Pilo and the Holobook - recenzja. Kolorowa, lekka, przyjemna dla oka i ekologiczna

 

Serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji przygodowej gry rekreacyjnej, nastawionej na przytulną, lekką rozgrywkę i uroczy, kolorowy klimat. Oto co myślę o Pilo and the Holobook!

Czasem miło jest sięgnąć po grę, właściwie utrzymaną w moim ulubionym gatunku, czyli w przygodowym, przy której jednak myśleć nie muszę za wiele, a której rozgrywka koncentruje się na swobodnej eksploracji podkręconej zbieraniem, kolekcjonowaniem i kilkoma prostymi zadaniami. Takim tytułem jest debiutanckie dzieło studia Mudita Games, którego wydaniem na komputery oraz na Nintendo Switch zajęło się rodzime RedDeer.Games, któremu serdecznie dziękuję za ofiarowanie mi klucza do gry, dzięki któremu powstała recenzję, i właśnie czytacie. 

Warto przeczytać także:

Pilo and the Holobook to przygodówka nieco inna od tych klasycznych, skupiających się na ruszaniu mózgownicą. Nie znajdziemy w niej typowego zbierania przedmiotów, nie będziemy siedzieć na łamigłówkami, ani łączyć przedmioty w inwentarzu. To przygoda, ale na własnych warunkach, w której twórcy postanowili pobawić się w kolekcjonera i podróżnika, który nie zbiera rzeczy, ale takowe skanuje i przerabia na naklejki. 

W grze wcielamy się w zwierzęcą postać, w uroczego lisa (chyba to jest lis), o imieniu Pilo, osobnika kochającego przygody, który towarzyszy profesorowi Chironowi w jego odkrywaniu galaktyki. Pilo jest początkującym podróżnikiem, który dopiero poznaje świat, a który to co widzi dokumentuje w bardzo charakterystyczny, a w grze w zadaniowy sposób.

Nasz wesoły odkrywca otrzymuje bowiem od wspomnianego profesora urządzenie do skanowania. Nosząc na plecach Holobook może prześwietlając niejako wszystko co na swojej drodze spotka, każdą roślinę, każdy przedmiot, postać, co tylko chce, przerabiać na naklejki. Tym sposobem tworzy swoistą encyklopedię, która zapełniona po brzegi, pozwala Pilo, jak i graczowi nie tylko zdobywać osiągnięcia, ale także odkrywać nowe miejsca w galaktyce.

Akcja gry nawiązuje klimatem do produkcji science-fiction, ale i nieco animowanych tytułów w stylu anime, a rozgrywa się w mistycznym systemie gwiezdnym XOP-642. Gracz wraz z Pilo, który może w wielu kwestiach szukać wsparcia u bardziej doświadczonego, i co ciekawe, nie zwierzęcego, a ludzkiego naukowca, profesora Chirona. 

Łagodność, ale i pewna stanowczość dojrzałego odkrywcy i dowódcy misji, jest dla Pilo nie tylko wsparciem, ale i kierunkiem rozwoju i przewodnikiem w odkrywaniu. Gra bowiem skierowana jest ku bardziej młodym graczom, ku dzieciom, a zabawa ma wnosić do zabawy spore pokłady kreatywności, ale w lekki, zabawowy i nie wywołujący presji sposób. 

Wędrowanie z Holobookiem i skanerem, którym traktujemy wszystko i wszystkich jest bardzo przednią zabawą i sprawia wielką frajdę. Kolekcjonowanie wszystkich przewidzianych w danej lokacji naklejek, czyli skanowanie danej ich ilości pozornie wcale nie jest takie łatwe. Wiele obiektów jest mocno pochowanych, a niektóre żyjące istotki czy magiczne, lewitujące artefakty mają tendencje do znikania, bądź przemieszczania się.

Recenzowana przeze mnie przygodówka nie jest tytułem wymagającym, ale nie oznacza to, że rozgrywka całkiem pozbawiona jest wyzwań, że jest uproszczona do maksimum. Nie będziemy wysilać się umysłowo, ale pewne zadania przejdzie nam w Pilo and the Holobook zrealizować. W jasno zarysowanych zadaniach, które wyświetlają się na ekranie, z lewej strony, znajdzie się między innymi odszukanie danej ilości przedmiotów, roślin i tym podobnych, które umieszczane mają być dzienniku/klaserze Pilo, czyli w księdze Holobook w odpowiednich miejscach, we wgłębieniach w ich kształcie. 

Zebranie określonej ilości naklejek, czyli przeskanowanie okolicy w sposób dokładny i zapełnienie pola znajdującego się w lewym dolnym rogu pozwoli na odkrycie nowej planety, nowego miejsca, do którego nasz protagonista, wraz z profesorem, poruszając się kosmicznym pojazdem, polecą. 

Podczas misji, zarówno w lokacji początkowej, jak i na innych, obcych planetach, zadań które wykonać ma Pilo nie braknie. I choć gierka nie jest tytułem zbyt długim, a zwiedzanie odbywa się jedynie w czterech planetach, i zająć może maksymalnie cztery godziny, to chęć zdobycia wszystkiego, wszystkich naklejek i wszystkich osiągnięć, może czas gry mocno wydłużyć.

Z czasem, wraz z postępami rozgrywki Pilo otrzymuje nowe umiejętności, które pozwolą mu na pokonywanie przeszkód, na które, jak to w grach bywa, oczywiście się natknie. Przygoda stawia na kreatywność, jednocześnie opowiadając historię zahaczającą o tematykę ekologii, wplatając w zabawę growy "czarny charakter", jakim jest tajemnicza fioletowa substancja zwana "Smołą", która blokuje Pilo przejście i stara się uniemożliwić eksplorację i wykonanie zadania. 

Pilo to postać, która ma misję ratowania planet przed tą niszczycielską siłą, może ją odpychać, ale i zrobi wszystko co w jego mocy, by powstrzymać jej wrogie działanie na planetach, które odwiedza. Na nich właśnie mierzy się z wyzwaniami, ale i poznaje ich mieszkańców, z którymi może porozmawiać. 

Pilo and the Holobook to gra pozbawiona dialogów mówionych, jedynie z tekstem pisanym. Postaci gry wydają z siebie jedynie nieartykułowane dźwięki, czasami się śmieją, wzdychają czy zabawnie ekscytują. Niestety jest to przygodówka, która choć posiada polskiego wydawcę, i z założenia przeznaczona jest bardziej ku młodszym graczom, powiedziałabym nawet dzieciom, nie ma polskiej wersji językowej. Czy małe dziecko, powiedzmy siedmio - ośmioletnie zna angielski na tyle dobrze, by rozumieć o co w grze chodzi? Śmiem wątpić. Powstaje zatem pytanie dla kogo właściwie, dla jakiej grupy wiekowej, oprócz osób posługujących się na co dzień angielskim, i wieloma dostępnymi w grze językami, jest przeznaczona ta gra? 

Na szczęście jej klimat i wielobarwność, i prosta obsługa sprawiają, że miło spędza się z nią czas. Tym milej, że oprócz ważnej dla świata ekologii opisywana gierka porusza także tematykę przyjaźni i autorytetu, który niestety w obecnych czasach schodzi na bardzo daleki plan. Nie ma w niej agresji, a twórcy swoim dziełem podkreślają pokojowe rozwiązywanie konfliktów, poruszając emocjonalną naturę gracza, w tym uczucie współczucia.

Radosny klimat rozgrywki podkreśla również urokliwa, ręcznie rysowana grafika, która eksponuje głębokie, ale jednocześnie pastelowe kolory teł i znajdujących się w lokacjach przedmiotów, roślin i postaci. Pilo and the Holobook to gra miła dla oka, wielobarwna, która swą barwność podkręca szybkim stylem rozgrywki, w której dzięki Holobook, skanowaniu i naklejkom zdecydowanie dużo się dzieje.

Podsumowując Pilo and the Holobook to prosta, lekka i miła dla oka przygodówka, która nie stawia na wymagającą rozrywkę, ale na przytulność i familijny klimacik. Proste zadania i zabawa, która nie jest przewidziana na wiele godzin, idealnie wpisują się, moim skromnym zdaniem, w grę która ma mieć bardziej casualowy, nieco dziecinny charakter.

Ciesząca oczy, kolorowa i słodka grafika pozwala na delektowanie się rozgrywką pozbawioną przemocy, stawiającą na ekologię i ochronę środowiska, punktującą ważność przyjaźni i autorytetów, i podkreślającą, że najważniejszy jest pokój. 

Smuci jedynie brak polskiej wersji językowej, tym bardziej, że wydawcą gry jest rodzime studio. Rodzi się zatem pytanie, czy polskie dzieci, w młodszym wieku są w stanie zrozumieć angielski tekst, którego w grze wcale nie jest tak mało? I czy aby na pewno jest to gra dla najmłodszych polskich graczy? 

Nie mniej jednak jeśli ci młodsi, bądź ci nieco starsi chcą się odstresować i zagrać w coś co nie wymaga od gracza za wiele wysiłku, i przy tym dobrze się bawić, to Pilo and the Holobook, myślę będzie dobrym wyborem. 

Moje ocena 7/10.

Bardzo serdecznie dziękuję RedDeer.Games za udostępnienie gry do recenzji! 

Grałam w grę w wersji na PC - Steam.  

Zalety:

  • Przyjemna dla oka grafika, kolorowa i słodko dziecinna;
  • Fabuła, która porusza ważne tematy, w tym ekologię, przyjaźń i pokój;
  • Łatwość i lekkość rozgrywki;
  • Wciągająca zabawa;
  • Gra bez przemocy;
  • Dla każdego gracza, bez względu na wiek;
  • System naklejek, który potrafi pochłonąć uwagę graczy

Wady:

  • Mimo wszystko jednak za krótka;
  • Brak polskiej wersji językowej 

Komentarze

  1. Wygląda uroczo i sama bym chętnie kiedyś zagrała. Szkoda jednak, że nie ma polskiej wersji, skoro to pozycja, po którą śmiało mogą sięgnąć dzieci. /crouschynca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest jej główna wada. Poza tym to całkiem przyjemna, bezstresowa, rozluźniająca zabawa ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moja twórczość, recenzje, poradniki, wrażenia - przygodówki, filmy i seriale!

Lista recenzji i wrażeń z przygodówek, napisanych na blogu

Lista recenzji filmów i seriali napisanych na blogu