Babcie - recenzja filmu Netlix. Idealny na poprawienie sobie nastroju
![]() |
Zdjęcie: Netflix |
Serdecznie zapraszam do przeczytania recenzji amerykańskiego komediodramatu, najnowszej produkcji platformy Netflix, zatytułowanej Babcie. Urocza, nieco nostalgiczna, rodzinna i niewątpliwie smaczna opowieść na poprawienie nastroju.
Maj niestety pogodowo nas nie rozpieszcza, na dworze ciemno, mokro i przede wszystkim zimno. Dobry zatem czas na coś przytulnego, uroczego, ale i smacznego, coś co pozwoli zapomnieć o tym, że maj upodobnił się do października. W rozgrzaniu atmosfery i nastrojów pomóc może amerykański komediodramat Netfliksa, Babcie, który do serwisu trafił 9 maja.
Inne recenzje na blogu:
- Dalej jazda - recenzja. Słodko-gorzka historia rodziny, spełniania marzeń i starości, która daje i odbiera
- Kobiety na wojnie, recenzja dramatu wojennego dostępnego na platformie Netflix
- Rodzice kontra duch - recenzja. Strasznie nie bardzo, śmiesznie i owszem
Nie jestem miłośniczką amerykański produkcji komediowych, sporadycznie sięgam po takowe, szczególnie na Netfliksie, który jakościowymi produkcjami w tym gatunku niestety nie zachwyca, przynajmniej mnie. Ja osoba stawiająca na bardziej klimatyczne tytuły, i mocniejsze emocjonalne wyzwania rodem grozy, cieplutkie, przytulne komedyjki raczej odpuszczam, mając je przeważnie tylko na uwadze - może kiedyś obejrzę. Babcie miało to szczęście, że po pierwsze było nowością, która rzuca się w oczy, a Netflix nie pozwala o niej zapomnieć, pod drugie trafiło na podatny grunt, czyli kiepski nastrój, który miałam ochotę czymś sobie poprawić. I tak padło na amerykańską komedię z nutą dramatu, w iście włoskim, i kulinarnie smacznym stylu.
Opowieść koncentruje się na dojrzałym mężczyźnie, Amerykaninie włoskiego pochodzenia, bardzo związanym z matką, tradycyjną Włoszką z wielki zdolnościami do gotowania i smakowania kuchni w wielkim, radosnym gronie głodnych Włochów. Marzeniem rodzicielki było otwarcie własnej włoskiej restauracji. Gdy kobieta umiera, jej syn postanawia pociągnąć rodzinną tradycję karmienia ludzi, otwierając włoską restaurację stawiającą na smaczne, rodzinne, i tradycyjne włoskie jedzenie, które przyrządzać będą babcie.
Choć pomysł zainwestowania wszystkich pieniędzy w dość niepewny interes, który na dodatek nie podoba się sąsiadom i innym przedsiębiorcom, nie wydaje się przyjacielowi Joe'ego Scaravelli udany, ten postanawia zaryzykować, kupuje lokal, remontuje go, i zatrudnia w nim wieloletnią przyjaciółkę jego matki oraz dwie inne Włoszki oraz fryzjerkę ze zdolnościami cukierniczymi.
Babcie to produkcja, do której inspiracją dla jej reżysera, a jest nim Stephen Chbosky (Piękna i Bestia, Cudowny chłopak, Charlie) i scenarzystki Liz Maccie (Syrena, Pragnienie), stała się prawdziwa historia. Włoski rodzinny lokal, w którym od lat gotują starsze panie, czyli babcie, w rzeczywistości z całego świata, faktycznie istnieje, i wciąż ma się całkiem dobrze.
W historii, którą zaserwował nam Netflix restauracja to miejsce pracy z włoskim klimatem, nieco przesadnie prezentowanym widzowi, niemal na każdym kroku. W każdym innym przypadku mógłby być to zarzut w stronę tej produkcji. O dziwo w Babciach emanowanie włoskością, na nieco amerykańską nutę jest słodkie, urocze i niezwykle smaczne. To bowiem bardzo ciepły, bardzo przyjemny w odbiorze i bardzo pobudzający kubki smakowe film. Jeśli zasiądziecie do jego oglądania z pustymi brzuchami, to gwarantuje Wam, że przerwiecie seans i pobiegniecie do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia.
Jeśli macie zły humor, bądź przytłacza Was depresyjnie zimny maj, to bohaterowie tej urokliwej tragikomedii, ale i opowieści obyczajowo-familijnej, bo stawiającej na rodzinę, na ludzi, przyjaźń, zaufanie i na tradycje, z pewnością podniesie Was na duchu.
Babcie to właściwie niczym nie wyróżniający się film, nie kino wysokich lotów, nie produkcja ponadprzeciętna, ale filmowy zwyklak, który pewnie niedoróbki i lekki filmowy patos, łagodzi klimatem i postaciami. Jednocześnie może pochwalić się całkiem przyzwoitą obsadą.
Dobrotliwy, tęskniący za matką, i stawiający na włoskość i rodzinną atmosferę Joe, w którego wcielił się Vince Vaughn (Piękna i rzeźnik, Małpi biznes). Przedsiębiorcza fryzjerka ze zdolnościami w cukiernictwie Gia, kobieta po przejściach, stawiająca na biznes i samą siebie, na swą kobiecość, zagrana przez Susan Sarandon (Batalion 6888, Monarch). Hałaśliwa i nie dająca sobie w kaszę dmuchać Roberta, która starość spędza w domu opieki, zagrana przez Loraine Bracco (Rodzina Soprano, Upiorne wakacje). Jest i Antonella, zadbana starsza pani z włoskim temperamentem, opłakująca od wielu lat przedwcześnie zmarłego męża. W nią wcieliła się Brenda Vaccaro (I tak po prostu..., Pewnego razu.... w Hollywood). Teresa, zagrana przez Talię Shire (Megalopolis, seria Rocky), zakonnica, która porzuca zakon by się realizować. Jest i Olivia, dawna miłość Joe'ego, sąsiadka Antonelli i jej opiekunka, zagrana przez Lindę Cadellini (Już nie żyjesz, Topielisko. Klątwa La Llorony), wdowa, która robi prawniczą karierę oraz przyjaciel Joe'ego Bruno, zagrany przez Joe'ego Manganiello (Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera, Czysta krew) oraz jego partnerka Stella, w którą wcieliła się Drea de Mattego, znana z seriali Gotowe na wszystko, który powrócić ma w reboocie Wisteria Lane.
Wszystkie postaci są w filmie ważne, ale prym wiodą tu babcie, w szczególności dwie z nich. To między nimi dzieje się włoska magia, czyli burza temperamentu, spory, kłótnie czy rzucanie pomidorami. To one są smakiem, zapachem i urokiem restauracji, której celem jest nie tylko podawania dań, ale tworzenie ciepłej, rodzinnej, babcinej atmosfery.
I właśnie to ciepło, ta rodzinność, ta wysmakowana familijność sprawia, że film Babcie ogląda się z wielką przyjemnością, czasami się śmiejąc, czasami wzruszając. Ten tytuł ma wszystko to co jest potrzebne do tego, by czuć się swojsko, przytulnie, by zwyczajnie się przy nim odprężyć. Babcie to pogodny film, nie tylko o restauracji, nie tyle o gotowaniu i rodzinnej atmosferze, to także produkcja o braku wykluczenia, o tym, że starość to nie tylko dom, stare fotografie, samotność, z czasem rozgoryczenie, ale także przyjaźń, praca którą się lubi, i przede wszystkim bycie potrzebnym.
Babcie to filmowe dzieło, które mimo pewnej jego banalności i także trochę infantylności, zwyczajnie ogląda się niezwykle dobrze. Ciepła historia o realizacji marzenia, wlewająca w serce czystą słodycz, którą odczułam jeszcze przy tylko przy jednej produkcji od Netfliksa Nasze noce, historia pobudzająca również kubki smakowe, szczególnie na włoskie jedzenie. Serdecznie go polecam! Myślę, że warto!
Moja ocena 8/10.
Babcie można obejrzeć na platformie Netflix.
W takim razie chyba się na niego skusze. Od jakiegoś czasu nie cierpię amerykańskich komedii romantycznych. Nie przemawiaja do mnie. Są próżne i puste jak te nasze typu Planeta singli albo Listy do M. Nie znoszę tego gatunku. Dałaś mu wysoką ocenę więc pewnie nie pożałuje jak oglądne.
OdpowiedzUsuńTo nie jest komedia romantyczna, a raczej komediodramat Kasiu :) I masz rację, komedie romantyczne nie polecamy ;) No chyba, że ktosik ma nastrój. Ja raczej omijam. Ale to nie taki rodzaj filmu. Polecam, a jak pisałam w recenzji, zwolenniczką komedyjek i komedii nie jestem ;)
UsuńNie słyszałam o tym filmie, ale skoro wystawiłaś mu wysoką notę, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTo nowość Netfliksa, i jakoś mocno nie był reklamowany. Zresztą w natłoku ilości filmów na streamingu, można nie zauważyć wielu premier. A film polecam, bardzo pozytywna, jednocześnie wesoła i wzruszająca opowieść. Zwyczajnie urocza :) Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń