PRIM - recenzja. Słodka opowieść o życiu, odpowiedzialności i wielkiej przyjaźni

 

PRIM, przygodowa gra "wskaż i kliknij", w bardzo charakterystycznym, czarno-białym stylu. Słodka opowieść o życiu, odpowiedzialności i wielkiej przyjaźni. Zapraszam do jej recenzji! 

O przygodówce PRIM usłyszałam po raz pierwszy kilka lat temu, i już wtedy wiedziałam, że jest to gra, w którą zagrać muszę, z kilku względów o których napiszę poniżej, w tej właśnie recenzji. Jakiś czas temu pojawiła się możliwość zagranie w jej demo, a finalnie także w pełną wersję, za co serdecznie dziękuję twórcom gry i wydawcy, Common Colors i Application Systems Heidelberg.

Warto przeczytać również:

Jak cienka linia dzieli życie od śmierci, wiemy wszyscy. O życiu poza życiem, o jego końcu nie mówni się za wiele, bo wciąż jest to dla nas ludzi temat trudny, temat tabu. Coraz więcej jednak twórców sięga po trudne tematyki, poruszając je w swoich grach w bardzo różny sposób. Niektórzy robią to mrocznie, inni stawiają na emocje, a jeszcze inni, jak choćby wspomniane wyżej studia, postanawiają zabawić się wszystkimi tymi elementami, tworząc opowieść zarówno nieco mroczną, zważywszy na styl graficzny i kolorystykę, jak i pełną humoru, aspektów psychologicznych i mitologii. Taka po krótce jest przygodówka PRIM. Ale jaka jeszcze?

Fabularna opowieść o życiu i śmierci, pełna mrugnięć okiem

Bohaterką PRIM jest tytułowa nastolatka, która w wieku lat szesnastu traci swoją matką, która umiera nagłą śmiercią. Prim z dnia na dzień musi zostawić swojego przyjaciela, Tristana i życia jakie zna i przenieść się w zupełnie inne miejsce. A nie jest to lokum typowe. Urocza protagonistka okazuje się być córką Ponurego Żniwiarza, znanego jako Thanatos, a miejscem, w którym przyjdzie jej teraz żyć, ma stać się Kraina Umarłych.

Wraz z wkroczeniem w portal, trochę od niej niezależnie, zmienia się nie tylko życie Prim, ale i ona sama, począwszy od koloru włosów, po osobowość, a dokładnie pewne jej cechy. Kończąc szesnaście lat, i wkraczając do świata umarłych, staje się kimś w rodzaju półbogini, obdarzonej mocami, które nie należą do ludzkich.

Zbuntowana i chcąca wrócić do dawnego życia, nie godząca się na surowe zasady ojca, którego tak naprawdę nastolatka nie zdołała do tej pory poznać, postanawia uciec. Jej sprzymierzeńcem okazuje się być nietypowy przyjaciel, oko-pająk, którego udaje się jej oswoić, i wkrótce staje się dla niej kolejną, zupełnie nową zdolnością. 

I tak, przy pomocy małego przyjaciela, używając także swojego sprytu, Prim ucieka do świata żywych, spotyka Tristana, ale jej inność doprowadza do sytuacji, w której ponownie go traci. Teraz musi zrobić wszystko, by w Krainie Umarłych znaleźć sposób na uratowanie przyjaciela.  

Fabuła recenzowanej przeze mnie przygodówki PRIM wydaje się pokręcona i nierealna. I taka jest, ale jedynie z pozoru. Bo choć w grze trafiamy do świata poza światem, czyli do Krainy Umarłych, i choć ten jest mrugnięciem okiem w stronę mitologii i znanych nam z niej postaci, to tak naprawdę opowieść odnieść można do świata ludzi, i życia, sporej części zwykłych obywateli. 

Mamy bowiem nastolatkę w wielu młodzieńczego buntu, wychowywaną przez matkę, nie znającą ojca, nawet nigdy o nim nie słyszącą. Mamy tragiczne wydarzenie, które zmienia życie, nie tylko jej, ale i jej ojca, który nie zna swojego dziecka, nie wie co to ojcostwo, a teraz, za wszelką cenę pragnie sprawować nad nią kontrolę. A to się dorastającej pannie nie podoba.

PRIM to tak naprawdę urocza, ale i trochę przerażająca, nieco makabryczna opowieść o życiu i umieraniu, które jest jego częścią. Ale to także historia o odpuszczaniu kontroli i odnajdywania własnego miejsce w świecie, który jest zarazem magiczny, mroczny i nieznany. Ale może być również bliski, dzięki nowo poznanym przyjaciołom, dzięki miłości i przyjaźni. 

Klasyka "wskaż i kliknij" z ciekawymi dodatkami

A świat ten stworzony jest w klasycznym stylu jaki kochają miłośnicy przygodówek. PRIM to typowy point-and-click, sterowany za pomocą myszy, jednym jego kliknięciu, wyposażony w bardzo ciekawe, urozmaicające zabawę dodatki.

Prim sterujemy za pomocą myszy, wykonując klasyczne jak na ten gatunek czynności. Oglądamy miejsca i przedmioty, podnosimy je, umieszczamy w dość klasycznym ekwipunku, wyglądającym jak zwój pergaminu, łączymy je, wykorzystujemy, eksplorujemy, czy rozmawiamy. A zdecydowanie mamy z kim. 

Ale gra posiada także bardzo ciekawe dodatki i równie pomysłowe ulepszenia. Prim to bowiem nie jedyna postać, nad którą kontrolę przejmujemy. Wspomniałam, że w grze pokierujemy także Tristanem, jej przyjacielem, ale tylko przez chwilę. Sporą część gry spędzimy kierując wyjątkowym pomocnikiem, przyjacielem i zarazem częścią ciała Prim. Oko-pająk, czy pająk-oko, jak wolimy to istota, która pozwoli nam wejść w miejsca, które dla naszej nastolatki są niemożliwe do odwiedzenia. Przejdzie przez przejście dla kota, wespnie się na drzewo, a także stoczy pojedynek z kotem, w otoczeniu gnomów. 

Ale nasz towarzysz posiada jeszcze jedną funkcję. Jest okiem Prim, które pozwoli widzieć to co jest przed nami ukryte, to co dotyczy innych postaci tejże gry, widzieć ich marzenia, hobby, działania. Umiejętność ta to zarówno wzbogacenie wielowątkowej zabawy, ale także zadaniowa część rozgrywki.

PRIM będzie nas bawić, będzie także stawiać wyzwania umysłowe

A ta bogata jest w klasyczne rozwiązania point-and-clicków, czyli zagadki przygodowe, których w grze znajdziemy najwięcej. Ponieważ przedmiotów do odszukania w PRIM jest naprawdę sporo, a lista rzeczy w ekwipunku stale rośnie, twórcy wbudowali w rozgrywkę możliwość podświetlania miejsc interaktywnych. Ale jak się okazuje, taka funkcja nie jest nam dostarczona od razu, bez naszego udziału, automatycznie. Musimy sam ją sobie zdobyć, wyciągając świecące punkciki ze słoika. 

W ten sposób hotspoty stanowią nie tylko pomoc, ale także część zadania w grze, a co ciekawe, aktywują także inną, niezwykle pomysłową pomoc. Otóż w razie zatknięcia się w zadaniu, którego kolejne etapy systematycznie zapisywane są w notatniku Prim, możemy posłużyć się zakładką w naszym dzienniku, w którym znajduje się Hotspot Queen, czyli Królowa Hotspotów, śmiejąca się, zabawna postać, która po kolei, jeśli tylko klikniemy na zakładkę z podpowiedzią, odsłoni nam nowe etapy pomocy, aż do właściwej odpowiedzi.

Zadania przedmiotowe to oczywiście nie wszystko. Ważnym elementem są dialogi, które przeprowadzimy z licznymi postaciami gry, dla których inspiracją stała się mitologia grecka, ale nie tylko. Poznamy samą Śmierć, czyli Ponurego Żniwiarza, znanego jako Thanatos, jego siostrę Keres, żoną Hadesa znaną jako Persefona, przewoźnika dusz Charona, a także trzy siostry Mojry, w tym wypadku jedną osobą w trzech postaciach - Lachesis Atropos i Clotho, wisielca Hank'a, czy Meddie, która skojarzy się wam z mitologiczną Meduzą, zamieniającą ludzi w kamienie.

Pogawędki, które często przeprowadzimy z postaciami drugo, czy trzecioplanowymi, pchające fabułę do przodu to nie wszystko. Choć nie mamy w grze zagadek logicznych to znajdziemy w niej dwie ważne minigry. 

W jednej przejmiemy kontrolę nad okiem-pająkiem i spróbujemy zdobyć duszę, zabrać ją kotu, tocząc rozgrywkę będącą uproszczoną grą na szachownicy, czymś w rodzaju gry w warcaby, zwaną Game of Gnomes, ulubioną grą jednej z postaci opisywanej przygodówki, sympatycznego, romantycznego Echo, zakochanego w jednej z Mojr. 

Jest w Krainie Umarłych także gra, w którą grają prawie wszyscy, karcianka - casketball cards, gra w trumny, która stanie się dla nas kolejnym wyzwaniem, kolejną minią grą. Aby w ogóle móc w nią zagrać musimy najpierw odszukać karty porozrzucane po wielu, dość mocno wypełnionych lokacjach. Nie jest to wcale takie łatwe, tym bardziej, że karty nie podświetlają się jak klasyczne hotspoty. 

Przyznam się, że karcianki nie są moim ulubionym gatunkiem growym, więc do tego zadania podchodziłam dość sceptycznie, tym bardziej, że jest ono nieliniowe, z różnymi kartami, i indywidualnym sposobem przejścia. Na szczęście zadanie można pominąć. Wystarczy, że z każdą z postaci, z którą zagrać musimy, rozegramy po jednej przegranej turze. 

Czarno-biały świat nie musi być bezbarwny

Urokliwa ścieżka dźwiękowa, dobre aktorstwo, fajne, i wcale nie łatwa zagadki i wciągająca fabuła to składowe gry, którą spaja ręcznie rysowana, przepiękna grafika. Rysowanych, kreskówkowych przygodówek nigdy nie będzie mi za dużo, ale PRIM wygląda inaczej niż większość znanych mi tytułów z tegoż gatunku.

Choć jest to przygoda w pełni czarno-biała, ani przez moment nie przełamana kolorami, nawet jednym, wcale nie jest projektem bezbarwnym, i nijakim. Ta gra żyje swoim mrokiem, łagodzonym przez humor, sprawnie, trochę karykaturalnie, komicznie narysowane postaci. 

Nie znajdziemy w niej pustki i nudy. I choć lokacje bohaterami i postaciami nie są wypełnione, to ilość szczegółów i szczególików jest iście imponująca, co sprawia, że wspomniane już karty wcale nie jest ta łatwo odnaleźć. 

Klimatu dodają rozgrywce i potęgują wrażenia graficzne, równie czarno-białe, nieco ponure, ale niezwykle klimatyczne animacje, które nie tylko rozbudowują fabułę, ale i nawiązują do życia po życiu, do tego co czeka nas po śmierci. Powagę sytuacji i pewien rodzaj zimnej smutnej nostalgii ociepla humor, i cięte riposty inteligentnej Prim.  

Chciałoby się zagrać w PRIM po polsku, oj chciało! 

PRIM to gra dostępna w pełnej angielskiej i w pełnej niemieckiej wersji językowej. Wprawdzie nie sprawdzałam jeszcze niemieckiej wersji, ale angielska brzmi naprawdę świetnie. Dosłownie każda postać jest głosowo wiarygodna, zabawna, prawdziwa i wyraża tembrem głosu szereg emocji, które im towarzyszą. 

Niestety jest to kolejna gra, choć dostępna w wielu językach w formie napisów, bez polskiej lokalizacji. Nie zagramy nią niestety w ojczystym języku, na czym ta gra według mnie traci wielu potencjalnych graczy.

Dialogi i świetna praca aktorska to nie wszystko co dźwiękowo nam w owej przygodówce towarzyszy. Otaczają nas dźwięki otoczenia, które również są bardzo wiarygodne, ale także klimatyczna ścieżka dźwiękowa w wykonaniu orkiestry, nagrana na żywo przez Film Orchestra Babelsberg.

PRIM - podsumowanie recenzji

PRIM to przygoda traktująca o poważnych rzeczach w sposób łagodny, przemyślany i taktowny, ale przede wszystkim zabawny. W niezbyt długiej grze, spakowanej fabularnie w urokliwej, acz bardzo specyficznej graficznie otoczce, rozgrywającej się w świecie umarłych, znajdziemy jakże wiele z naszego codziennego życia, znanych problemów, relacji dziecko-rodzic. 

Zbuntowana nastolatka zmagająca się z nagłą śmiercią matki. Ojciec, który nie umie, bądź nie chce by jego dziecko żyło na własnych regułach. Szesnastolatka, która nie zamierza poddać się surowym regułom "tatusia". Odpuszczenie i poluzowanie zasad. Pogodzenie się z nową jakością życia, z nowym miejscem życia. To i wiele więcej!

Poważne tematyka w zdawałoby się mało poważnej przygodówce, kreskówkowej, wielu powiedziałoby karykaturalnej, a z pewnością bardzo charakterystycznej, bo czarno-białej, nadaje opowieści z przesłaniem i pewnym morałem, zupełnie innego wyrazu. Pozbawione kolorów życie po starcia matki, przyjaciela i dawnego życia, okazuje się nie być takie przytłaczające, gdy tylko zechce się zrozumieć, gdy tylko postara się odpuścić, wpuścić do życia nowe, nowe zaakceptować.

To wszystko postarali się nam przekazać twórcy PRIM, oprócz moralizowania niosąc również przygodowe dobro, czyli grywalność swojego projektu. Na plus oczywiście klasyczny typ rozgrywki, pozbawiony udziwnień zręcznościowych, zagadki i mini-gry, które wymagają od graczy sporego zaangażowania, a także możliwość grania więcej niż jedną postacią, między innymi nietypowym, acz bardzo słodkim okiem-pająkiem. 

Jednocześnie deweloperzy nie pozostawili graczy samym sobie, wbudowując w rozgrywkę bardzo ciekawie zaprojektowany przygodowy ratunek, którym służy, w kilku etapach "hintów", rozbawiona Hotspot Queen, która nie tylko przynosi pomoc, ale wnosi do samej zabawy wiele radości o uśmiechu, zarażając swoich optymizmem, ale i nieco zastanawiając królewską pyszałkowatością. 

Piękna, ręcznie rysowana grafika, w stonowanej, jednolitej czarno-białej grafice, jest jednocześnie pełna życia i niezwykle szczegółowa, co i równie zabawna oraz groteskowo mroczna. 

Całość spaja świetna angielska wersja głosowa (wciąż nie sprawdziłam niemieckiej, choć bardzo mnie kusi, i pewnie to zrobię) i równie rewelacyjna oprawa dźwiękowa, która wrażenia czerpane z rozgrywki potęguje ścieżką dźwiękową nagraną na żywo przez Film Orchestra Babelsberg.

Niestety po raz kolejny smuci jedno...., brak polskiej wersji językowej w formie napisów. Przygodówka, która dostępna jest w tak wielu lokalizacjach językowych, czyli po angielsku, niemiecku, włosku, hiszpańsku, francusku i portugalsku, nie posiada naszej ojczystej lokalizacji językowej. Przez to, jak sądzę, i mam pewne potwierdzenia z własnego kręgu znajomych, tytuł traci część polskich graczy, którzy odpuszczają sobie granie, czekając na jej znaczną przecenę. 

Szkoda, że tak jest bo PRIM to godna uwagi, przemyślana i wciągająca przygodówka, którą warto sprawdzić, w którą warto zagrać. Jeśli miałabym się jednak do czegoś przyczepić, to jak dla mnie jest nieco krótka, trochę tak, jakby miała mieć ciąg dalszy, a jedna mini-gra nie jest w moim guście. Nie mniej jednak czas spędzony z nastolatką Prim, jej przyjacielem Tristanem, okiem-pająkiem i innymi postaciami uważam za udany i bardzo owocny. Do Krainy Umarłych powrócę, między innymi szukając pozostałych osiągnięć. Wam natomiast polecam sprawdzenia przygodówki PRIM osobiście, bo jest to tytuł tego warty.

Moja ocena 8,5/10.

Serdecznie dziękuję Common Colors i Application Systems Heidelberg za udostępnienie gry do recenzji!

Zalety:

  • Przemyślania fabuła z przesłaniem;
  • Przepiękna, choć czarno-biała grafika;
  • Humor i nawiązania (dość liczne);
  • Ciekawe postaci, w tym oko-pająk;
  • Możliwość grania trzema bohaterami;
  • Zagadki (poza jedną mini grą);
  • Ciekawy sposób podpowiedzi;
  • Klasyka przygodowa;
  • Ścieżka dźwiękowa;
  • Angielski dubbing

Wady

  • Jednak zbyt krótka;
  • Brak polskiej wersji językowej;
  • Mini gra karciana, ale to dlatego, że nie przepadam za karciankami 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

Lista recenzji filmów i seriali napisanych na blogu

3 Minutes to Midnight - A Comedy Graphic Adventure - recenzja