Secret Files 2: Puritas Cordis - recenzja. Jest lepiej, ale.....

Secret Files 2: Puritas Cordis, kontynuacja znanego przygodowego cyklu, rozgrywkowo w lepszym stylu, z bardziej logicznymi zagadkami, i mniej absurdalną rozgrywką, ale ogromem błędów i bugów. Zapraszam do recenzji. Miłej lektury! 

Seria Secret Files była, jest i zapewne będzie lubianym "zestawem" gier przygodowych, wyprodukowanym przez studio Animation Arts. Choć pierwsza część przygód Niny i Maxa nie zachwyciła mnie tak, jak niektórych przygodomaniaków, a nawet poważnie zirytowała, mimo wszystko postanowiłam zagrać w kolejną jej odsłonę, jaką jest „Secret Files 2: Puritas Cordis”. 

Przeczytaj również:

W kontynuacji kolejny raz wcielamy się w niej w zgrabiutkiego rudzielca Ninę Kalenkovą, która po rozstaniu z chłopakiem, Maxem Gruberem postanawia wybrać się w kilkudniowy rejs statkiem. Już w porcie dzieją się przedziwne rzeczy. Dziewczynę zaczepia nieznany jej jegomość, który chwilę później wpada pod samochód przewożący bagaże. Nieświadoma tego, co ma się później wydarzyć Nina, wsiada jednak na statek. Od razu orientuje się, że jej walizka przepadła, a w szafie, w jej kajucie tkwi bagaż niejakiego Williama Pattesona. Na statku dzieje się więcej dziwacznych rzeczy. Jakiś mężczyzna umawia się z nią na spotkanie i nie przychodzi, ludzie wierzą w nadchodzący koniec świata, a w telewizji transmitowane jest przemówienie Pata Sheltona, przywódcy sekty Puritas Cordis. Niedługo później Nina dowiaduje się, że sekta owa wierzy w przepowiednie proroka Zandony, który przewidział wieki temu niechybny koniec ludzkości. Spuściznę po owym jasnowidzu raczyła przejąć owa grupa, który jak się później okaże, nie zna żadnej litości. Nina, a później także Max, który ku zadowoleniu pewnie żeńskiej części graczy, również pojawia się w grze, zostają wplątani w kolejną aferę, która poprowadzi ich po wielu zakątkach świata.

Tak z grubsza przedstawia się fabuła kolejnej odsłony serii Secret Files. Tak jak poprzednia część, tak i ta, to klasyczna przygodówka point&click. Gra obsługiwana jest w całości za pomocą myszki. Prawym jej przyciskiem oglądamy przedmioty, zaś lewym zabieramy je i używamy. Kolejny raz dostępne jest podświetlanie aktywnych miejsc w lokacji, poprzez kliknięcie klawisza "spacji".

Tradycyjny jest również ekwipunek, który znajdziemy na dole ekranu. Tam też ukrywa się dziennik naszych bohaterów, w którym zapisywane są istotne dla fabuły szczegóły, a także przewidziane przez twórców podpowiedzi, których możemy użyć, albo też nie. Pod tym względem druga odsłona gry nie różni się od pierwszej. 

Inaczej wygląda zaś polska lokalizacja gry. O ile „Tajne Akta Tunguska” miały pełną, polską lokalizację, to w przypadku „Puritas Cordis”, mamy tylko spolszczenie kinowe, czyli polskie napisy. Fakt ten mnie wcale nie smuci, a nawet niezmiernie cieszy, bowiem dubbing pierwszej części był na poziomie miernym, a może nawet niższym niż mierny. Angielska wersja drugiej odsłony jest zdecydowanie lepsza, aktorzy bardziej przykładają się do tego co robią, a i w polskim tłumaczenie nie znalazłam większych błędów. Tą kwestię mogę spokojnie zaliczyć owej pozycji na plus, owszem jest to istotna zmiana, ale pozytywna. 


Zmienił się nam również wygląd naszych bohaterów. Nina jakby schudła, jej rysy spoważniały, a Max nieco wydoroślał. Pewnie czas robi swoje. Poprawiono również sposób wykonywania zadań przedmiotowych. Większość łączenia przedmiotów i używania ich nie jest już tak absurdalny jak w jedynce. Zadania typowo logiczne są nieco łatwiejsze, ale jest ich dość sporo i ładnie komponują się z fabułą. Podobnie jak w przypadku pierwszej gry z cyklu, tak i tu twórcy dali graczom możliwość grania dwójkąbohaterów, choć w pewnym momencie rozgrywki pojawia się jeszcze jedna postać, jaką jest znajoma 

Kolejny raz wędrujemy po różnych zakątkach świata, zwiedzając Anglię, Indonezję, czy Francję. W każdej z owych stron globu, mamy do czynienia z nowymi zagadkami, nowymi ludźmi i oczywiście nowymi problemami. Niestety problemy dotyczą nie tylko natury fabularnej, ale także technicznej. W grze napotkałam bowiem na ogrom błędów. Bugi dosłownie zalewają grę. Wielokrotnie nie było w danej lokacji jakiegoś przedmiotu, gra przycinała się, momentami brak było głosów bohaterów. Sytuację ratowało jedynie zapisywanie gry i wczytywanie jej. Dobrze choć, że twórcy nie poskąpili slotów na zapisy i mogłam posiłkować się wieloma zapisami.

Pod względem graficznym gra przedstawia się bardzo przyjemnie dla oka. Lokacje są dopracowane, różnorodne w zależności od miejsca, w którym aktualnie przebywamy. Brakowało mi jednak większej ilości ludzi na ulicach. Miasta,  do których Nina lub Max przybywają świecą pustkami, co w tak dużym i znanym mieście, jak na przykład Paryż wydaje się być raczej dziwne. O muzyce w grze powiedzieć wiele nie mogę, bowiem wcale jej nie pamiętam. Jakieś melodyjki się przewijają, ale nie są one godne zapamiętania. Oprawa dźwiękowa dzieła wypada nieźle. Dźwięki otoczenia brzmią bowiem w miarę naturalnie. 

„ Secret Files 2: Puritas Cordis”jest pozycją zdecydowanie lepszą niźli jej poprzedniczka z ciekawszą fabułą, lepszą pracą aktorów i z niezłymi zagadkami, które wraz z długością gry pozwalają spędzić przy grze wiele przyjemnych chwil. Gdyby tylko nie okropne bugi, moja ocena byłaby zdecydowanie wyższa. Kontynuacja to wciąż średniak, ale rozgrywkowo bardziej wiarygodny.

Moja ocena 6/10.

Zalety:

  • Mniej pokręcona fabuła;
  • Różnorodność lokacji;
  • Klasyka "wskaż i kliknij";
  • Bardziej logiczne, mniej absurdalne zagadki;
  • Angielski dubbing;
  • Długość gry

Wady:

  • Błędy i bugi;
  • Oprawa muzyczna, którą trudno zapamiętać;
  • Nieco przewidywalna fabuła

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

Lista recenzji filmów i seriali napisanych na blogu

3 Minutes to Midnight - A Comedy Graphic Adventure - recenzja