Asylum - recenzja. Lata tworzenia, chwila rozgrywki
Serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji najnowszej gry Agustína Cordesa, przygodowego horroru, duchowego następcy Scratches, gry na którą czekaliśmy lat kilkanaście. Oto co myślę o Asylum!
Asylum to przygodowy horror, na który czekaliśmy tak długo, że większość z nas przestała wątpić w to, że gra kiedykolwiek ujrzy światło dzienne i zostanie wydana. Nawet zapewnienia twórcy Agustína Cordesa nie dawały pewności, że przygodowy point-and-click w końcu zadebiutuje. Nie mniej jednak, mimo wątpliwości i niedowierzania, z tygodniowym opóźnieniem, nic właściwie nie znaczącym po kilkunastu latach oczekiwań, Asylum zadebiutowała na Steam i na GOG. W grę miałam przyjemność zagrać dzięki uprzejmości GOG-a, za co serdecznie dziękuję. Efektem mojego grania jest oczywiście recenzja, która do wiadra dobroci, wleje niestety porządną szklankę goryczy. Niestety nie tego się po niej spodziewałam......, ale po kolei.
Warto przeczytać również:
- The Beekeeper's Picnic - A Sherlockian Adventure - recenzja. Piknik, który stał się wyzwaniem
- Slender Threads - recenzja. Makabra, humor i tajemnica w urokliwej oprawie
Zakład psychiatryczny z tajemnicami
Asylum to gra określana jako przygodowy horror, choć ja osobiście wolę określać ją jako przygodówkę "wskaż i kliknij" z elementami horroru. W grę zagrać można zarówno za pomocą myszy, czyli bardzo klasycznie, jak i posługując się kontrolerem.
Historia skupia się wokół zakładu psychiatrycznego Hanwella, położonego nieco na uboczu, zrujnowanego miejsca, które jak szybko przekonuje się growy protagonista, wcale nie jest opuszczone. Nasz bohater, który niegdyś się tu leczył, przyjeżdża tu z przeświadczeniem, że pozna prawdę o sobie, o tym miejscu, o własnym leczeniu, a poprzez eksploracje tegoż przybytku, pobudzi schowane w zakamarkach umysłu, czasami bolesne wspomnienia.
Miejsce, które wcale nie okazuje się być puste, ma jak informuje go recepcjonistka, przejść gruntowany remont, i wkrótce przyjąć nowych pacjentów. Mimo wszystko kobieta pozwala rozejrzeć się mu po szpitalu, kategorycznie broniąc dostępu do wyższych, jak twierdzi niebezpiecznych pięter.
Zwiedzanie mrocznych, mniej lub bardziej zrujnowanych korytarzy i gabinetów, czytanie dzienników, listów i notatek przybliża bohatera tejże opowieści do odkrycia prawdy o samym sobie, do poznania sekretów, które kryje te mroczne, nieprzyjemne miejsce.
Duchowy następca Scratches, co widać i czuć
Recenzowana przeze mnie gra dzieło studia Senscape, jej pomysłodawcą jest Agustín Cordes, który ma w swoim dorobku dostępną za darmo mroczną Selenę i kultowe już Scratches. I to właśnie na tej grze inspirowane jest nowe dzieło autora, które on sam określił mianem jej duchowego następcy.
To, że gierka ma z wspomnianym tytułem wiele wspólnego, pomijając mroczny klimat, to zwyczajnie widać i czuć. Asylum to przygodówka w klimacie grozy, której sterowanie żywcem wyjęto z poprzedniego projektu tegoż twórcy, a które nawiązuje do gier sprzed dwudziestu, albo i więcej lat.
W jej przypadku nie możemy liczyć na swobodne poruszanie się po lokacjach, a jedynie na wędrowanie po z góry ustalonych trasach, w z góry ustalonym kierunku. Wskazuje go widoczna na ekranie dłoń. Równie ograniczony jest w opisywanej przeze mnie grze interfejs, który momentami bywa irytujący, szczególnie jeśli mówimy o przedmiotach w niestety niewidocznym ekwipunku.
Rzecz, którą w danym momencie zabierzemy nie jesteśmy w stanie obejrzeć, ani jakoś ze sobą połączyć. Ekwipunek, a raczej kieszeń protagonisty jest mocno ograniczona, a wyciąganie przedmiotów problematyczne. Aby dogrzebać się do jakiejś rzeczy, na szczęście nie dźwigamy ich za wiele, musimy najpierw kliknąć przyciskiem myszy, a następnie odszukać go za przesuwając suwak naszego gryzonia.
Słabiutko, i dość ubogo przedstawiają się także zagadki, które właściwie zamykają się w zadaniach przedmiotowych, bądź w odszukiwania kodu do szafki. Jedynym urozmaiceniem, i przy okazji pewnym wydłużeniem zabawy jest możliwość odnajdywania notatek, zapisków, części dzienników. Czynności te, nie we wszystkich momentach są konieczne dla ukończenia owej gierki, choć niektóre z nich, posłużą nam w sposób dosłowny do popchnięcia fabuły do przodu.
Choć większość zadań jest raczej logiczna, i łatwa, bywają takie, które mają na celu, moim skromnym zdaniem, zapychanie tylko rozgrywkowego czasu. Takim jest choćby znalezienie odpowiedniej płyty, i odpowiedniego utworu, który ma uspokoić agresywnego pacjenta, i pozwolić nam przejść do dalszej części szpitala. Niby wiemy co robić, ale które czterech nagrań i na której płycie należy na gramofonie włączyć, nikt nam nie wspomina, nikt nie podpowiada. Przez to testujemy melodie po melodii i płytę po płycie, wędrując w te i z powrotem, aż znajdziemy ten właściwy utwór. Niestety w moim przypadku był to ostatni na trzeciej płycie, co sprawiło, że wpadłam już poważnie w irytację.
Trzeba też zaznaczyć, że autorzy tegoż projektu zdecydowali się na pewną nieliniowość w zagadkach. Otóż każda gra ma zupełnie inne rozwiązanie, inne kody, inną płytę z nagraniem i tym podobne. Miejsce to na uwadze, sięgając na przykład po pomoc do poradnika.
Gra na którą czekaliśmy wieki, a która obiecywała nam tak wiele, ale......
Asylum jest tytułem na który fani przygodówek, ale nie tylko, czekali przez piętnaście lat, a projekt ten bardzo długo trzymany był w wielkiej tajemnicy. Gdy już wiedzieliśmy, że gra powstaje, a w sieci pojawiały się pierwsze o niej informacje, a także materiały filmowe, obiecywaliśmy sobie po tym projekcie bardzo dużo.
Sporo obiecywał także sam Agustín Cordes, wspominając gęstą atmosferę, intrygującą fabułę, wymagające wyzwania umysłowe, które nagradzają spostrzegawczość. Wspominano także, że przeciętna długość rozgrywki, bez zagłębiania się w sekrety to około 10 godzin.
Muszę z przykrością napisać, że żadna z tych obietnic nie została do końca spełniona. Klimat gry, którą można przejść w zaledwie 3,5 godziny, a nawet nieco mniej, utrzymany został do mniej więcej jej połowy. Fabuła nie powaliła mnie na kolana, a finalnie trochę wkurzyła. Zagadki niestety nie stanowiły dla mnie żadnego wyzwania, bo gierka jest zwyczajnie bardzo prosta, albo zwyczajnie ja jestem już na nią za stara, i nie jest to tytuł dla mnie.
Ścieżka dźwiękowa, dubbing i muzyka, czyli najmocniejsza strona gry
Jedyne z czego deweloperzy się wywiązali to naprawdę klimatyczna ścieżka dźwiękowa. Choć sporo jest w grze momentów względnej ciszy, bo opisy miejsc i przedmiotów dawkowane są graczom bez głosu protagonisty, to jakość dźwięków kompensuje klimatyczna muzyka, dla której inspiracją stały się horrory z lat 80-tych i styl Johna Carpentera.
Dźwięki muzyki, która faktycznie podkręca klimacik, plus to co słyszymy z otoczenia sprawiają, że można poczuć ciarki na plecach. Choć gra nie jest straszna, i nie przeraża gracza w sposób dosłowny, atmosfera budowana przez dźwięk jest tu godna polecenia.
Równie dobrze wypada pełna angielska wersja, która po zmianie głosu głównego protagonisty, po wymianie aktora, co spowodowało tygodniowe gry opóźnienie, wypada zdecydowanie dobrze. Wprawdzie nie mam pojęcia jak brzmiał przed zmianą głos naszego bohatera, ale finalnie twórcy mogą być z niego, jak i z innych postaci, zadowoleni.
Gra posiada na szczęście polską kinową lokalizację językową, w formie napisów, co sprawia, że w tytuł zagra więcej osób. Polska wersja nie jest najgorsza. Pojawiają się wprawdzie drobne błędy, a część notatek, czy książek nie została przetłumaczona, ale całościowo najgorzej nie jest.
Asylum - podsumowanie recenzji. Zdecydowanie nie tak to miało wyglądać
Przyznam się, że zupełnie nie rozumiem wysokich ocen tej gry, i mnóstwa pochwał pod jej adresem. Nie rozumiem, bo mam zupełnie inne odczucia. Uważam, że przygodówka, która tworzona była przez mnóstwo lat, bo aż piętnaście, powinna być dopieszczonym arcydziełem, pozbawionym wad i niedoróbek, a jej fabuła powinna zaskakiwać, a przynajmniej dawać do myślenia.
Tymczasem dobrze zapowiadający się wątek fabularny mniej więcej w połowie nagle traci na klimacie i ważności. Coś nie poszło również z zakończeniem, które mnie niestety nie zadowoliło. Co jest też niezmiernie przykre, zupełnie nie wiem skąd twórcom przyszło do głowy, że przeciętna rozgrywka, bez zgłębiania sekretów zajmie około 10 godzin? Hmm....nawet ja, która wlezę w każdą dziurę, przeczytam każdą notatkę i przestudiuje każdy dokument nie zdołałam w grze spędzić dłużej niż 4 godziny...., i to trochę na siłę, wypytując wszystkich niemal o wszystko, wielokrotnie, bo tak można.
To celowe, czy przypadkowe kłamstwo? Trudno powiedzieć. Jednak zmusiło mnie do przyjrzenia się owej przygodówce w sposób bardziej krytyczny niźli bym chciała. Nie lubię bowiem robienia mnie w przysłowiowego "balona".
Problemem jest również obniżający się poziom growego klimatu, który na początku, przyznam się, jest intrygujący, a wraz z klimatyczną muzyką, robi wrażenie. Problem w tym, że oprócz wiecznej, dojmującej ciemności, dziwnych, ale jednocześnie niepokojących odgłosów, która mają na celu nadawać grze tonu horroru, i ograniczonych ruchów, które są całkiem zgrabnym nawiązaniem do dawnych gier, i nutką nostalgii, z czasem wieczne cofanie się, po ten czy ów przedmiot, sprawiło, że atmosfera siadła, a gra stała się nużąca.
Słabo rozwiązany system obsługiwania przedmiotów, przez które należy się przekopywać kręcąc kołkiem myszy, momentami irytująca mechanika i mnóstwo błędów i bugów, to wciąż, prawie trzy tygodnie po premierze, spory problem.
Na dodatek studio Senscape chyba nie skupiło się zbyt mocno na wersji GOG, pozbawiając graczy na tej platformie możliwości robienie z niej zrzutów z ekranu, nie dodając osiągnięć, a cenę jej obniżając dużo później niż na Steam.
Na plus zdecydowanie muzyka, nostalgiczny powrót stylem rozgrywki do dawnych gier, całkiem dobra wersja angielska, ręczne zapisy i możliwość zagrania z polskimi napisami. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie wszystkie dokumenty i notatki w grze zostały przetłumaczone, a niektóre z kwestii niepotrzebnie się powtarzają.
Asylum to niestety przeciętna przygodówka, z klimatem horroru, która miała potencjał na zdecydowanie coś więcej. Zbyt prosta, od połowy za bardzo chaotyczna, z błędami i niedoróbkami i dziwnym, mnie nie satysfakcjonującym zakończeniem. No i przede wszystkim nie tak długa, jak to nam to zapowiadano. Spodziewałam się po niej jednak czegoś więcej.
Moja ocena 6/10.
Serdecznie dziękuję GOG za udostępnienie gry do recenzji!
Grałam w grę oczywiście w wersji na PC - GOG.
- Mimo wszystko fabuła, szczególnie na początku;
- Klimat, który całościowo może się podobać;
- Gra, która staje się nostalgiczną podróżą w przeszłość;
- Dobra angielska wersja językowa;
- Klimatyczna ścieżka dźwiękowa i muzyka;
- Niezbyt wygórowana cena;
- Możliwość zagrania w języku polskim;
- Opcja ręcznego zapisywania gry
- Z czasem staje się zbyt nudna;
- Zdecydowanie za ciemna;
- Kłamstwo dotyczące długości rozgrywki (absolutnie nie 10 godzin);
- Zbyt prosta;
- Błędy i bugi, wieszanie się gry i inne cuda;
- Zakończenie, które mnie nie zadowala
Komentarze
Prześlij komentarz