak czy siak, Black Mirror to kultowa już przygodówka, która jest pozycją obowiązkową dla każdego fana gier, nie tylko tego przygodowego. Gra posiada wszystko to, co klasyczny tytuł point and click posiadać powinien, czyli klasyczne sterowanie, wiele dialogów, mnóstwo postaci, ogrom zagadek przedmiotowych, sporo lokacji do zwiedzenia. 


Potrafi także postawić przed graczem sporo wyzwań, nie tylko natury czysto przedmiotowej, czyli zebrania, połączenia i użycia rzeczy, ale również typowo logicznej. Co tu kryć. Przyjdzie nam zatrzymać się na dłuższą chwilę przy tej, czy przy innej zagadce, gdyż większość z nich jest mocno angażująca, i nie łatwa. 

To czym kusi do siebie Black Mirror jest grafika, która mimo ponad trzydziestu lat wciąż zachwyca, i wciąż daje naszym oczom tyle przyjemności. Eksploracja kolejnych miejsc, w zamku, miasteczku czy w Walii, mierzenie się z zagadkami w labiryncie w katakumbach czy wędrowanie po mrocznym, skąpanym w ulewie sanatorium dla psychicznie chorych, to tylko ułamek większej graficznej uczty.


Ale tym co trzyma nas w grze naprawdę mocno, tym co pozwala machnąć ręką na błędy i niedoróbki gry, jakich nie brakuje, jest oczywiście fabuła i związany z nią klimat niepokoju, tajemnicy i rodzinnych sekretów. Black Mirror słynie z atmosfery, którą próżno szukać u innych gier z tamtych, czy z tych czasów. 

Podsumowując, Black Mirror to doskonale skonstruowana opowieść, świetna przygodówka w klimacie grozy, która broni się mroczną atmosferą, raduje grafiką, wywołuje ciarki muzyką i satysfakcjonuje dobrze wplecionymi w rozgrywkę zagadkami.


Jeśli jeszcze nie graliście, to polecam! Jeśli graliście, ale dawno..... zachęcam do sobie jej przypomnienia. Tym bardziej, że szykuje się nam kampania, w której wspomniany już Zdenek Houb zbierać będzie na grę w klimacie Black Mirror, której tytuł ma brzmieć Blood Bond, a której fabuła podobno jest już przed niego napisana. 

Moja ocena gry: 8/10

Zalety: 

  • wciągająca fabuła;
  • przepiękna grafika;
  • niepowtarzalny klimat;
  • angażujące zagadki;
  • niesamowita muzyka;
  • długość gry;
  • ręczne zapisy;

Wady:

  • koślawe animacje;
  • błędy w polskiej wersji językowej;
  • zbytnia liniowość;
  • miejscami zbyt trudna;
  • problem z upływającym czasem w grze;
  • śmierć bohatera


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

3 Minutes to Midnight - A Comedy Graphic Adventure - recenzja

Black Mirror - poradnik/solucja

Aboard the Adventure, przygodówka w typie Indiany Jonesa